1,5 bln dol. wyparowało w dwa dni. Spór USA z Chinami uderza w świat
Coraz bardziej gęstnieje atmosfera między Chinami a Stanami Zjednoczonymi. W tle rzecz jasna spór o Tajwan. Na tych napięciach chce skorzystać Rosja. Ale na razie traci cały świat.

Rośnie dystans między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Eksperci twierdzą, że tych dwóch światów: konsumpcji i produkcji nie da się już pogodzić. Najwięksi pesymiści wróżą przez to nawet działania wojenne między coraz bardziej zwaśnionymi stronami. Tym razem wymiana ciosów zaczęła się pod koniec września, kiedy Departament Handlu USA zaczął realizować „zasadę podmiotów stowarzyszonych” względem firm, których 50 proc. lub więcej udziałów posiadają podmioty ograniczające chińskie metody unikania płacenia podatków.
Zaraz potem amerykański Senat przyjął zakaz zaopatrywania amerykańskiej biotechnologii przez chińskie firmy oraz zablokował inwestycje zagraniczne w chiński sektor półprzewodników, sztucznej inteligencji i technologii kwantowych. W odpowiedzi Pekin rozszerzył kontrolę eksportu pierwiastków ziem rzadkich. Potem Donald Trump zaczął ponownie straszyć 100 proc. cłami importowymi.
Rynki zareagowały gwałtownie, tracąc ponad 1,5 biliona dolarów w ciągu zaledwie dwóch dni. Spór zagraża nawet planowanemu na 31 października szczytowi Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) między Trumpem a premierem Chin Xi Jinpingiem - komentuje think tank Bruegel.
Trwa kosztowna wymiana ciosów między Pekinem a Waszyngtonem
Chinom coraz bardziej w niesmak amerykańskie umizgi do Tajwanu. Donaldowi Trumpowi marzy się zaś przeniesienie przynajmniej części produkcji półprzewodników i chipów do USA. Stąd obecna wymiana ciosów, która trwa w najlepsze. Pekin 10 października wszczął dochodzenie antymonopolowe w sprawie Qualcomma, w związku z praktykami w zakresie układów scalonych AI i podniósł też opłaty za statki powiązane ze Stanami Zjednoczonymi. Waszyngton z kolei straszył podjęciem środków zaradczych wobec chińskich studentów w USA.
Więcej o Chinach przeczytasz w Bizblog:
Analitycy z think tanku Bruegel zwracają uwagę, że chińska kontrola eksportu może uderzyć m.in. w Boeinga, a także w takie firmy jak Nvidia, Intel i Apple, którym grozi przez to wzrost kosztów i potencjale opóźnienia. Z kolei producenci samochodów elektrycznych, w tym Tesla, ryzykują w ten sposób cięcia produkcji.
W Europie firmy takie jak Airbus, Volkswagen i producenci pojazdów elektrycznych mocno odczują skutki tych działań. Wreszcie, tajwański producent chipów, TSMC, może zostać znacząco dotknięty, ponieważ potrzebuje pierwiastków ziem rzadkich do produkcji półprzewodników AI - twierdzą eksperci z Bruegel.
Chiny, pod rękę z Rosją, celują w nowy szlak morski
Na razie nic nie wskazuje na możliwe porozumienie między USA a Chinami. Pierwsi celują w inwestycje w pozyskiwanie pierwotków metali ziem rzadkich w innych miejscach, a drudzy kontynuują budowanie własnej samowystarczalności, odwracając się plecami do rynku amerykańskiego.
Globalne firmy, zwłaszcza z branży półprzewodników, pojazdów elektrycznych i obronności, będą musiały ponieść wyższe koszty, dostosowując się do systemów równoległych - twierdzi think tank Bruegel.
Tymczasem coraz większą wyrwę między Pekinem a Waszyngtonem chce wypełnić Rosja, która uzgodniła już z Chinami plan rozwoju transportu przez wody arktyczne, w czym główną rolę odgrywają lodołamacze o napędzie atomowym. Dla Moskwy ma to być strategiczny projekt. Za nami już pierwsza próba nowej trasy. Chiński statek przewożący 25 tys. ton kontenerów wypłynął z portu Ningbo 23 września i wpłynął na Północną Drogę Morską 1 października. W sumie podróż zajęła do Wielkiej Brytanii 20 dni.
Czas podróży jest porównywalny z 25 dniami podróży koleją China-Europe Railway Express, 40 dniami przez Kanał Sueski i około 50 dniami przez Przylądek Dobrej Nadziei - podała chińska agencja informacyjna Xinhua.
Zdaniem dyrektora generalnego Rosatomu Aleksieja Lichaczowa chińsko-rosyjska współpraca w tym zakresie pozwoli zdywersyfikować globalne szlaki handlowe, ale także wdroży zaawansowane technologie w rozwój trudnych północnych szerokości geograficznych.
Rozwoju potencjału Północnego Szlaku Morskiego pozwoli nam przełożyć te możliwości współpracy na duże projekty inwestycyjne - przekonuje Lichaczow.