REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes /
  3. Ubezpieczenia

Poseł zapytał, skąd tak drastyczna podwyżka składek ZUS. Nie takiej odpowiedzi oczekiwał

Składki są, jakie są, bo takie mamy przepisy, a żadnych zmian nie ma w planach. Tyle w największym skrócie wynika z odpowiedzi wiceministra pracy na interpelację posła, który chciał wiedzieć, czy przeprowadzono symulację negatywnych konsekwencji dla przedsiębiorców podwyżek składek ZUS od przyszłego roku.

25.07.2019
8:02
REKLAMA

Flickr/Lukas Plewnia (CC BY-SA 2.0)

REKLAMA

Prawie 1500 zł co miesiąc będą musieli do ZUS-u od nowego roku przelewać przedsiębiorcy, niezależnie od tego, czy na swojej działalności świetnie zarabiają, czy wpadają przez nią w spiralę zadłużenia.

Wiemy już, że obowiązkowe składki na ZUS, bez składki zdrowotnej, wyniosą w przyszłym roku 1070 zł, co oznacza wzrost aż o jedną dziesiątą. Niewiadomą pozostaje jeszcze wysokość składki zdrowotnej, ale ta zapewne zbliży się do granicy 400 zł.

"Planowana podwyżka jest kolejnym elementem obciążania przedsiębiorców rozdawniczą polityką rządu" - ocenił poseł PO Jacek Tomczak i postanowił zapytać ministrów finansów, przedsiębiorczości pracy, czy w związku z "drastyczną" podwyżką składek ZUS zastanowili się nad dolą osób prowadzących działalność gospodarczą.

Czy ministerstwo przeprowadziło symulację skali negatywnych konsekwencji dla przedsiębiorców w Polsce w związku z kolejnym zwiększeniem obciążeń?

- zapytał w ramach lapidarnej interpelacji poselskiej pod koniec czerwca.

Było pytanie, odpowiedzi nie ma

Niemal miesiąc później odpowiedzi udzielił wiceszef MRPiPS Marcin Zieleniecki. Pismo wiceministra jest bardzo obszerne i pełne odwołań do przepisów i danych statystycznych, ale zabrakło w nim odpowiedzi na jedyne pytanie, jakie zadał poseł.

Z pisma wiceministra rodziny i pracy nie dowiemy się, czy przeprowadzono jakąś symulację negatywnych skutków podwyższenia składek ZUS dla przedsiębiorców. Wiemy tylko, dlaczego składki będą w określonej wysokości.

Fragment odpowiedzi wiceministra Marcina Zielenieckiego na interpelację

Wiceminister wyjaśnia, że obowiązujące przepisy o ryczałtowych składkach zakładają ich uśrednienie, "niezależnie czy przedsiębiorca osiągnął w danym miesiącu niższy przychód ze swojej działalności niż minimalna kwota podstawy wymiaru składek, czy też znacznie wyższy".

Działalność można zawiesić

Zieleniecki podkreśla, że dla osób osiągających niższy przychód przewidziane są preferencyjne rozwiązania, m.in. "mały ZUS", działalność nierejestrowana, ulga na start. Warto uzupełnić, że to rozwiązania dostępne bardzo wąskiej grupie przedsiębiorców.

Wiceszef MRPiPS wskazuje też, że dolegliwość składek ZUS można ograniczyć, korzystając z możliwości... czasowego zawieszenia prowadzenia działalności gospodarczej.

Najważniejsza informacja znajduje się na samym końcu pisma wiceministra Zielenieckiego. Pada jednoznaczna deklaracja, że żadnych zmian systemu ustalania wysokości składek dla przedsiębiorców nie będzie.

Przedstawiając powyższy stan prawny, jednocześnie informuję, że w tym zakresie nie planuje się wprowadzenia żadnych zmian, w szczególności zwiększających obciążenia dla przedsiębiorców.

Niesprawiedliwy, niemoralny i szkodliwy

Warto przypomnieć, że ostrym krytykiem obowiązującego systemu jest rzecznik małych i średnich przedsiębiorców Adam Abramowicz, były już poseł PiS. Pod koniec czerwca napisał list do premiera na temat składek ZUS dla firm, przez który przebija wyjątkowo ostra krytyka poczynań rządu w tym zakresie.

„Panie premierze, od chwili ogłoszenia podwyżki składki w 2020 roku na wielu mikroprzedsiębiorców padł blady strach. Już teraz  ledwo wiążą koniec z końcem” – napisał do Mateusza Morawieckiego Adam Abramowicz, „Nie chcą zamykać firm, bo praca na własny rachunek daje im radość i satysfakcję” – dodał.

Abramowicz starał się przekonać premiera, że obecnie państwowa machina potrafi zrujnować przedsiębiorcom życie w przypadku spadku dochodów, dlatego konieczna jest reforma systemu ubezpieczeń.

Obecny system ubezpieczeń jest niesprawiedliwy, niemoralny, szkodliwy dla gospodarki. Konfliktuje obywateli z organami władzy publicznej, które postrzegają jako obce i opresyjne

– napisał rzecznik MŚP.
REKLAMA

Z odpowiedzi wiceszefa MRPiPS na interpelację poselską wynika jasno, że apel Abramowicza trafił w próżnię.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA