Tajne spotkanie ws. szybkiego rozstania z węglem. Sza! Górnicy nie mogą się dowiedzieć
Jak informuje serwis wysokienapiecie.pl, za nami poufne spotkanie ministra klimatu i środowiska z przedstawicielami Polskich Sieci Elektroenergetycznych oraz szefami czterech grup energetycznych. Tematem nr 1 był węgiel. Wszystko było tak organizowane, żeby tylko o niczym nie dowiedzieli się górnicy.
Spotkanie miało być poświęcone niepewnej przyszłości polskiej energetyki, którą już w 2025 r. może czekać potężny szok. Ma wtedy wygasnąć rynek mocy dla starych elektrowni węglowych. I nie do końca wiadomo, czy powstałą w ten sposób energetyczną dziurę uda się zasypać nowymi źródłami energii.
Tomasz Sikorski, wiceprezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych, przekonuje że innej drogi niż skoordynowanie w czasie rozwoju nowych oraz zamykanie istniejących źródeł wytwórczych, nie ma. To znaczy jest, ale oznacza bardzo poważne kłopoty.
Gaz nie nadrobi strat, jakie zrobi węgiel
Rząd zaczyna obawiać się sytuacji, w której gaz ziemny nie odrobi strat po odchodzącym węglu po 2025 r. Nie pomoże budowana Elektrownia Dolna Odra, a nawet gazowa Elektrownia Ostrołęka, którą Orlen chciałby uruchomić już w 2024 r. Co gorsza: certyfikacja na rynku mocy w aukcji na 2026 r. nie cieszyła się zbytnią popularnością. Nie wolno też zapominać o unijnym systemie handlu emisjami ETS, który ma skutecznie państwa członkowskie zmuszać do porzucania paliw kopalnych (a więc gazu ziemnego również). Obecnie właśnie ta niepewność cenowa mocno studzi entuzjazm inwestorów.
W takim przypadku powęglową dziurę energetyczną udałoby się zasypać tylko w jeden sposób: znowu stawiając na import, narażając się na gwałtowny konflikt z górniczymi związkowcami, którzy od lat nie mogą pogodzić się na sprowadzanie węgla do Polski głównie z Rosji, w czym widzą główną przyczyną zapaści całej branży. Spoglądają przy okazji bacznie na polski rynek, gdzie ciągle uparcie więcej produkujemy węgla, niż go sprzedajemy, a na przykopalnianych zwałach leży już w sumie 6,18 mln ton węgla. W styczniu 2020 r. było to 6,35 mln ton, a w styczniu 2019 r. - 2,24 mln t.
Tylko cicho sza! Bo jeszcze górnicy usłyszą
O wszystkim trzeba rozmawiać w tajemnicy. Żeby górnicy się o niczym nie dowiedzieli. Rząd z jednej strony twardo negocjuje z górnikami umowę społeczną, której jedną z podstaw ma być harmonogram zamykania kopalni. Wedle tego dokumentu pierwsze swój żywot, już w 2023 r., miałyby zakończyć należące do kopalni „Ruda” ruchy Bielszowice i Halemba. Pięć lat później podobny los ma spotkać kopalnię „Bolesław Śmiały”, a w 2029 r. - „Sośnica”. Ostatnie na tej liście są: kopalnia „Rydułtowy” (2043 r.), „Marcel” (2046 r.) oraz „Chwałowice” i „Jankowice w 2049 r. Tak więc kryzys energetyczny, wywołany przez brakującą energię z węgla powinien nas odwiedzić jak już to najwcześniej w latach 30. tego stulecia.
Tymczasem rząd jak najpoważniej bierze pod uwagę scenariusz, w którym energii zaczyna nam brakować znacznie szybciej, bo już po 2025 r. Z tego może wynikać, że elektrownie węglowe zaczną być likwidowane w znacznie szybszym tempie niż teraz się to obiecuje podczas negocjacji z górnikiem. To by tłumaczyło poufny charakter spotkania, organizowanego równolegle z prowadzonymi w Katowicach negocjacjami.