Wiecie już, co łączy składkę zdrowotną i jazdę na gapę? Większość Polaków trafi szlag, kiedy się dowiedzą
Nawet nie chodzi o to, że ktoś NFZ-owi wyciąga z kieszeni pieniądze, ale przestaje je tam dosypywać. Dokładnie mówiąc, budżet państwa przestanie wpłacać do NFZ składki zdrowotne za żołnierzy, uczniów, studentów czy doktorantów. Oczywiście nie mógłby tych grup pozbawić ubezpieczenia zdrowotnego, nadal będą z niego korzystać, tylko nikt za to nie zapłaci. A to znaczy, że NFZ dostanie mniej pieniędzy, a obowiązków mu nie ubędzie. Ktoś tu zamiast naprawiać, rozsadza system ochrony zdrowia, wsadzając do niego pasażerów na gapę. Fot. KPRM
O tym, że budżet państwa składki zdrowotne przestanie odprowadzać za pewne grupy Polaków rządzący zdecydowali po partyzancku, żeby się ludzie nie wściekli.
Rząd pouczał przedsiębiorców o solidarności, a sam się wypiął
Nic dziwnego, dopiero co w ramach Polskiego Ładu wykazywał skrupulatnie, dlaczego to tak ważne, żeby wszyscy płacili składkę zdrowotną i to nie symbolicznie, jak niegdyś ryczałtowcy. Z nimi przecież jeszcze w 2021 r. było tak, że nieważne, czy zarabiasz 3 tys. zł miesięcznie, czy 3 mln zł miesięcznie, płacisz ryczałtową składkę zdrowotną w wysokości 381,81 zł co miesiąc.
A to jeszcze nie koniec skandalu, bo z tych 381 zł można było 7,75 proc. odliczyć od podatku, co oznaczało, że taki przedsiębiorca zarabiający miliony realnie płacił na NFZ dokładnie 53,03 zł.
Tak, to był skandal i trzeba było coś z tym zrobić. Sama głośno krzyczałam, że czas na większą sprawiedliwość. Tylko że teraz czuję się zrobiona przez władze w konia, bo zaraz po tym, jak rząd kazał wszystkim bardziej solidarnie zrzucać się na NFZ, sam cichaczem wykluczył się z tej solidarności i zdecydował, że pieniędzy za niektóre grupy społeczne do NFZ przelewać nie będzie.
Składka zdrowotna jak jazda bez biletu
Ktoś będzie pasażerem na gapę. Bo to jest tak, że rolą państwa jest zapewnienie ubezpieczenia zdrowotnego części z nas. Przykładem są żołnierze odbywający zasadniczą służbę wojskową. Nic dziwnego, prawda? Ale też dzieci, studenci czy doktoranci. Do tego bezrobotni niepobierający zasiłku, część rencistów, którzy stracili wzrok w wyniku działań wojennych w latach 1939–1945, kombatantów czy działaczy opozycji antykomunistycznej. Oni wszyscy muszą być pod opieką publicznego systemu ochrony zdrowia.
I nadal będą, tylko rząd za to nie zapłaci. Wsadzi ich do systemu jako pasażerów na gapę i to już o 1 stycznia 2023 r.
Czytaj też: Rozliczenie roczne składki zdrowotnej
To jeszcze nie jest przyklepane, bo nowela wyszła dopiero z Sejmu i powędrowała do Senatu. A dodatkowo żenujące jest to, że po raz kolejny zmiana tego rodzaju została ukryta w ustawie, która niewiele ze sprawą ma wspólnego, bo w ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Może nikt nie zauważy i uda się uratować z budżecie trochę grosza.
Trochę, czyli ok. 1 mld zł, bo tyle rząd ma zaoszczędzić budżet na składach, których nie przekaże do NFZ. To oznacza, że o tyle skromniejsze będą musiały być w przyszłym roku świadczenia zdrowotne dla nas wszystkich. Tak, tych, co w końcu płacą uczciwe składki zdrowotne też, nie dziwię im się, jak ich zaraz krew zaleje. Płacą więcej, dostaną mniej i to nie przez zawalenie się systemu z powodu demografii, ale przez cwaniactwo rządu, który ich wcześniej pouczał. Po prostu nas wszystkich wykiwał.
Wiecie jak się to nazywa? Według autorów tej poprawki, czyli Ministerstwa Zdrowia: optymalizacja. Wy możecie zastosować własną nazwę.