REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka /
  3. Środowisko

Ursula von der Leyen wbiła nam nóż w plecy. Wróg numer jeden polskiego rządu rozliczy nas z ochrony klimatu

Cała Polska miała odetchnąć z ulgą, że znienawidzony polski rząd Frans Timmermans nie będzie już więcej oceniał naszej praworządności. Ale teraz okazuje się, że od szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen (jak ona mogła?!) dostał tekę komisarza ds. klimatu, a tu nie dość, że od początku polski rząd sam mu się podkłada, to na dodatek Holender ma do dyspozycji działa o wiele większego kalibru. Jak wymierzy je w Warszawę, to nie będzie co zbierać.

23.09.2019
8:12
ursula-von-der-leyen-timmermans
REKLAMA

Próbkę stopnia zażyłości Holendra Fransa Timmermansa z polskimi politykami - zwłaszcza spod znaku obecnie rządzących - mieliśmy, kiedy w Brukseli znowu mówiono o praworządności w Polsce

REKLAMA

Był pan wręcz zagończykiem wyborczym Koalicji Obywatelskiej - usłyszał Timmermans od europosłanki Jadwigi Wiśniewskiej. 

Przeżyliśmy komisarzy sowieckich, zapewniam, że przeżyjemy także pana - skwitowała Beata Kempa.

Frans Timmermans, główny krytyk PiS

W ostatnich latach ze świecą można byłoby szukać drugiego polityka, który częściej krytykował to, co dzieje się w Polsce niż Frans Timmermans. Ten od początku na swój celownik wziął reformę sądownictwa i zabierając głos, krytykował polskie władze:

Mamy mocne uczucie solidarności z Polakami, którym jak wszystkim Europejczykom należy się niezawisłość sądów i trójpodział władzy w swoim kraju - tak powiedział w 2016 r. podczas konferencji prasowej w Brukseli.

Nigdy nie opuszczę narodu polskiego w jego walce o demokrację, wolność i praworządność. Zwyciężymy nie ze względu na moją determinację, ale dlatego, że Polacy sami chcą być Europejczykami - mówił Holender na zeszłorocznym zjeździe europejskich socjaldemokratów w Lizbonie.

Trudno dziwić się zachwytom rządzących, którzy przy okazji zmiany składu Komisji Europejskiej skakali z radości na wieść, że Timmermans więcej praworządnością w UE nie będzie się zajmował. A przecież przez lata utarło się, że to polityk wyjątkowo Polski nielubiący, ze swoimi lewicowymi poglądami szukający okazji, żeby uderzyć w polski rząd wyznający konserwatywne wartości. 

Teraz okazuje się, że przynajmniej pod tym względem z otwieraniem szampanów na Nowogrodzkiej mogli się pospieszyć. Owszem Frans Timmermans już unijną praworządnością więcej nie będzie się zajmował. Co wcale nie znaczy, że nie będzie go w ogóle w składzie nowej Komisji Europejskiej. Zadań i możliwości dogryzania - też Polsce - będzie miał co nie miara, bo Holendrowi przypadła w udziale teka unijnego komisarza ds. klimatu.

Neutralność klimatyczna mocno uderzy nas po kieszeni

Klimat i ochrona środowiska w rękach holenderskiego polityka może oznaczać dla naszego kraju poważne kłopoty. W porównaniu z tymi z praworządnością i trójpodziałem władzy - znacznie kosztowniejsze. W zapisach budżetowych na lata 2021-2027 znalazła się informacja o konsekwencjach finansowych dla państw członkowskich, które nie respektują zasad praworządności. Ale o konkretnych sankcjach nikt na razie nie mówi.

Zupełnie inaczej jest, jeśli chodzi o politykę klimatyczną. Była Komisja Europejska ogłosiła neutralność względem gazów cieplarnianych w 2050 r. Do tego roku 80 proc. energii elektrycznej w UE ma pochodzić ze źródeł odnawialnych. I nic nie wskazuje, żeby obecni brukselscy politycy nagle zmienili zdanie. Raczej będą kontynuować podążanie tą samą ścieżką, a może nawet przyspieszą.

Przykładem zielonego skrętu UE, bodaj najbardziej odczuwalnym w Polsce, są podwyżki cen za emisję CO2, co dla takich gospodarek jak nasza (w głównej mierze uzależnionych od węgla) jest poważnym kłopotem. Jeszcze na początku zeszłego roku ceny kształtowały się na poziomie 5-6 euro za tonę. Dzisiaj to już prawie 30 euro. W efekcie na chwilę teraz odsapnęliśmy od zajmującego serialu pt. „Podwyżki cen prądu”, ale gremialnie wrócimy do niego już w przyszłym roku. My i nasze portfele.

Przed Holendrem trudne zadania klimatyczne

Ale klimatyczna teka dla Timmermans może polskim politykom napsuć krwi jeszcze bardziej. Już teraz jest jasne, że w temacie klimatu UE nie zamierza zwalniać, ani też na nikogo na siłę czekać. Holender dostał od swojej szefowej Ursuli von der Leyen 100 dni na opracowanie planu, dzięki któremu europejska wspólnota miałaby stać się jeszcze bardziej zielona. Emisja CO2 ma zostać zredukowana do 2030 r. nie o 40 proc., jak zakładały dotychczasowe ustalenia, ale o połowę. Jak podaje serwis wysokienapiecie.pl, jeszcze wyższą redukcję (55 proc.) szefowa KE Ursula von der Leyen miała obiecać frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim.

Timmermans na czele „antypolskiego” funduszu

KE ma w planach stworzyć Fundusz Sprawiedliwej Transformacji (Just Transition Fund), którego prace miałby koordynować właśnie Frans Timmermans. Jego zadaniem ma być finansowe wspomaganiem regionów silnie uzależnionych od węgla w drodze odchodzenia od tego surowca. Tutaj jednym tchem obok greckiej Macedonii i niemieckich Łużyc wymienia się Śląsk, a także okolice Bełchatowa i Konina. 

REKLAMA

Beneficjenci przyszłych dopłat - którym bacznie na ręce będzie patrzył komisarz UE ds. klimatu - chcąc starać się o pieniądze, będą musieli wcześniej określić precyzyjny plan odejścia od węgla.

To jednak nie jedyna, finansowa presja związana z ochroną klimatu, na jaką powinniśmy się w Polsce szykować. O tym, że neutralność klimatyczna wraz z redukcją emisji CO2 są obecnie dla UE priorytetem, świadczą zapowiedzi kształtu unijnego budżetu na lata 2021-2027. Nawet 25-30 proc. środków z nowej perspektywy budżetowej UE ma zostać przeznaczonych na cele klimatyczne. Czy tak się faktycznie stanie, dowiemy się w drugiej połowie przyszłego roku, gdy zakończą się negocjacje.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA