Sztandarowa inwestycja PiS to porażka. Polacy buntują się w całym kraju, rząd sięga po nowe – jeszcze gorsze – przepisy
Protesty przeciwko budowie CPK za sprawą budowy linii kolejkowych mających dowozić Polaków ogarnęły już niemal całą Polskę. Sprawa sztandarowej obok przekopu Mierzei Wiślanej inwestycji rządu Morawieckiego budzi coraz więcej kontrowersji. I z wizerunkowego punktu widzenia jest porażką. Przed nami właśnie kolejna odsłona epopei pod tytułem, jak wywłaszczyć mieszkańców.
Budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego trzeba przyspieszyć – uznano w rządzie. Dlatego Sejm we wtorek zajmie się projektami ustaw, które mają usprawnić ten proce. Największe kontrowersje budzi kwestia przymusowego wywłaszczania mieszkańców żyjących na terenie objętym inwestycją. Spółka budująca CPK twierdzi, że po nowelizacji przepisów Polacy dostaną najlepsze warunki w całej Unii Europejskiej. Przeciwnicy budowy oponują: regulacje wywłaszczeniowe wyglądają jak wzięte z putinowskiej Rosji.
Budowa Centralnego Portu Lotniczego między Łodzią a Warszawą to największy infrastrukturalny projekt III RP. Zalanych betonem ma zostać dwadzieścia wiosek na terenie których znajduje się około 500 gospodarstw domowych. W sumie kilka tysięcy hektarów.
Spółka rozstrzygnęła już nawet przetargi dotyczące wykonawców robót. Zamówieniami wartymi 1,7 mld zł podzieli się osiem firm. Umowy mają zostać podpisane lada dzień. Budowa ma się rozpocząć w przyszłym roku. Czasu zostało naprawdę niewiele.
CPK nie wie, co zrobić ze zbuntowanymi mieszkańcami
Program Dobrowolnych Nabyć prawdopodobnie okazał się porażką. Spółka informowała, że zainteresowało się nim 400 osób, ale milczy na temat podpisanych umów. Bardzo możliwe więc, że mieszkańcy zgłaszali się po prostu do przedstawicieli CPK, by dowiedzieć się, jakie odszkodowanie mogą otrzymać za swoje posiadłości.
Jeszcze do niedawna w Baranowie i okolicach przekazywano sobie przecież plotkę mówiącą o 5-6 zł za metr kwadratowy działki. To kilkunastokrotnie mniej, niż żądają za swoje działki mieszkańcy terenów sąsiadujących z terenem inwestycyjnym, wskazywali wywłaszczani. Potem CPK wyceniła ziemię po 7 zł za metr IV klasy i 17 zł III klasy.
Rząd ustami swojego pełnomocnika ds. CPK, Marcina Horały, obiecuje, że dzięki nowelizacji będzie inaczej. Co się zmieni? Zniknie tzw. zasada korzyści, która zakłada wycenę nieruchomości przez rzeczoznawców. Mieszkańcy z wysiedlanych terenów mają otrzymać rynkową wartość nieruchomości plus 10-20 proc. ekstra na „odtworzenie sytuacji mieszkaniowej”.
CPK liczy, że nowelizacja zachęci mieszkańców do negocjacji
W innym wypadku obie strony czeka najgorszy możliwy scenariusz, czyli wywłaszczenia w drodze administracyjnej. Taki horror przeżyli na jesieni ubiegłego roku mieszkańcy Radomia, którzy zostali wyrzuceni z domów przez budowę lotniska.
19 lipca projekt nowelizacji trafi pod obrady sejmowej Komisji Infrastruktury. Przeciwnicy budowy nie mają jednak złudzeń. Ich zdaniem projektowane przepisy tylko pogorszą ich sytuację.
Ich pesymizm podziela Mirosław Ochojski, prawnik z Kancelarii i Fundacji Inlegis. Ekspert przedstawił w Senacie skutki działania nowej ustawy o wywłaszczeniach. Za przykład wziął nie CPK, a wieś Boboszów w Kotlinie Kłodzkiej z dwoma domami i czterema budynkami gospodarczymi.
Efekt? Odszkodowanie według nowelizacji nawet z 20 proc. dodatkiem sięgnęłoby ledwie 570 tys. zł. To o ponad milion złotych mniej niż mieszkańcy dostaliby na mocy obecnie stosowanej metody odtworzeniowej i prawie dwa miliony złotych mniej niż wynikałoby z wyceny przyjmowanej przez Bank Światowy - podkreślało OKO.press.
Mimo to minister Horała przekonuje, że po zmianie prawa wywłaszczani będą mieli lepiej niż w jakimkolwiek innym kraju UE.
I wskazują, że przed igrzyskami w Soczi dzięki specustawie proces nacjonalizacji gruntów zamykał się w 12 miesiącach.