REKLAMA

Trójka na dnie, Radio 357 na propsie. Za przekreślenie 60 lat tradycji państwo wystawiło rachunek słuchaczom

Po odwołaniu Kuby Strzyczkowskiego ze stanowiska dyrektora w sierpniu ubiegłego roku słuchalność Trójki spadła do najniższego poziomu w historii. Teraz byli dziennikarze i słuchacze kultowej stacji cieszą się z sukcesów nadającego dokładnie od pół roku Radia 357, a na Malczewskiego tropią spiski i szukają winnych, wyrzucając w błoto miliony pochodzące z publicznych pieniędzy.

Trójka na dnie, Radio 357 na propsie. Za przekreślenie 60 lat tradycji państwo wystawiło rachunek słuchaczom
REKLAMA

Właściwie mógłbym zestawić wyniki Trójki, która w przyszłym roku obchodzić będzie 60-lecie, z osiągnięciami nadającego od pół roku Radia 357 i na tym poprzestać. Uchodzący przez pół wieku za szczytowe osiągnięcie polskiej radiofonii Program Trzeci stał się teraz pomnikiem indolencji, ignorancji i arogancji polityków i ich protegowanych z zarządu Polskiego Radia. A z racji kasy płynącej szerokim strumieniem z budżetu do kasy publicznego nadawcy i kieszeni pani prezes również namacalnym dowodem na to, do rozwinięcia jakiej patologii w mediach publicznych doprowadzili rządzący.

REKLAMA

Ta historia ma jeszcze jeden bardzo ciekawy wątek, który dotyczy finansowania mediów ze środków publicznych i społecznościowych. Różnica jest oczywista – w pierwszym przypadku mamy obowiązek płacić abonament, a w drugim – płacimy, bo chcemy.

I teraz pomyślmy, co by się stało, gdyby publiczna Trójka musiała się utrzymywać ze zrzutek słuchaczy, a Radio 357 dostało 45 mln zł z budżetu.

Trójka na dnie

Za początek końca Programu Trzeciego uznaje się unieważnienie przez dyrekcję anteny i zarząd PR 1998. notowania Listy Programu III w maju 2020 r. i zarzucenie Markowi Niedźwieckiemu i jego współpracownikom sfałszowania wyników głosowania. Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie, zdecydowana większość dziennikarzy powiedziała „daswidania” towarzyszowi Czabańskiemu i właściwie z dnia na dzień kultowy program przestał nadawać.

Ratowania anteny podjął się Kuba Strzyczkowski. Zbliżały się wybory prezydenckie. Prawdopodobnie, by uspokoić nastroje, Rada Mediów Narodowych, a więc i prezes Agnieszka Kamińska, zgodziła się, by popularnemu dziennikarzami powierzyć funkcję dyrektora. Na Myśliwiecką 3/5/7 powróciła część zespołu, a antena odżyła. Na krótko.

Dokładnie po trzech miesiącach Strzyczkowski został niespodziewanie pozbawiony stanowiska przez Kamińską. Powód: rzekomo niezadowalające wyniki słuchalności i słaba jakość materiałów prezentowanych na antenie. I znów wraz z odejściem zdymisjonowanego dyrektora doszło do eksodusu dziennikarzy. Pomimo buńczucznych zapowiedzi ze strony zarządu wyniki Trójki zaczęły pikować.

Na wykresie powyżej dokładnie widać, jak afera odbiła się na słuchalności w przeszłości jednej z najpopularniejszych rozgłośni w Polsce. Gdy Strzyczkowski podejmował się ratowania radia przy Myśliwieckiej, udział Trójki w rynku przekraczał 4 proc. Po tym, jak został odwołany, słuchalność spadła do 2,9 proc., a po wejściu w październiku zmodyfikowanej ramówki z nowymi prowadzącymi zjechała jeszcze niżej – do 2,1 proc.

Co na to zarząd Polskiego Radia? Prezes Agnieszka Kamińska najpierw zaczęła opowiadać o „kampanii oszczerstw” rozpętanej rzekomo przez byłych dziennikarzy Polskiego Radia, a po tym, jak na początku 2021 r. słuchalność Trójki spadła do najniższej w historii osiągając mniej więcej poziom Radia Maryja, postanowiła wykorzystać patent prezesa Kurskiego, kwestionując rzetelność badania Radio Track.

Radio 357 święci tryumfy na Patronite

Gdy Trójka szukała dna, 5 stycznia, w ekspresowym tempie, zaledwie po czterech miesiącach od uruchomienia zbiórki na Patronite, nadawać zaczęła nowa rozgłośnia założona przez dziennikarzy, którzy odeszli po zdymisjonowaniu Kuby Strzyczkowskiego (tudzież po unieważnieniu 1998. notowania LP3). Do składu oprócz Kuby Strzyczkowskiego doszlusowali między innymi Piotr Kaczkowski, Michał Olszański i Marek Niedźwiecki. Obecnie zespół liczy ok. 100 autorów, dziennikarzy oraz osób organizujących pracę radia.

Ramówkę Radia 357 wypełniają audycje muzyczne, newsowe, sportowe, publicystyczne, reportaż i rozrywka. W pół roku udało się uruchomić między innymi platformę podcastową czy minikoncerty na żywo w ramach Garażu 357, którego działalność zainaugurował Polski Top Radia 357.

To ostatnie kilkunastogodzinne wydarzenie nadawane 3 maja wysłuchała rekordowa liczba internautów, zestawienia słuchano na 262 tys. urządzeniach. Lista najpopularniejszych polskich kawałków w historii walnie przyczyniła się też do zwiększenia popularności nowej rozgłośni.

Ba, wyszedł z tego promocyjny majstersztyk. Na początku maja okazało się, że Radio 357 nie ma sobie równych, jeśli chodzi o wysokość miesięcznego wsparcia na Patronite, wcześniej w krótkich odstępach czasu osiągając kolejne cele (615 tys. zł – 11 kwietnia i 660 tys. zł – 3 maja w trakcie prezentowania wyników Polskiego Topu 357), dwa tygodnie później rozgłośnia została również liderem pod względem liczby patronów (31,5 tys.). Obecnie projekt wspiera ponad 31,7 tys. słuchaczy, którzy co miesiąc wykładają 674 634 zł, w sumie od początku akcji zebrano ponad 4,5 mln zł.

Kolejny próg wyznaczono na 725 tys. zł miesięcznie. Jego osiągnięcie zapewni środki na dalszy rozwój platformy podcastowej oraz wejście w treści… wideo.

Rozwalenie Trójki kosztowało podatników grube miliony

Trójka tymczasem dogorywa. Na jej problemy z „realizacją założeń” uwagę zwróciła nawet Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. W opublikowanym właśnie Sprawozdaniu z działalności KRRiT w 2020 r. czytamy:

Bełkot. Ale w tym samym dokumencie oprócz oceny misyjności poszczególnych nadawców Rada zamieszcza bardzo interesujące wyliczenia finansowe.

W 2020 r. Polskie Radio otrzymało 159,3 mln zł abonamentu oraz rekompensatę w postaci skarbowych papierów wartościowych o wartości nominalnej 119,2 mln zł

– podał KRRiT.

A tak rozdzielono środki pomiędzy największe anteny Polskiego Radia:

W 2017 r. ta sama tabela wyglądała tak:


Różnicę widać gołym okiem. Oprócz tego, że „misja” w wykonaniu Trójki trzy lata wcześniej kosztowała podatników ponad 11 mln zł mniej, to na dodatek w 2017 r. finansowana była z ich kieszeni w 80 proc., a w ubiegłym roku – w ponad 99 proc. Te brakujące 19-proc. to efekt zamiany ról. Rozgłośnia przestała być reklamowym koniem pociągowym, a stała się chłopcem do bicia dla polityków z Rady Mediów Narodowych i ich podwładnych we władzach SPÓŁKI.

No właśnie – jak już kiedyś wspominałem – gdyby Polskie Radio naprawdę było spółką akcyjną, a nie osobliwą hybrydą, zarząd stanąłby przed sądem:

REKLAMA

Do tego w państwie prawa doszłyby zapewne zarzuty o marnotrawienie środków publicznych. Niestety żyjemy, gdzie żyjemy. I co najwyżej możemy sobie pomarzyć, co by za 45-46 mln rocznie zorganizowali ludzie, którzy rozstali się z Trójką i poszli na swoje. I co by się stało, gdyby nagle radio publiczne musiało zacząć utrzymywać się z dobrowolnych datków słuchaczy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA