REKLAMA

Putin przygotował się na odpowiedź Zachodu. Na szalę rzucił niewyobrażalne pieniądze

Zachód srogo się oszukał racjonalnie analizując podstawy do rozpoczęcia wojny Rosji z Ukrainą. Finansowo Władymir Putin może tylko stracić, eksperci mówią o miliardach dolarów, jakie rosyjski prezydent już na starcie utopi w konflikcie, nic w zamian nie zyskując. Ale w tej wojnie nie chodzi o pieniądze.

Putin przygotował się na odpowiedź Zachodu. Na szalę rzucił niewyobrażalne pieniądze
REKLAMA

Putin do wojny z Ukrainą przygotowywał się od dawna. Amerykański „Forbes” wskazywał, że rezerwy rosyjskiego banku federalnego są najwyższe w historii i sięgają 640 mld dol., z czego jedna piąta ulokowana jest w sztabkach złota. Ta kwota odpowiada siedemnastu miesiącom przychodów z eksportu.

REKLAMA

Rosyjski prezydent pomyślał także o sankcjach, jakimi Unia Europejska i Stany Zjednoczone zaczną wymachiwać w przypadku ataku zbrojnego. W tym celu w ciągu ostatnich 9 lat znacząco zmniejszył uzależnienie gospodarki od dolara. W 2013 r. Rosjanie sprzedawali za granicę dobra głównie w amerykańskiej walucie – obsługiwała ona 95 proc. eksportu. Dzisiaj – zaledwie 10 proc.

Ograniczone wrażenie na naszych sąsiadach zrobią też pogróżki Joe Bidena dotyczące odcięcia ich od systemu bankowego SWIFT. Putin zdążył zbudować własny system płatności, a „Forbes” zauważył, że  w 2015 roku po amerykańskich sankcjach Moskwa uruchomiła platformę płatniczą Mir, która może Rosjanom zastąpić operatorów w rodzaju Visy czy Mastercarda. Tyle jeśli chodzi o zabezpieczanie się przed gospodarczymi skutkami wojny.

Rosja przez wojnę na Ukrainie straci potężne pieniądze

W kontakcie z płatnikami zza granicy Rosjanie staną się bezzębni. Po odcięciu od SWIFT nie będą mieli jak przyjmować płatności – także tych za ropę czy gaz

Sankcje mogą także mocno uderzyć w polityczno-oligarchiczne zaplecze Putina. A także ich rodzin. Amerykańskie restrykcje dotkną bowiem m.in. syna szefa FSB Denisa Bortnikowa czy Władimira Kirijenkę – syna zastępcy szefa administracji prezydenta.

Moskiewska giełda zanotowała nawet 50 proc. spadki, po czym została zamknięta. Rubl traci do dolara coraz więcej, wartość rosyjskiej waluty w XXI w. nigdy nie była tak niska:

 class="wp-image-1717636"

W tak zwanym międzyczasie Niemcy wstrzymali oddanie do użytku gazociągu Nord Stream 2. Przedstawiciele Komisji Europejskiej i prezydent USA Joe Biden zapowiadają, że sankcje na tym się nie skończą.

A przecież Rosja musi ponieść jeszcze na swoich barkach finansowy ciężar działań wojennych. Korespondent branżowego serwisu NPR Greg Myre zauważył, że wojna może kosztować Rosjan grube miliardy.

Myre stwierdził, że już samo utrzymywanie wojska w trakcie zimy w gotowości bojowej pociągnęło za sobą duże koszty. Ale to dopiero przedbiegi, niewielka zaliczka w porównaniu z tym, co stanie się po wypowiedzeniu wojny.

Wreszcie: Rosja może także ponieść straty wizerunkowe

Rośnie presją na UEFĘ, by zabrać finał Ligi Mistrzów z Sankt Petersburga. Do bojkotu imprezy namawiała też piłkarzy szefowa brytyjskiego MSZ. Czy piłkarska federacja się na to zdecyduje? Jeżeli nie, wojna trafi rykoszetem także w jej image. Przekonali się o tym już administratorzy profilu Ligi Europy na Twitterze. Niefortunne życzenia złożone z okazji Tłustego Czwartku doczekały się tysięcy komentarzy, które nie zostawiły na organizatorach suchej nitki.

Pod znakiem zapytania stoi też dalsze reklamowanie się na stadionach przez Gazprom. Banery z nazwą rosyjskiego potentata paliwowego miały służyć ocieplaniu wizerunku naszych sąsiadów i przyzwyczajaniu ich do obecności wschodniego kapitału. Teraz niemiecki „Bild” cenzuruje zdjęcia, zakrywają logo koncernu napisami „Wolność dla Ukrainy”.

Po inwazji na Ukrainę nie ma już odwrotu. Rosyjskie spółki energetyczne będą kojarzyły się nie z sympatycznym krajem, który kilka lat temu ciepło przywitał kibiców na piłkarskim mundialu, a z pokerową miną Władymira Putina grożącego państwom NATO srogim odwetem w przypadku ataku na Rosję.

Wojna z Ukrainą jest najgorszym rodzajem wojny. Taką, której nie da się logicznie wytłumaczyć. Wiele koszmarnych konfliktów zbrojnych, które wybuchały w ostatnich dekadach miało swoje podłoże w chciwości. Ten jest zupełnie inny. Rosja nie chce ukraińskich złóż surowców, nie zyska dostępu do technologii. Ba, trudno powiedzieć nawet czy jest w stanie zająć i faktycznie kontrolować terytorium swojego sąsiada.

Mimo to, Putin postawił wszystko na jedną kartę

Zrzucił bomby na ukraińskie domy, wysunął otwarte groźby w stronę państw NATO. Po co? W wielogłosie ekspertów łatwo się zgubić. Może chodzi o ratowanie spadających słupków poparcia wśród rosyjskiego społeczeństwa? Może o uderzenie w tony odzyskiwania przez Rosję imperialnej pozycji na świecie?

A może to zwykły akt szaleństwa Putina, który u kresu życia postanowił zapisać się w historii jako kolejny rosyjski zdobywca. Taki, który zamiast patrzeć na powolną erozję mocarstwowości swojego kraju wziął się z rzeczywistością za barki i postanowił działać.

Jakkolwiek nie tłumaczyć decyzji prezydenta Rosji, jej skutki będą opłakane dla wszystkich. Na pierwszy front idzie Ukraina z (oby nie) tysiącami ofiar cywilnych, zniszczoną infrastrukturą i całą gospodarką. Na konflikcie stracą też mieszkańcy Zachodu, bo Kreml zapowiada, że da nam popalić w cenach ropy i gazu. Na końcu ucierpią jednak sami Rosjanie, bo ich kraj finansowo na tym konflikcie wyłącznie straci.

W ostatniej analizie dobitnie pokazuje to Ośrodek Studiów Wschodnich. Analitycy OSW piszą, że restrykcje Zachodu nie podważą rosyjskiego modelu gospodarczego, ale będą miały „poważne negatywne konsekwencje długoterminowe”.

OSW dodaje, że nawet bez uwzględniania sankcji rosyjska gospodarka miała rozwijać się w tempie nie większym niż 2 proc. rocznie, a to oznacza, że świat będzie jej uciekać.

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA