REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Umowa z górnikami do kosza. Rozwód Polski z węglem nastąpi znacznie szybciej niż chciał rząd

Choć Ministerstwo Aktywów Państwowych utrzymuje, że nie ma takiej potrzeby, to eksperci coraz częściej i głośniej mówią o konieczności podpisania z górnikami nowej umowy społecznej. Ich zdaniem z węglem pożegnamy się zdecydowanie szybciej, niż wskazują wcześniejsze ustalenia.

24.01.2022
12:08
gornicy-PGG-Tauron-rzad
REKLAMA

Sygnatariusze umowy społecznej dali resortowi aktywów państwowych czas do 21 stycznia na zorganizowanie spotkania, na którym górnicy chcieli się dowiedzieć, co dalej z tym dokumentem. I ustalić, czy rząd po cichu nie chce zmienić podstawowych zapisów. Jak sugerują górnicy, ma wynikać z presji Komisji Europejskiej. Związkowcy słyszeli, że harmonogram zamiast w 2049 r. miałby się kończyć w 2045 r., w 2040 r. albo wcześniej.

REKLAMA

Na razie MAP zaprzecza, ale spotkanie z górnikami w warszawskim Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” organizuje. Związkowcy w tej sprawie napisali też do samej Komisji Europejskiej. Chcą uczestniczyć w procesie notyfikacji umowy społecznej.

Sęk w tym, że zdaniem ekspertów należałoby ją całą spisać od nowa. A wcześniejsze zamykania kopalni, to wcale nie kaprys Brukseli, tylko twarde dane, przed którymi Polska nie ucieknie. 

Trudno sobie wyobrazić, żeby obecnie pracujące jednostki węglowe funkcjonowały jeszcze w latach 40. – stwierdziła w trakcie konferencji „Stan wyjątkowy w energetyce” dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, ekspertka z Forum Energii.

Węgiel pożegnamy zdecydowanie szybciej niż w 2049 r.

Gawlikowska-Fyk pokazała harmonogram, który górnikom nie może przypaść do gustu. Według jej wyliczeń polski rozwód z węglem zacznie się po 2025 r., kiedy skończy się wsparcie publiczne branży. Wtedy jej zdaniem z systemu wypadnie jakieś 8 GW mocy węglowych. Kilka lat później nastąpi drugi etap, w którym w niepamięć pójdą kolejne 6 GW mocy węglowych. Ostatni akord polskiej dekarbonizacji ma nastąpić przed końcem 2035 r.

To będzie koniec węgla w Polsce

 – zapowiada ekspertka Forum Energii. 

Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego, też uważa, że problemy z węglem w Polsce wystąpią znacznie wcześniej, niż przewiduje obecna umowa społeczna z górnikami. Zwraca uwagę, że obecnie kierunek dla sektora węglowego jest tylko jeden. 

Węgla z roku na rok wydobywamy o 1,5-3 proc. mniej. Ten trend będzie przyspieszał ze względu na politykę dekarbonizacyjną, powstawanie nowych źródeł energii – nie ma wątpliwości Roszkowski.

Węglowych dziur nie zdążymy łatać OZE

Zdaniem ekspertów szybsze pożegnanie z węglem niż zakładają ustalenia z górnikami i tym samym konieczność spisywania umowy społecznej jeszcze raz, z nowym harmonogramem zamykania kopalni, to wcale niejedyne zagrożenie energetyczne, jakie nas może czekać w najbliższych latach.

Jeżeli chodzi o nowe instalacje OZE, to też nie mamy powodów do zadowolenia. To z kolei stwarza realne zagrożenie, że odchodzących z systemu mocy węglowych nie będziemy mieli czym zastąpić. 

W budowie mamy zaledwie 3 GW mocy. Czekamy na dyskutowane i zapowiadane projekty gazowe, ale to wszystko nie zapewni nam jeszcze odpowiedniej mocy. Potrzebujemy 11 GW, oddawanych jednocześnie z wyłączanie starych mocy. Stoimy przed dużym niebezpieczeństwem braku bilansowania – przekonuje dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk.

Tym samym dalej mogą rosnąć rachunki za energię, a co gorsza jeżeli faktycznie mocy węglowych nie będziemy w stanie zastępować instalacjami OZE, trzeba będzie przygotować się na przerwy w dostawach prądu.

REKLAMA

Michał Skorupa, prezes zarządu E.ON Foton, w trakcie debaty zorganizowanej w ramach EEC Trends 2022 zwrócił uwagę na jeszcze jeden element. Chodzi o przyjęty w połowie grudnia 2021 r. przez KE projekt rewizji dyrektywy dotyczącej charakterystyki energetycznej budynków, która zakłada, że wszystkie od 2030 r. mają być zeroemisyjne (w sektorze publicznym ma to nastąpić od 2027 r.). 

Dla Polski może to stanowić bardzo duże wyzwanie. Kraje takie jak Niemcy czy Holandia rozwiązania z zakresu OZE rozwijały dużo wcześniej, dlatego są też jednocześnie lepiej przygotowane do wdrażania tak ambitnych regulacji – twierdzi Michał Skorupa.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA