REKLAMA

Polski rząd znowu na tarczy? Przez proponowaną reformę emisje CO2 mogą być jeszcze droższe

Złe informacje dla polskiego rządu z Brukseli. Komisja Ochrony Środowiska Parlamentu Europejskiego przegłosowała gruntowną przebudowę unijnego systemu handlu emisjami EU ETS, która nie do końca jest po myśli Polski. Wszak Zjednoczona Prawica chciała osłabić system, a nie go wzmocnić. Ostatnią szansą na wprowadzenie jakiś korekt będzie głosowanie parlamentarne za tydzień z okładem.

system-ETS-reforma
REKLAMA

Dla polskiego rządu system handlu emisjami EU ETS, odkąd za emisję CO2 trzeba płacić jak za zboże, to samo zło. Chociaż o tym co robi z pieniędzmi stąd pochodzącymi już nie wspomina.

REKLAMA

W raporcie Kreatywna księgowość. Jak Polska marnuje środki z EU ETS Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi wykazuje, że blisko trzy czwarte tych środków za lata 2013-2020 (2,97 mld euro) wykorzystano na sfinansowanie działań niezgodnych z celem unijnej dyrektywy o ETS, czyli redukcją emisji CO2.

Zamiast finansować skuteczne działania dekarbonizacyjne, większość dochodów z EU ETS trafia do budżetu państwa i finansuje działania niezwiązane z redukcją emisji 

– komentuje Anna Frączyk, prawniczka w Fundacji ClientEarth, autorka analizy.

To jednak w niczym nie przeszkadza polskiemu rządowi głośno domagać się reformy systemu EU ETS, która miałaby polegać w pierwszej kolejności na zablokowaniu dostępu do niego instytucji finansowych. Te wszak, zdaniem Polski, bawią się w spekulacje, w efekcie czego w gospodarkach uzależnionych od węgla ceny zaczynają wariować. Po ostatnim posiedzeniu Komisji Ochrony Środowiska PE wychodzi na to, że reforma EU ETS rzeczywiście zbliża się coraz większymi krokami. Tyle, że na razie ma ona dodatkowo wzmacniać system, a nie go osłabiać.

System ETS: o reformie zdecyduje głosowanie plenarne

62 europosłów z Komisji Ochrony Środowiska opowiedziało się za reformą systemu EU ETS w prSystem ETS: o reformie zdecyduje głosowanie plenarneoponowanym kształcie, 20 było przeciw, a 5 wstrzymało się od głosu. Ale mimo wyraźnej przewagi opowiadających się za przebudową unijnego handlu emisjami - nic nie jest jeszcze przesądzone. Decydujące będzie bowiem głosowanie plenarne w PE, zaplanowane w dniach od 6 do 9 czerwca.

Proponowana reforma przede wszystkim zakłada stopniowe wycofywanie darmowych uprawnień od 2026 r. W efekcie w 2030 r. miałoby ich nie być w ogóle. Do tego czasu zaś powinien zacząć funkcjonować unijny mechanizm dostosowawczy na granicach emisji dwutlenku węgla (CBAM). Dalej: do 2025 r. należy wprowadzić w życie system bonus-malus. W nim przedsiębiorstwa osiągające najlepsze wyniki byłyby nagradzane, a te z najgorszymi emisjami zmuszane byłyby do poprawy swoich redukcji. Od 2025 r. powinien też być uruchomiony drugi system handlu emisjami - tym razem poświęcony sektorowi transportu i ogrzewania komercyjnego. I tutaj miałby obowiazywać limit cenowy na poziomie 50 euro. Dodatkowo od 2024 r. do systemu miałby być włączany też sektor morski.

Obawy o kolejne lata z węglem

Wcale nie jest jeszcze przesądzone, że w trakcie posiedzenia plenarnego PE większość eurodeputowanych opowie się za reformą systemu EU ETS w proponowanej przez Komisję Ochrony Środowiska formie. Na przykład Peter Liese, niemiecki eurodeputowany z ramienia chadecji, reprezentujący Europejską Partię Ludową (EPP), zwraca uwagę na wojnę w Ukrainie, która wywróciła do góry nogami dotychczasowy stolik energetyczny. I z tego względu trzeba też szybko kombinować jak i czym zastąpić gaz z Rosji. Co z kolei może wrócić UE na chwilę do węgla. 

REKLAMA

Niemiecki europoseł opowiada się za szukaniem wspólnych mianowników w sprawie reformy systemu EU ETS. Uważa, że Komisja Ochrony Środowiska PE nieco jednak pospieszyła się. Jego zdaniem nie jest to właściwe, szczególnie w obecnej sytuacji, w której UE uniezależnia się od rosyjskich paliw kopalnych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA