REKLAMA

Nasze pensje i oszczędności nadal będą się kurczyć. Na szczęście widać już światełko w tunelu

Inflacja zacznie spadać jeszcze przed wakacjami, ale na to, by nasze płace zaczęły rosnąć szybciej niż ceny, jakiekolwiek szanse będą dopiero pod koniec roku. Taką prognozę sytuacji ekonomicznej rysuje Polski Instytut Ekonomiczny w swojej najnowszej analizie. Dobra informacja jest taka, że sytuacja ma powoli wracać do normy i już nie grozi nam recesja, ale jest też zła - nasza mocno osłabiona siła nabywcza jeszcze przez długie miesiące będzie się obniżać.

Nasze pensje i oszczędności nadal będą się kurczyć. Na szczęście widać już światełko w tunelu
REKLAMA

Polski Instytut Ekonomiczny opublikował Miesięcznik Makroekonomiczny, w którym ogłosił, że najprawdopodobniej zażegnana została groźba recesji w Polsce w 2023 roku. PIE wskazuje na zaskakująco dobre wyniki gospodarcze w ostatnim kwartale zeszłego roku, które wskazują na małe prawdopodobieństwo wystąpienia recesji w pierwszym kwartale.

REKLAMA

Brak recesji to jednak nie to samo co brak spowolnienia gospodarczego. PIE spodziewa się, że siła nabywcza konsumentów przez większość roku będzie maleć, co pociągnie za sobą ograniczenie wydatków konsumpcyjnych i topnienie oszczędności Polaków.

Zasobność portfeli się skurczy

Eksperci PIE spodziewają się, że spowolnienie gospodarcze zmniejszy możliwości firm do spełniania żądań płacowych pracowników, a w kolejnych miesiącach wzrost wynagrodzeń będzie mniejszy. Spadek inflacji ma następować stopniowo od drugiego kwartału, przez co szanse na realny wzrost poziomów wynagrodzeń i dogonienie poziomu inflacji mają zaistnieć dopiero pod koniec roku.

Sytuacja finansowa gospodarstw domowych ulegnie dalszemu pogorszeniu

– PIE nie owija w bawełnę.

Instytut wyjaśnia, że inflacja ogranicza siłę nabywczą konsumentów, a badania wskazują, że ponad połowa badanych ocenia, że w ciągu roku ich sytuacja finansowa uległa pogorszeniu. PIE zwraca uwagę, że w gospodarce wciąż utrzymują się pesymistyczne nastroje wśród konsumentów, o czym świadczy wskaźnik bieżącej ufności konsumenckiej.

Ostrożnie z danymi płacowymi

Wprawdzie pojawiają się dane o bardzo szybkim wzroście płac w Polsce, ale trzeba podchodzić do nich ostrożnie, ponieważ diabeł tkwi w szczegółach. Główny Urząd Statystyczny opublikował niedawno dane o zatrudnieniu i zarobkach w sektorze przedsiębiorstw, z których wynika, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w grudniu wyniosło aż 7330 zł, a w jednym sektorze w ciągu miesiąca średnia płaca wzrosła z 8,7 tys. zł do… 15,2 tys. zł.

REKLAMA

Trzeba pamiętać, że nazwa „sektor przedsiębiorstw” jest mocno myląca z punktu widzenia laika, bo pod uwagę brane są tu nie tylko firmy zatrudniające – i to na umowę o pracę – co najmniej 10 osób, ale także tylko te z wybranych rodzajów działalności PKD, typu górnictwo, leśnictwo, wytwarzanie i zaopatrywane w energię elektryczną czy działalności firm centralnych. Dane te nie obejmują więc przytłaczającej większość firm w Polsce, czyli głównie jednoosobowych działalności gospodarczych.

Wspomniany olbrzymi wzrost przeciętnego wynagrodzenia nastąpił w sektorze określanym przez GUS jako „Rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo”. Zaznaczmy, że dominującym pracodawcą w tym sektorze jest państwowe przedsiębiorstwo Lasy Państwowe zatrudniające ponad 25 tys. osób. Przeciętne wynagrodzenie brutto w tym sektorze wyniosło niewiarygodne 15218,13 zł, podczas gdy w listopadzie było to „tylko” 8732,13 zł. To oznacza, że w ciągu miesiąca nastąpił tu wzrost przeciętnej płacy o 74 proc.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA