Saxo Bank: wybory w USA mogą mieć katastrofalne konsekwencje dla świata
W postaci kandydatów na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych: dwóch bardzo starych mężczyzn pozbawionych jakiejkolwiek wizji przyszłości - tak kwituje wybory w USA CEO Saxo Banku. W opinii ekonomisty banki centralne przestają mieć realne znaczenie i niedługo światowy ład zacznie być zależny jedynie od realnych reform politycznych.
Steen Jakobsen przestawia fatalistyczną wizję tego, co może czekać świat po rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich w USA.
Obawiamy się, że wybory w Stanach Zjednoczonych stanowią największe ryzyko polityczne od kilkudziesięciu lat, ponieważ poza końcówką cyklu koniunkturalnego mamy również do czynienia z nierównościami, niepokojem społecznym i szaleństwem na rynku wywołanym reakcją polityczną na obecny głęboki kryzys gospodarczy: zerowymi stopami procentowymi i niekończącym się wsparciem ze strony rządu i banku centralnego. Szeroko zakrojona sieć zabezpieczeń, obejmująca gwarancje popytu i miejsc pracy w świecie kapitalizmu państwowego oznacza, że rynki i wolność osobista są obecnie zagrożone bardziej, niż kiedykolwiek
– twierdzi Steen Jakobsen, ekonomista oraz CEO Saxo Banku.
Saxo Bank przewiduje, że do inauguracji nowego prezydenta 20 styczna 2021 czekać nas może jeden z trzech - opracowanych przez grupę kapitałową - scenariuszy:
Zakwestionowanie wyniku wyborów
Pierwsza, spośród wymienionych przez Saxo Bank możliwości to zakwestionowanie wyniku wyborów. Jego prawdopodobieństwo wynosić ma całe 40 proc., z kolei rezultatami takiego obrotu spraw mają być:
- wzrost zmienności
- przecena akcji ze względu na niepewność
- spadek wartości dolara
- umocnienie się złota
Zdecydowana wygrana Bidena
Na znaczącą wygraną Bidena Saxo Bank także daje 40 proc. prawdopodobieństwa. Twierdzi, że jego następstwami będą:
- przeceny akcji, w szczególności w segmencie technologicznym
- podwyżki podatków i nacisk na monopolistów
- hossa akcji ekologicznych tzw. zielonych
- wyższe stopy procentowe
Zwycięstwo Trumpa
Ostatnim scenariuszem - który wydarzy się jedynie na 20 proc. - to reelekcja Trumpa. W związku z jego ponownym zwycięstwem, USA mogłoby spodziewać się:
- wzrostu zmienności poprzez kolejne cztery lata zakłóceń światowego porządku
- podtrzymania napiętych stosunków z Chinami
- hossy w wyniku ulgi inwestorów
- podziału w obu izbach Kongresu, zatem potencjału do wprowadzenia bodźców fiskalnych
W momencie pisania niniejszej prognozy nasze szacunki prawdopodobieństwa odbiegają zarówno od wyników sondaży, jak i od danych bukmacherów. Powszechnie zakłada się zwycięstwo pary Biden-Harris, być może nawet całkowite, gdyby poza Białym Domem udało się zdobyć również Senat i Kongres. Szacunki matematyczne są wyjątkowo niekorzystne dla Trumpa - jeszcze bardziej, niż w 2016 r. – jednak podczas rozmów z inwestorami z całego świata odnosimy wrażenie, że przeważająca większość nadal „czuje” i uważa, że Trump kolejny raz wszystkich zaskoczy
– zaznacza Saxo Bank.
Trump znów wszystkich zaskoczy?
W Stanach Zjednoczonych obowiązuje system głosowania za pośrednictwem Kolegium Elektorów, w ramach którego zwycięzca musi uzyskać 270 z 538 głosów elektorskich (z wyjątkiem dwóch mało znaczących przypadków). Najnowsze sondaże wskazują, że Biden może uzyskać 210-230 głosów elektorskich, Trump co najmniej 110, a o reszcie zadecydują tzw. stany niezdecydowane.
Musimy wybrać podejście naukowe, chociaż tego rodzaju nauka nie jest pozbawiona wad. Naszym zadaniem jest określenie konsensusu w odniesieniu do rzeczywistości i w tym kontekście mamy wrażenie, że rynek niewystarczająco wycenia zarówno ryzyko zakwestionowania wyniku wyborów – największe zagrożenie dla rynków, bez względu na to, czy chodzi o samo rozstrzygnięcie, czy o protesty Trumpa i próby podważania zasadności takiego ruchu – jak i zdecydowanej wygranej Bidena. Ponieważ oba te wyniki stanowią ryzyko, mogą spowodować dramatyczny wzrost zmienności
– komentuje bank.
Nie można jednak spisywać jeszcze Trumpa na straty, bo może wygrać, o ile zdoła uzyskać głosy w kluczowych stanach: w Wisconsin, Pensylwanii, na Florydzie i w Michigan. W opinii części obserwatorów prezydencki wyścig jest na tyle wyrównany, że decydujące może okazać się nawet dziesięć głosów elektorskich z Wisconsin.
Już raz - w 2016 - sondaże rozminęły się z ostatecznymi wynikami. Ta sytuacja może się powtórzyć.
Jak wyjaśnił analityk Anders Nysteen w analizie sondaży przedwyborczych – Ośrodki badawcze tym razem podobno doprecyzowują swoją technikę tak, aby lepiej uwzględnić dotychczas słabo reprezentowane grupy, takie jak niewykształceni biali mężczyźni. Dopiero czas pozwoli ocenić miarodajność obecnych sondaży – pewną różnicą jest fakt, iż Trump nie stanowi już kompletnej niewiadomej.
Decydujące znaczenie dla wyniku wyborów w Stanach Zjednoczonych będzie miała liczba aktywnych wyborców. Frekwencja w USA wynosiła do tej pory ok. 55 proc. Jeżeli kobiety, a zwłaszcza młodzi Amerykanie – stanowiący obecnie jeszcze większą grupę, niż przed czterema laty – podejmą decyzję o zarejestrowaniu się w okręgu wyborczym i oddaniu głosu, szanse pary Biden-Harris istotnie wzrosną.
Nasz główny przekaz brzmi: wybory amerykańskie oznaczają wzrost zmienności i ryzyka. Sama osoba zwycięzcy nie wpłynie istotnie na kierunek Stanów Zjednoczonych w ujęciu ogólnym. Obaj kandydaci będą wydawać olbrzymie kwoty, opierać się na wspieraniu przez Fed luźnych warunków finansowania i stronić od głębokich reform. Dlatego obaj kandydaci na fotel prezydenta w znacznej mierze stanowią diametralne przeciwieństwo tego, czego potrzebują Stany Zjednoczone
– przypomina Saxo Bank.
Wybory prezydenckie w 2020 r. mają być zmierzchem politycznego cyklu napędzanego zdolnością banków centralnych do utrzymywania status quo przy pomocy zerowych stóp procentowych i ujemnych realnych stóp procentowych. W tym wypadku wszystko zacznie być zależne od reform politycznych.
Banki centralne w coraz większym stopniu stają się bezsilne, co oznacza, że politycy będą osobiście odpowiedzialni za przeprowadzenie strukturalnych zmian wymaganych w świecie nadmiernego długu i nierówności. Żaden z dwóch kandydatów ani ich obietnice polityczne nie są w stanie spełnić tego wymogu, jednak czy tego chcą, czy nie, zmiany ostatecznie nastąpią i z pewnością będą to ostatnie wybory w Stanach Zjednoczonych, w których zwycięży prezydent pozbawiony jakiejkolwiek wizji – podsumowuje Saxo.