Radni zmusili deweloperów do sprzedaży tanich mieszkań. Nie ma wyjątku
Jedni łapią się za głowę z przerażeniem krzycząc: socjalizm. Inni łapią się za głowę i krzyczą to samo, ale ze szczęścia. Radni Toronto zdecydowali, że część nowych mieszkań budowanych przez prywatnych deweloperów ma być sprzedawanych lub wynajmowanych poniżej wartości rynkowej. Ma to uczynić jedno z najdroższych miast w Ameryce Północnej bardziej przyjazne ludziom.
Nowe przepisy zostały przyjęte przez radę miasta Toronto 23 głosami za przy dwóch przeciwko. System – znany jako strefy integracyjne, wchodzi w życie już w 2022 roku.
Zgodnie z nowymi przepisami zagospodarowania przestrzennego każdy deweloper, który wybuduje budynek mieszkalny posiadający 100 lub więcej lokali, będzie musiał przeznaczyć od pięciu do 10 proc. z nich na sprzedaż lub wynajem za przystępną cenę.
To na początek. Liczba niedrogich mieszkań w nowych budynkach ma regularnie się powiększać. Do 2030 r. w Toronto, każda nowa inwestycja mieszkaniowa będzie musiała mieć od ośmiu do 22 proc. takich lokali.
To wielki dzień. Na nową politykę mieszkaniową czekaliśmy całe dziesięciolecia. Teraz musimy się upewnić, że wdrażamy ją w życie i rzeczywiście wprowadzamy zmiany w życiu ludzi
– powiedział radny Mike Layton, cytowany przez serwis cbc.ca.
Layton stwierdził, że choć przepisy sprawiają, że sprzedaż lub wynajem będzie odbywać się poniżej wartości rynkowej lokali to i tak pozostawią deweloperom „motywującą marżę zysku w wysokości 15 proc.”, a jednocześnie doprowadzą do powstania tysięcy przystępnych cenowo mieszkań.
Przyjęte przepisy są kompromisem, pomiędzy żądaniami radnych, którzy chcieli przyspieszenia wprowadzenia przepisów w życie, a oczekiwaniami deweloperów, którzy straszyli zduszeniem inwestycji.
Co to znaczy niedrogie mieszkanie?
Oczywiście w tym momencie pojawia się pytanie co to znaczy niedrogie i przystępne cenowo mieszkania, o których mówią radni. Według radnych są to takie lokalne, których wynajmowanie nie pochłania więcej niż 30 proc. miesięcznych dochodów gospodarstwa domowego, które zarabia od 32 486 do 91 611 dolarów rocznie.
W praktyce oznacza to, że wynajem mieszkania z jedną sypialnią kosztowałyby 1090 dolarów miesięcznie, podczas gdy apartamenty z dwiema sypialniami kosztowałyby 1661 dolarów, a apartament z trzema sypialniami 1858 dolarów miesięcznie.
Jak wyglądałaby sytuacja w momencie zakupu mieszkania? Zgodnie z nową polityką wprowadzoną przez Toronto, koszt zakupu na własność mieszkania z jedną sypialnią to maksymalnie 190 100 dolarów, 242 600 dolarów za mieszkanie z dwiema sypialniami lub 291 700 dolarów za apartament z trzema sypialniami.
Radni wyliczyli, że do 2030 r. w Toronto powstać ma ponad 40 tys. niedrogich mieszkań na wynajem lub sprzedaż. Nowa polityka mieszkaniowa ma być co roku poddawana przeglądowi i ocenie.
Amsterdam zakazuje, Berlin wywłaszcza
Przed drogimi mieszkaniami w centrum bronią się także miasta w Europie. Wśród nich jest Amsterdam, który wziął się za firmy wykupujące mieszkania pod wynajem. Proceder ten stał się w ostatnich latach plagą w całej Europie. Bogate fundusze inwestycyjne wykupują całe kamienice, po to, by zarabiać na wynajmie mieszkań. Zwykłych ludzi zwyczajnie nie stać jest przez to na kupno, a czasem nawet wynajem mieszkania.
W Amsterdamie wprowadzany jest właśnie przepis, który będzie zobowiązywał każdego, kto kupi mieszkanie o wartości mniejszej niż 512. tys. euro, do mieszkania w nim przez pierwsze cztery lata. W tym czasie wynajem będzie zakazany.
Ma to chronić ponad 60 proc. mieszkań przed wykupem przez firmy. W stolicy Niderlandów 30 proc. domów znajduje się aktualnie w rękach prywatnych inwestorów. Ceny mieszkań wzrosły ponad dwukrotnie w ciągu ostatnich siedmiu lat, osiągając średnio ponad pół miliona euro.
Z kolei w Berlinie, w referendum mieszkańcy miasta podjęli więc decyzję o tym, że chcą wywłaszczyć właścicieli 245 tys. mieszkań w Berlinie – pisała o tym niedawno Agata.