Konflikt pomiędzy MEiN i ZNP o zarobki nauczycieli nabrzmiewa. Strajk coraz bardziej realny
Relacje pomiędzy Związkiem Nauczycielstwa Polskiego a Ministerstwem Edukacji i Nauki pogarszają się z każdym dniem. Szef związkowców Sławomir Broniarz zrównał z ziemią wyliczenia wiceministra Dariusza Piontkowskiego dotyczące wynagrodzeń nauczycieli. ZNP apeluje też o podjęcie rozmów przez samego premiera Mateusza Morawieckiego, bo już do resortu edukacji nie mają krzty zaufania. I dają na to czas szefowi rządu do 8 września.
Na tym etapie nie ma mowy o tym, żeby nauczyciele nie przystąpili do swojej pracy z początkiem roku szkolnego – stwierdził w programie Jeden na jeden TVN24 Sławomir Broniarz, szef ZNP.
Przynajmniej w pierwszych dniach września akcja protestacyjna nauczycieli ma polegać przede wszystkim na informowaniu. Być może niektóre szkoły będą oflagowane, pojawią się plakaty i ulotki. Ale o strajku na razie nie ma mowy. Jak tłumaczą nauczyciele: choćby z tego powodu, że zgodnie z obecnymi przepisami jego przygotowanie może potrwać nawet do 3 miesięcy.
Powtórki z 2019 r. nie możemy wykluczyć
- zastrzega Broniarz.
Przypomnijmy: ostatni, ogólnopolski strajk nauczycieli trwał od 8 do 27 kwietnia. Głównym postulatem protestujących wtedy były większe podwyżki wynagrodzeń.
Pensje nauczycieli: różne wyliczenia resortu i ZNP
Nauczycielskie pensje są też teraz kością niezgody. Belfrzy przekonują, że inne grupy zawodowe - np. górnicy - lekką ręką dostają wyrównania inflacyjne, a na nich jak zwykle wszyscy chcą tylko oszczędzać. Ale to, jak przekonuje Broniarz, nie przeszkadza resortowi zakrzywiać rzeczywistości, co miał zrobić ostatnio na antenie radiowej Jedynki wiceszef MEiN Dariusz Piontkowski. Wyliczył, że nauczyciel stażysta na starcie może liczyć na wypłatę w wysokości ok. 4000 zł na rękę, a taki dyplomowany, z 10-letnim stażem, na 6800-6900 zł pensji netto.
Jego zdaniem takie stawki są nieosiągalne. Nauczyciel zaczynający dopiero co swoją karierę zawodową, zgodnie z wyliczeniami Sławomira Broniarza, może liczyć na wypłatę na poziomie 3400 zł brutto, czyli na rękę dostaje mniej niż 3000 zł.
A co z zarobkami nauczycieli dyplomowanych? Zdaniem Broniarza ci takich stawek, o których mówi wiceminister Piontkowski, nigdy nie widzieli na oczy. Zasadnicza pensja nauczyciela dylowanego to 4200 zł i do tego jeszcze 20 proc. dodatku stażowego. A jak to miało wyglądać po proponowanych przez MEiN podwyżkach? Jakieś 300 zł dodatkowo dla nauczyciela początkującego i ok. 380 zł dla dyplomowanego.
Strajk nauczycieli, czyli kłopoty z wiarygodnością resortu
Do tego wszystkiego MEiN, zdaniem prezesa ZNP, ma ostatnio kłopot z wiarygodnością. A nauczyciele mają już dosyć tego, że każdą rozmowę trzeba zaczynać od prostowania nieprawd resortu.
Przykładów, kiedy Ministerstwo Edukacji i Nauki rozmija się z prawdą, ma być więcej. Np. pracownicy resortu nie tak dawno powtarzali w mediach, że ZNP odrzuca rozwiązania emerytalne. W rzeczywistości jednak nauczycielom nie podobają się tylko propozycje dla określonej grupy wiekowej, nie dla wszystkich.
Dlatego nauczyciele apelują o podjęcie z nimi rozmów samego premiera Mateusza Morawieckiego. I na odpowiedź nie zamierzają czekać w nieskończoność.
Coraz więcej nauczycielskich wakatów?
Resort edukacji i nauki z ZNP rozmija się nie tylko w sprawie wyliczeń nauczycielskich pensji. Ale też w kwestii obecnych wakatów w szkołach. MEiN twierdzi, że to wymyślony przez związkowców kłopot. I nie ma co robić burzy w szklance wody.
Ale zdaniem ZNP są jednak powody do zmartwień. Nie dość, że nauczycieli jest coraz mniej, to też są oni też coraz starsi. Obecna średnia wieku to 45-48 lat.