REKLAMA

Rząd zaproponował, by ekogroszek zastąpić samowyrobem, i zrobił się problem. Sprytni Polacy poszli na całość

Niedawno pisaliśmy, że rząd zaproponował, by braki węgla uzupełniać, zbierając suche patyki w lesie. No i stało się, Polacy tak rzucili się na chrust, że może go zabraknąć. Niektóre nadleśnictwa wprowadzają już nawet limity, bo zaradni Polacy upatrzyli w tym nowy biznes i szukają w internecie chętnych, którzy będą zbierać w lasach gałęzie.

ekogroszek-chrust-samowyrob
REKLAMA

Minął zaledwie tydzień, odkąd Ministerstwo Klimatu i Środowiska wspólnie z Lasami Państwowymi zaczęło propagować ideę samowyrobu drewna w lasach w związku z szalejącymi cenami węgla. Przez Polskę w tym czasie zdążyła się przetoczyć fala memów, zjawisko dostało nawet swoją nazwę: program Chrust+. Doszło do tego, że propaganda Putina pochwyciła wątek i opowiada, że w Rosji jest świetnie, na wojnie idzie im doskonale, a w takiej Polsce jest tak źle, że władza zaleca Polakom zbieranie chrustu na opał, bo nie radzą sobie bez węgla z Syberii.

REKLAMA

Nie ma co śmiać, bo Polakom ta zachęta do samowyrobu drewna tak się spodobała, że w niektórych nadleśnictwach trzeba już wprowadzać limity.

Częściowo dlatego że rzeczywiście wielu Polaków ruszyło zbierać gałęzie, a częściowo dlatego, że niektórzy zwęszyli w tym biznes i szukają w internecie „podwykonawców”, kogoś, kto pójdzie do lasu zbierać chrust za nich. W ilościach masowych, żeby potem go sprzedawać. A to akurat nielegalne. Z zasady samowyrób to zbieranie gałęzi i resztek po wycince drzew na własne potrzeby.

No i robi się gorąco, bo gałęzie stają się tak chodliwym towarem, że leśnicy obawiają się, że może ich zabraknąć. Bo to nie jest tak, że zebrać można sobie wszystko i gdziekolwiek. To leśniczy wyznacza chętnemu obszar, gdzie może zbierać gałęzie, potem musi go jeszcze przeszkolić, jakie może zbierać, a jakich nie. A dodatku część trzeba zostawić, by wzbogacała glebę. Zasoby wcale nie są nieograniczone.

No i na koniec jeszcze trzeba zapłacić za to, co się nazbierało.

Ile kosztuje samowyrób?

Wokół tych cen powstało trochę zamieszania, więc po kolei. To, co można kupić od Lasów Państwowych, to tak naprawdę trzy kategorie drewna, ale tylko dwie z nich możemy pozyskiwać samodzielnie.

Pierwsza to ów chrust, czyli tzw. gałęziówka, drobnica gałęziowa oficjalnie nazywana klasą M2. Długość gałęzi nie ma znaczenia, ale liczy się ich grubość - w dolnej części gałęzie nie mogą mieć średnicy większej niż 5 cm bez kory. Cena za metr sześcienny czyli kubik takiego nazbieranego drewna zależy od nadleśnictwa, bo każde ma swój własny cennik, ale przykładowo w nadleśnictwie Skierniewice kubik gałęzi z drzewa iglastego kosztuje 49,2 zł, z drzew liściastych takich jak akacja, buk, brzoza, czeremcha, dąb, grab, głóg, jarząb, jesion, klon, leszczyna, wiąz - 61,5 zł, a pozostałych liściastych - 43,05 zł.

Nie we wszystkich nadleśnictwach cenniki są tak rozdrobnione. W nadleśnictwie Olesno sprawa jest prostsza - cena za metr sześcienny drobnicy opałowej, niezależnie czy mowa o drzewach iglastych czy liściastych, to 44,28 zł.

Ale ten, kto rzeczywiście zbiera chrust na opał, wie doskonale, że z drobnymi gałęziami jest dużo roboty, ciągle trzeba je dorzucać i są mało efektywne energetycznie. Bardziej atrakcyjna jest klasa drewna S4. To drewno określane jest jako opałowe. Górna średnica gałęzi to max. 5 cm, ale dolna nie jest określona. Są to głównie grubsze gałęzie, ewentualnie młode drzewa ścięte przy okazji wycinki.

Ten rodzaj drewna pozyskany samodzielnie w lesie kosztuje w nadleśnictwie Olesno od 100,86 zł za m3 do 127,92 zł za m3. W Skierniewicach? Od 82,41 zł do 153,75 zł za m3.

No i trzecia, najdroższa klasa drewna, o którym mowa - to S2AP. Są to kawałki drewna ogólnego przeznaczenia, których średnica górna nie może przekraczać 5 cm, a  dolna 24 cm. Tego już akurat nie można zbierać sobie samodzielnie do koszyczka. Cena? W nadleśnictwie Olesno od 246,00 zł za m3 za drzewo iglaste  do 253,38 zł za m3 za liściaste.

W nadleśnictwie Skierniewice od 159,90 zł za m3 do 209,1 zł za m3 w zależności od gatunku drzewa.

Zbierajcie chrust i patyki zamiast kupować ekogroszek

O co właściwie cały ten szum? To nie tak, że dotąd chrustu w lesie zbierać nie było wolno i nagle z powodu kryzysu na rynku węgla resort klimatu i środowiska uruchomił samowyrób w lesie. Nie chodzi też o wprowadzenie jakichś specjalnych cenników, bo te nadleśnictwa miały i przed całym tym zamieszaniem i one obecnie wcale się nie zmieniają.

Rzecz w tym, że na wniosek ministerstwa Lasy Państwowe zmieniły nieco reguły sprzedaży drewna dla odbiorców indywidualnych. Kiedy nie mieliśmy problemu z rosnącymi cenami węgla, Polacy nie byli specjalnie zainteresowani pozyskiwaniem gałęzi z lasu. Dlatego drewno, które lasy miały przeznaczone dla detalistów w tym w trybie samowyrobu, mogli kupować również przedsiębiorcy.

Teraz po zmianach na podstawie decyzji Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych pierwszeństwo w zakupie drewna klasy S4, S2AP, M2 mają klienci indywidualni – to raz. A dwa – po zmianach do puli detalicznej, w której dla Kowalskiego przeznaczone było tylko drewno kasy M2 i S4 dorzucono jeszcze sortyment S2AP.

REKLAMA

I jeszcze trzy - powiększono powierzchnię lasów, w której Polacy mogą uprawiać samowyrób, czyli zbierać gałęzie klasy M2 i S4. Bo pewnie nie wiecie, ale akurat w tym roku pula detaliczna drewna w Polsce wyniosła 3,9 mln m3 drewna, a to o ok. 0,5 mln m3 m mniej niż w poprzednich latach. Dlaczego? Z jednej strony pozyskanie drewna w Lasach Państwowych miało być mniejsze. A po drugie w ostatnich latach leśnicy kierowali dodatkowe pule drewna energetycznego do elektrowni.

Teraz to Kowalski jest najważniejszy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA