Jeszcze przed wyrokiem TSUE mówiło się o wzroście opłat prawniczych w sporach dotyczących franków szwajcarskich. Teraz okazuje się, że sądowe spory dotyczące pożyczek walutowych mogą być dobrą szansą do zarobków też dla kancelarii odszkodowawczych. Sprawie przygląda się UOKiK.
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie kredytów frankowych tak naprawdę nikogo nie zaskoczył. Banki wiedziały, że w wielu przypadkach grały nie fair. Nikt nie musiał też o tym przekonywać tych, którzy na kredyt w obcej walucie się zdecydowali. I chociaż eksperci wskazywali, że do czasu postanowienia TSUE na 10 frankowiczów tylko 1-2 udawało się wygrywać sprawy sądowe, tak po decyzji w Luksemburgu te proporcje mogą być dokładnie odwrotnie.
Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta?
Od wyroku TSUE w sprawie kredytów frankowych nad Wisłą minęło już kilka tygodni. Obydwie strony sporu - frankowicze i banki absolutnie nie mają się za przegranych. Mimo że to ci pierwsi faktycznie od pewnego czasu zaczynają coraz częściej wygrywać spory sądowe. Ale nie nazywają tego zwycięstwem, a raczej sprawiedliwością.
Tych, którzy naprawdę zyskali po wyroku TSUE trzeba po prostu szukać gdzie indziej. Nie w samym środku sporu, a bardziej z boku. Już parę dni po wieściach z Luksemburgu mocno do góry poszły stawki, których prawnicy żądają za reprezentowanie frankowiczów przed sądem. Szukając adwokackiego wsparcia w sporach z bankiem, trzeba liczyć na wydatek co najmniej kilku tysięcy złotych. Za przygotowanie pozwu trzeba z portfela wyskrobać nie mniej niż 5 tys. zł. Nawet tyle samo może kosztować wyliczenia nadpłaconych odsetek - w tym opłata dla biegłego.
Prawne potyczki o kredyty frankowe okazały się łakomym kąskiem jeszcze dla kancelarii odszkodowawczych, które do tej pory skoncentrowane były na sporach z firmami ubezpieczeniowymi.
Umowom z klientami przyjrzy się UOKiK
Ponieważ nie od dzisiaj cennik usług przy okazji sporów z bankami o kredyty frankowe to kraina, gdzie raczej żadne prawa nie obowiązują - sprawie postanowił przyjrzeć się UOKiK.
Urząd pod lupę wziął na razie pięć kancelarii odszkodowawczych. Sprawdza, czy w umowa podpisanych z frankowiczami nie ma zapisów wprost uderzających w zbiorowe interesy konsumentów (np. brak wskazania konkretnych okoliczności, w których kancelaria ma prawo odmówić złożenia pozwu).
W przypadku uznania winy - kancelarie słono zapłacą
Wśród podmiotów wytypowanych do kontroli szef UOKiK wskazał wrocławską kancelarię Votum S.A., która za pośrednictwem Facebooka chwali się, że pomaga już 10 tys. frankowiczów. Dyrektor departamentu spraw bankowych w Votum Kacper Jankowski twierdzi, że jeszcze z UOKiK nie otrzymali żadnego zawiadomienia. O finał kontroli jest spokojny. Za kancelarią bowiem, jego zdaniem, stoi duże doświadczenie. Świadczy o tym chociażby 1500 prowadzonych obecnie spraw na etapie sądowym z kredytami frankowymi w roli głównej.
Jeżeli jednak UOKiK dostrzeże w umowach podpisywanych z klientami tzw. klauzule zabronione - tak wrocławska kancelaria, jak i inne wskazane przez Urząd muszą przygotować się na kłopoty. Wysokość kary bowiem może osiągnąć poziom nawet do 10 proc. obrotu za poprzedni rok.