REKLAMA

Sport pokonał pieniądze. Dacie wiarę, że tenisiści olali chińskie miliony?

Chińska tenisistka powiedziała, że była w przeszłości molestowana przez wysoko postawionego dygnitarza. A potem nagle zniknęła. Reakcja? WTA usunęła z terminarza wszystkie turnieje, które miały odbyć się w Państwie Środka. Federacja i zawodnicy stracą na tym miliony. Szkoda, że podobnych historii w profesjonalnym sporcie trzeba szukać ze świecą.

Sport pokonał pieniądze. Dacie wiarę, że tenisiści olali chińskie miliony?
REKLAMA

Mając pełne poparcie Rady Dyrektorów WTA, ogłaszam zawieszenie wszystkich turniejów WTA w Chinach, wliczając Hongkong

– obwieścił szef WTA Steve Simon.
REKLAMA

Jeżeli potężni ludzie potrafią stłumić głosy kobiet i zamiatać pod dywan zarzut napaści na tle seksualnym, wówczas podstawa, na której założono WTA – równość kobiet – ległaby w gruzach – grzmiał.

WTA banuje Chiny

W 2022 r. tenisistki będą omijać Chiny szerokim łukiem. Tak zdecydowanych działań ze strony federacji kobiecego tenisa Pekin się chyba nie spodziewał. Tamtejsze firmy sypnęły milionami dolarów, przyciągając na turnieje najlepsze zawodniczki na świecie. Wszystko zaczęło się sypać, gdy Shuang Peng oskarżyła byłego wicepremiera Chin Zhanga Gaoli o molestowanie.

Chwilę później 35-latka zapadła się pod ziemię. Media i całe tenisowe środowisko zachodziły w głowę, co stało się z wielokrotną triumfatorką turniejów Wielkiego Szlema.

Milczenie zostało przerwane po dwóch tygodniach, dokładnie 17 listopada. Chińskie serwisy opublikowały list, w którym Peng twierdziła, że zarzuty postawione byłemu wicepremierowi są nieprawdziwe, a jej samej nie grozi niebezpieczeństwo i prosi WTA o odpuszczenie sprawy.

Brzmi wiarygodnie? No właśnie. WTA też powątpiewała w prawdziwość tego zeznania. Kilka dni później tenisistka odbywał wideorozmowę z przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomasem Bachem. To jednak nie uspokoiło federacji. Steve Simon zastanawia się, czy głos zawodniczki nie przechodzi przez gęste sito chińskiej cenzury.

Prezes WTA, jak sam mówi, postąpił zgodnie z własnym sumieniem. Teraz będzie jednak zmuszony pomyśleć, jak załatać wielką finansową dziurę, która pojawi się po odrzuceniu przelewów z Dalekiej Azji

Jak ma się to do finansów WTA? Organizacja czerpie zyski głównie ze sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych, umów sponsorskich, opłat pobieranych od organizatorów i zawodników. Łącznie zbiera się tego w ciągu roku ponad 100 mln dol.

Chiński rynek był jednak dla federacji bardzo atrakcyjny, bo w Państwie Środka nie brakuje bogatych firm, gotowych do podpisywania lukratywnych kontraktów. „Sports Illustrated” twierdzi, że WTA zarabia w Chinach co trzeciego dolara. Simon oponuje. Szacunki są ponoć zawyżone, ale szef WTA przyznał, że on i jego koledzy „zdają sobie sprawę z dużych przychodów z Chin”.

 class="wp-image-1622119"
Przychody WTA z 2018 r.

Decyzja uderzy także w kieszenie zawodniczek. Międzynarodowe turnieje zawitały do Chin ze względu na ogromne nagrody, które organizatorzy zawodów obiecali tenisistkom.

W ten właśnie sposób zawody z serii Masters, które kończą sezon rywalizacją między ośmioma czołowymi tenisistkami świata, w 2019 r. wylądowały w Shenzen. Chińczycy wyłożyli na stół 14 mln dol. - dwukrotnie więcej niż ich poprzednicy. Zagwarantowali sobie dzięki temu, że elita będzie do nich przyjeżdżać co roku aż do 2030 r.

Sęk w tym, że zawodniczki właśnie się od nich odwracają. Zaniepokojenie losem Peng Shuai wyraziła m.in. Naomi Osaka (13. miejsce w rankingu WTA) i Venus Williams, która lata świetności ma już dawno za sobą, co nie przeszkadza jej podnosić z kortu setek tysięcy dolarów rocznie.

Cenzura nigdy nie jest w porządku, za żadną cenę. Mam nadzieję, że Peng Shuai i jej rodzina są bezpieczni

– pisała Osaka

Głos w sprawie Shuai zabrała też Iga Świątek:

Staram się ufać temu, że WTA staje na wysokości zadania i zapewni jej bezpieczeństwo. W tym kontekście poczułam, że WTA to jedna wielka rodzina. W najcięższych momentach bardzo pomagają zawodniczkom. Mam nadzieję, że organizacja pomoże w tej sytuacji

– stwierdziła Polka

Tenisistki rezygnują z potężnych pieniędzy. W Państwie Środka miało się odbywać łącznie kilkanaście turniejów. Pula nagród sięgała 30 mln dol. Rekordowa wypłata, którą Ashleigh Barty zainkasowała dwa lata temu za zwycięstwo w Masters, może się już nie powtórzyć.

W tym roku przez pandemię turniej został przeniesiony do Meksyku. Powrót do Shenzen stoi pod znakiem zapytania. W 2022 r. i w ogóle. Pomimo tego, że w Guadalajarze tenisistki zarobiły niemal trzy razy mniej.

REKLAMA

W zalewie górnolotnych deklaracji, oburzeń i moralnych wzmożeń, WTA jest pierwszą organizacją, która postanowiła realnie ukarać Pekin. I nie był to prztyczek w nos. Chińscy decydenci dostali wizerunkowego kopa w tyłek. Z pewnością ich to zaboli, bo od lat starają się przecież budować na arenie międzynarodowej swój soft power.

A kobiecy tenis? Cóż, kobiecy tenis zachował godność. A tej nie da się czasami wymierzyć w pieniądzach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA