REKLAMA

Kolejki do lekarzy rosną przez Lexusa w leasingu? Tak etatowa hołota sponsoruje bogaczy

Kolejki do lekarzy są coraz gorsze. Kto w nich stoi? Ci, którzy są zmuszeni, bo nie stać ich na znacznie szybszą wizytę prywatnie. Co na to Polska? Obniżmy składkę zdrowotną dla najlepiej sytuowanych, których stać na lekarza poza NFZ. Zaraz, a dziura po tych pieniądzach? Spoko, nie będzie żadnej dziury, z budżetu państwa ją zasypiemy. Czyli wszystko ok? Nie bardzo, bo to znaczy, że zasypią ją najbiedniejsi Polacy, żeby bogaci mogli płacić mniej.

Kolejki do lekarzy rosną przez Lexusa w leasingu? Tak etatowa hołota sponsoruje bogaczy
REKLAMA

Mamy to! Na stronach sejmowych zostało opublikowane sprawozdanie z działalności Narodowego Funduszu Zdrowia za 2023 r., a w nim informacje o kolejkach do lekarzy. Mówię więc do swojej wydawczyni w Bizblog, że o tym napiszę, bo to mega ważne szczególnie w czasie, kiedy politycy przerzucają się pomysłami na to, żeby obniżać składkę zdrowotną.

REKLAMA

A ona mi na to: właśnie dzwoniłam do szpitala MSWiA przy Wołoskiej, żeby dostać się do poradni ortopedycznej, pani w rejestracji sama ze zwątpieniem powiedziała "dopiero na 2026 rok”.

I wiecie co? Koleżanka i tak ma szczęście - przynajmniej nie powinna być zaskoczona, bo akurat kolejki do specjalistów ortopedów są w miarę stabilne - nie wydłużyły się specjalnie w ciągu ostatniego roku. A gdyby tak chciała dostać się do endokrynologa, to miałaby znacznie gorzej - musiałaby średnio czekać o 12 dni dłużej niż rok temu i o 51 dni dłużej niż w 2021 r. - średnio 190 dni.

I o tym, jak wygląda dostęp Polaków do lekarzy, trzeba moim zdaniem mówić jak najczęściej. Bo tylko w kontekście takich informacji jest sens opowiadać o obniżaniu składki zdrowotnej i to tej grupie, która statystycznie jest najbogatsza w Polsce. Ale o tym za chwilę.

Do jakiego lekarza czeka się najdłużej?

Wróćmy do sprawozdania NFZ. W 2023 r. pacjenci najdłużej czekali w kolejkach do poradni specjalistycznych: endokrynologicznej, gastroenterologicznej, kardiologicznej, okulistycznej i alergologicznej.

Do endokrynologicznej - już wiecie, ale mowa była o przypadkach stabilnych. Jak pacjent był przypadkiem pilnym, musiał czekać zaledwie 55 dni - tak, niemal dwa miesiące. A czas ten wydłużył się o 12 dni w porównaniu do 2022 r. i o 23 dni w porównaniu do 2021 r.

Kolejka do gastroenterologa? Długa na min. 153 dni, a w przypadkach pilnych 79 dni. Dla porównania w 2022 r. było to 124 dni i 41 dni przypadki pilne, co oznacza, że w ciągu zaledwie roku kolejka wydłużyła się odpowiednio o 29 i 38 dni.

Kardiolog? 110 dni, a w przypadkach pilnych 34 dni - w obu przypadkach o 6 dni dłużej niż rok wcześniej.

Okulista? 86 dni i 9 dni w przypadkach pilnych - odpowiednio o 10 i 7 dni dłużej niż rok temu.

Alergolog? 79 dni i 14 dni w przypadkach pilnych - odpowiednio o 5 i 6 dni dłużej.

Potrzebujesz nie do poradni specjalistycznej, ale od razu do szpitala? Wcale nie jest lepiej. W ubiegłym roku kolejka do przyjęcia na oddział:

  • otorynolaryngologiczny w przypadku stabilnym była na 124 dni lub dłużej (13 dni w przypadkach pilnych);
  • na oddział chirurgii urazowo-ortopedycznej 79 dni (20 dni);
  • neurochirurgiczny - 60 dni (13 dni);
  • gastroenterologiczny - 60 dni (11 dni);
  • reumatologiczny - 56 dni (22 dni).

Nie będę wymieniać dalej, bo już widać problem, a od wymieniania zbyt wielu trudnych specjalizacji zaśniecie.

W czym jest problem? Nie, on wcale tak prosty do rozwiązania nie jest, że brakuje pieniędzy na wykonywanie świadczeń, więc wystarczy dosypać do NFZ pieniędzy, on zakontraktuje z placówkami więcej świadczeń i kolejki się zmniejszą.

Dziś większym problemem jest to, że brakuje lekarzy określonych specjaliści i brakuje miejsc udzielania danego rodzaju świadczeń. Ale to też jest ostatecznie problem pieniędzy. Ale zamiast go rozwiązywać, my go tylko pogłębiamy.

Więcej na temat składki zdrowotnej przeczytasz tu:

Gdzie tu Lexus?

Politycy od tygodni prześcigają się w pomysłach, jak bardzo obniżyć składkę zdrowotną przedsiębiorcom. Wygląda na to, że stanęło na razie na rozwiązaniu minimalnym - likwidacji składki zdrowotnej od zakupu środków trwałych. Walczyła o to głównie Polska 2050:

A widzicie te 4 mld zł wymienione we wpisie? To kwota, jakiej nie zapłacą przedsiębiorcy dzięki politykom, ale żeby nie było tak, że o tyle mniej do dyspozycji będzie miał NFZ, dziurę tę zasypie z własnej kieszeni budżet państwa.

Ale niech wam się nie wydaje, że w takim razie wszystko gra. Budżet państwa w tej „własnej” kieszeni ma tylko nasze pieniądze. A najwięcej ich ma od najbiedniejszych i średnio zamożnych, bo oni stanowią większość, więc sumarycznie najwięcej wkładają do wspólnej kasy.

A kto z kolei te 4 mld zł zaoszczędzi? Przedsiębiorcy, a więc statystyczne rzecz biorąc najbogatsza grupa społeczna. Ale zostawmy te ogólniki, bo pięknie to ujął pewien ekonomista w prywatnej rozmowie i pozwolę sobie to zacytować, żebyście zrozumieli, co tu się właściwie dzieje:

REKLAMA

Wychodzi na to, że obniżka (brak) składki zdrowotnej będzie przysługiwała tylko w przypadku, gdy chcesz sprzedać Lexusa, na który właśnie skończył się leasing i go wykupiłeś, a teraz chcesz go wymienić na nowszy pojazd (tylko etatowa hołota jeździ autem starszym niż cztery lata). Wcześniej oczywiście wszystko wliczyłeś co do złotówki w koszty, co obniżyło i składkę, i podatek.

I tak wam to tu tylko zostawię.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA