Górnicy fedrują na maksa, ale z węglem jest coraz gorzej. Mamy nowy rekord: orzech zdrożał o dwieście procent
Robi się nerwowo na rynku węgla. Ceny u pośredników dochodzą już do 3000 zł, a z kolei w sklepie Polskiej Grupy Górniczej (PGG) szansę na zakup opału w zdecydowanie niższych cenach ma w porywach co czwarty chętny. Rząd robi co może, żeby uspokoić przede wszystkim indywidualnych odbiorców, opowiada o alternatywnych dostawach z Australii, Kolumbii, Indonezji, RPA i USA. Ale już widać, że taka narracja nie działa. Podobnie jak zapewnienia, że nie trzeba się bać sezonu grzewczego.
A co węglem, którego mamy na 200 lat i miliardami, które wyrzucamy na nasze kopalnie? Skoro węgiel jest naszym bogactwem, to po co go sprowadzamy? Teraz ten wyngiel to jak banany za komuny. Towar deficytowy w państwie ciągłych braków. Mam 49 lat i identyczne komunikaty słyszałem w latach 80! Nie rozumiem po co dotować nasze kopalnie skoro trzeba importować węgiel
To tylko drobny wycinek komentarzy pod postem na Twitterze minister klimatu i środowiska Anny Moskwy, która oznajmiła, że płynie do nas osiem statków z ponad 700 tys. ton węgla. Dlatego, zdaniem reprezentantki rządu, nie ma co panikować i wieszczyć, że węgla zabraknie.
Węgiel: spekulacje pośredników blokują indywidualnych odbiorców
Rząd robi co może, żeby uspokoić sytuację. Stąd informacja o alternatywnych dostawach i zapewnienia, że węgla nie zabraknie. Chociaż zarówno związkowcy, jak i szefowie spółek wydobywczych wcześniej wyliczyli, że luka na rynku węgla to ok. 10 mln t. Efekt? Polacy tak się boją wzrostu cen na jesień, że wolą teraz robić zapasy, nawet jak mają płacić pod 3000 zł za tonę, czyli nawet trzy razy więcej niż rok temu.
Kopalnie fedrują na maksa. Jak podaje Agencja Rozwoju Przemysłu w marcu produkcja wyniosła 5,5 mln ton i była najwyższa od ponad 3 lat. Z kolei w kwietniu polskie kopalnie wydobyły w sumie 4,7 mln t i cała ta partia trafiła od razu do sprzedaży. W kwietniu 2021 r. było podobnie: produkcja była na poziomie 4,6 mln t a sprzedaż 4,8 mln t węgla. Tylko, że na zwałach przy kopalniach jeszcze rok temu było 5,5 mln t a teraz jest raptem 1,3 mln t. I tę zdecydowanie mniejszą ilość węgla na rynku ludzie coraz bardziej odczuwają. Do tego dochodzą jeszcze spekulacje pośredników w sprzedaży opału.
Sklep PGG, czyli więcej chętnych niż węgla
Sposobem na nieuczciwe praktyki pośredników w handlu węglem miał być sklep PGG, gdzie zarówno węgiel jak i ekogroszek można było kupić w preferencyjnych cenach, parę razy niższych od tych na rynku. Na przykład za workowany ekogroszek Karlik w sklepie PGG zapłacimy od 1175 zł, węgiel w kostce luzem Marcel jest od 921,27 zł za tonę. U innych sprzedawców na takie stawki nie ma żadnych szans. Nic więc dziwnego, że internetowy sklep PGG od początku uruchomienia cieszył się rekordową popularnością.
Najpierw, żeby jakoś usystematyzować sprzedaż węgla prowadzoną przez PGG, sklep był czynny trzy godziny dziennie: 10-11, 13-14 i 18-19. W ten sposób obsłużono ponad 60 tys. klientów, do których trafiło przeszło 230 tys. ton węgla. Każdego dnia sprzedawano tutaj dotąd ok. 6 tys. ton surowca, obsługując więcej niż 1,5 tys. transakcji. Ale rosła też liczba tych, którzy nawet próbując kilka razy, nie mogli dopchać się przez rzeszę chętnych do sklepu PGG.
Wtedy związkowcy zaczęli się domagać specjalnych zasad sprzedaży, dla emerytowanych górników i mieszkańców województwa śląskiego. Zanim doszło jednak do zwołanego w tej sprawie spotkania, spółka zmieniła zasady gry i od teraz sklep internetowy PGG czynny jest tylko dwa razy w tygodniu: we wtorki i czwartki od godz. 16 do wyczerpania zapasów węgla.
Sieć składów węgla PGG receptą na zagrywki pośredników
Sprzedaż węgla przez sklep PGG była głównym tematem spotkania zarządu PGG ze związkowcami, którzy chcą efektywniejszego handlu i żeby tańszy surowiec mógł trafić do większej liczby Polaków. Ustalono, że najprawdopodobniej od sierpnia będzie działać sieć składów węgla PGG, która zastąpi autoryzowanych sprzedawców.
Ci, którzy będą chcieli uciec przed tymi regułami i zaczną sprzedawać węgiel jednak drożej - mają być narażeni na dotkliwe kary finansowe. Ale związkowcy przestrzegają, żeby nie liczyć na cuda. Bo i tak dziury po węglu z Rosji nie da się szybko zasypać.
Cena węgla przebija kolejny sufit
Ten odsetek klientów, którzy mogą mieć kłopot z zakupem węgla przez następne miesiące może być naprawdę spory. Dobrze obrazuje to ostatnia statystyka sklepu PGG. Do sprzedaży jednego dnia przeznaczono ok. 25 tys. t węgla, co rozeszło się w sześć godzin. Chętnych było ponad 103 tys. klientów, ale ze szczęśliwych zakupów mogło się cieszyć jedynie 5,8 tys. z nich.
Trudno dziwić się temu zainteresowaniu, skoro na rynku ceny są znacznie wyższe. Ekogroszek nie tylko przebił już barierę 3000 zł, ale zbliża się powoli do poziomów 3500 zł. Coraz bardziej te poziomy cenowe goni też sam węgiel. W hurtowni opału KGM za tonę węgla Orzech I luzem trzeba już zapłacić 3044 zł, a za ten sam surowiec ale w workach po 25 kg - 3144 zł. To ponad trzy razy więcej niż rok temu.
Nie inaczej jest na zagranicznych indeksach. W portach ARA cena węgla znowu bardzo wyraźnie jest ponad poziomem 300 dol. za tonę. Teraz 1000 kg czarnego złota kosztuje ok. 327 dol. O skali obecnej drożyzny najlepiej świadczą dane z lat poprzednich. 3 czerwca 2021 r. węgiel kosztował ok. 96 dol., a dwa lata temu - w czerwcu 2020 r. raptem ok. 50 dol.