REKLAMA

Jak ratować kredytobiorców przed rosnącym WIBOR-em? Muszą trochę pocierpieć, ale jest sposób

Zamrozić raty, ale nie WIBOR – to nowy pomysł byłego wiceministra finansów. Czy to nie to samo? Nie! Bo kredytobiorcy muszą trochę pocierpieć z powodu podwyżek stóp procentowych, inaczej podwyżki stracą siłę rażenia i długo nie wygramy z inflacją. Ale gdyby tak, zamrozić raty kapitałowe, kiedy WIBOR przekroczy określony poziom, i to tylko na życzenie klienta? Wtedy nie utrudni się tak zadania RPP, po pomoc sięgną tylko ci, którzy naprawdę nie dają już rady obsługiwać kredytu, a za ich kredyty nie będzie musiał płacić podatnik.

Raty kredytów. Jest sposób na ratowanie kredytobiorców przed rosnącym WIBOR-em
REKLAMA

Koncepcja zamrożenia WIBOR-u zaczęła być traktowana na tyle poważnie, że forsuje ją już nie tylko Lewica i Platforma Obywatelska (choć zarzeka się, że wcale nie o to jej chodzi), ale do sprawy odniósł się również szef NBP Adam Glapiński, mówiąc, że zamrożenie stawki WIBOR stanowiłby niedopuszczalną ingerencję w prywatne umowy między bankami i klientami.

REKLAMA

Ta ingerencja byłaby bolesna dla banków, bo jak wyliczał niedawno „Puls Biznesu”, w skrajnym scenariuszu koszt zamrożenia WIBOR-u na historycznie niskim poziomie 0,10 proc. stopy bazowej to dla sektora bankowego strata ponad 12 mld zł. 

W scenariuszu najbardziej prawdopodobnym, a więc zamrożeniu stawki na poziomie 1,5 proc., czyli na poziomie z przedpandemicznego 2019 r. to 7 mld zł. Ciekawostka, że najbardziej ucierpiałyby banki państwowe: PKO BP, Pekao i Alior.

Koncepcją zamrożenia WIBOR-u przejęła się już nawet Komisja Nadzoru Finansowego, która wkrótce ma opublikować w tej sprawie swoje stanowisko. Nie spodziewam się, żeby złotówkowicze się na nie ucieszyli.

I dobrze, bo zamrożenie stawki WIBOR spowodowałoby, że podwyżki stóp procentowych byłyby po prostu mniej skuteczne w walce z inflacją, przez co ostatecznie RPP musiałaby je podnieść jeszcze wyżej. A w ten sposób, ratując głównie najbogatszą grupę Polaków, uderzylibyśmy w tych biedniejszych, o czym pisałam niedawno.

Ale jest jeszcze inny sposób, mniej drastyczny.

Zamrozić raty kapitałowe

Zamiast mrozić WIBOR, można po prostu ograniczyć spłatę kapitału kredytu, a wtedy rata będzie niższa – proponuje Stefan Kawalec, ekonomista, bankowiec, były wiceminister finansów w latach 1991–1994. Można ją po prostu zamrozić na okres bardzo wysokich stóp procentowych.

Oznaczałoby to, że w czasie, gdy kredytobiorcy obciążeni będą wysokimi odsetkami, dzięki spowolnieniu spłaty kapitału wysokość raty nie wzrośnie nadmiernie

- postuluje Stefan Kawalec na łamach „Rzeczpospolitej”.

To oczywiście spowodowałoby wydłużenie czasu spłaty kredytu, a więc w ostatecznym rozrachunku byłyby on droższy. Ale w ten sposób kredytobiorców nie musiałby ratować podatnik, co postuluje Lewica, a ratowaliby się sami, a to słuszne podejście, bo sami przecież decydowali o wzięciu zobowiązania finansowego na kilkadziesiąt lat.

To też spowodowałoby, że nie musielibyśmy ratować tych, którzy wcale ratunku nie potrzebują, bo o zamrożenie raty kapitałowej każdy występowałby indywidualnie w razie potrzeby. Kto nie musi, tego nie robi i spłaca kredyt dalej w normalnym trybie.

Można więc założyć, że o obniżkę raty kapitałowej staraliby się tylko ci, którzy naprawdę mają nóż na gardle, pozostałym by się to nie opłacało. A dzięki temu w znacznie mniejszym stopniu zakłócałoby to politykę RPP i jej działania antyinflacyjne.

Oczywiście konieczna byłaby gwarancja, że bank za każdym razem, każdemu klientowi zgodzi się obniżyć ratę kapitałową, kiedy tylko WIBOR przekroczy ustalony poziom, np. 3,5 lub 4 proc. 

A do tego potrzeba by porozumienia między NPB, KNF i Związkiem Banków Polskich albo ustawy.

Lepiej krótki ból niż wyższe koszty

REKLAMA

Tak na marginesie, według ekonomisty lepiej, żeby teraz pobolało trochę, ale szybko przeszło niż gdyby RPP zanadto przejęła się kredytobiorcami i nie dokonywała potrzebnych podwyżek, bo w efekcie spłacający hipoteki straciliby więcej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA