REKLAMA

Rynek pracy pod presją. Ukraińcy wyjechali, wjechała ta, której Polacy tak się boją

Biorąc pod uwagę wcześniejsze wydarzenia – pandemię, kryzys i szalejącą inflację – można zaryzykować tezę, że w mijającym roku nastąpiła względna stabilizacja. Przedsiębiorcy coraz częściej patrzą z optymizmem w przyszłość. Eksperci za to uważają, że są trzy kluczowe wyzwania, którym trzeba będzie stawić czoła w 2024 r., w tym sztucznej inteligencji i kolejnym generacjom botów.

pracownicy boją się zwolnień
REKLAMA

Debatę publiczną w tym roku zdominowały kwestie związane ze sztuczną inteligencją, która szturmem weszła na rynek pracy i na pewno zmieni jego funkcjonowanie. Jedno jest pewne, że zawody będą się zmieniały, co wymusi modyfikację kompetencji pracowników oraz będzie impulsem do przyjrzenia się systemowi edukacji w kontekście jego dopasowania do umiejętności przyszłości. Jednocześnie przez cały rok mierzyliśmy się z wyzwaniami związanymi z migracją.

REKLAMA

W Polsce spadła podaż pracowników zza wschodniej granicy

Według Personnel Service w 2023 r. Polska zaczęła mieć problem ze spadającą podażą pracowników z Ukrainy, przed którymi otworzyło się wiele państw. W tym gronie znalazły Niemcy, Wielka Brytania, Kanada i kraje skandynawskie. Właśnie te regiony nasi wschodni sąsiedzi wybierają najchętniej.

Z naszych szacunków wynika, że spora część Ukraińców, których jest w Polsce ok. 2 mln, potraktowała nasz kraj jako tranzytowy. W Niemczech jest ich ponad 1 mln, a w Kanadzie, Wielkiej Brytanii i innych krajach Europy może być to łącznie 3,5 mln - wymienia Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service i ekspert rynku pracy.

I dodaje, że Polska nie może rywalizować z Niemcami, Kanadą, Wielką Brytanią czy krajami skandynawskimi poziomem płacy minimalnej. Natomiast można postarać się, aby rodziny osób pracujących w Polsce, ich dzieci, rodzice czy dziadkowie mogli liczyć na takie samo wsparcie socjalne, czyli dostęp do służby zdrowia, żłobków, przedszkoli, szkół, jak to się dzieje u naszych największych konkurentów.

Kluczowe jest wypracowanie czytelnej i niezmiennej polityki migracyjnej. To pomoże w ustabilizowaniu kierunków migracji, które powinny wspierać rozwój polskiej gospodarki i wypełniać wakaty w kluczowych obszarach rynku. W kwestii deficytowych obszarów rynku możemy wzorować się m.in. na rozwiązaniach australijskich czy kanadyjskich - tłumaczy Krzysztof Inglot.

Ekspert uważa, że myśląc o ustabilizowaniu kierunków migracji, wiadomo już, że Polska musi otworzyć się na inne kraje niż Ukraina i najlepiej byłoby postawić na pracowników z Białorusi, ale też Uzbekistan czy Azerbejdżan.

Roboty powodem masowych zwolnień w dużych koncernach

Z raportu Barometr Polskiego Rynku Pracy wynika, że niemal co trzeci pracodawca w ostatnim roku zwolnił co najmniej jedną osobę na rzecz robota lub sztucznej inteligencji. Potwierdzają to pojawiające się w ostatnim czasie informacje o masowych zwolnieniach w wielkich koncernach.

Chodzi m.in. o Nokię, która zapowiedziała, że pracę straci ponad 14 tys. osób. Na redukcję liczby pracowników zdecydowała się również spółka Ericsson, która planuje likwidację 8,5 tys. etatów. W Polsce BNP Paribas zwolni ok. 900 osób, a Fabryka Mebli Forte rozwiąże umowy z 230 pracownikami. Dodatkowo, od początku roku z rynku taxi ubyło ponad 700 firm, głównie jednoosobowych działalności, a przeszło 3 tys. kolejnych zawieszono - komentuje Krzysztof Inglot.

Inglot twierdzi, że automatyzacja i AI w firmach będą coraz powszechniejsze. Gotowość do ich wdrożenia deklaruje 70 proc. przedsiębiorców, z czego 19 proc. już to robi.

Czeka nas zmiana modelu w globalnej gospodarce, gdzie utrzymanie czy polepszenie wskaźników makroekonomicznych nie będzie wprost korelowało ze wzrostem na rynku pracy. W przeciwieństwie do poprzednich rewolucji przemysłowych najbardziej dotknięci zostaną pracownicy o średnich kompetencjach, czyli szerokie grono white collars. To otwiera szeroką dyskusję związaną z tym, co się wydarzy z tymi osobami - podaje ekspert.

Wyjaśnia też, że z każdego kierowcy czy księgowej można zrobić eksperta od AI, czy programistkę. Konieczne będą systemowe rozwiązania, które pozwolą uniknąć scenariusza, w którym pracownicy będą się prosili o pracę, bo po prostu będzie jej dużo mniej. Ten trend widać już teraz. Mimo że bezrobocie na razie nie rośnie i tak zostanie w całym 2024 r., to podaż miejsc pracy spada.

Więcej wiadomości na temat pracowników można przeczytać poniżej:

System edukacji musi nadążać za zmianami

Żaden system w tym edukacji nie jest wieczny. Wymaga modyfikacji i dostosowania do aktualnych warunków, a te są dynamiczne.

REKLAMA

Personnel Service uważa, że zarówno edukacja podstawowa, jak i wyższa musi nadążać za zmianami społecznymi i technologicznymi, bo inaczej może oznaczać ogromne problemy. Przykładem jest Finlandia, która była mistrzem w międzynarodowym teście 15-latków PISA. Z czasem kraj spadał w rankingu, a ostatnie wyniki pokazują gwałtowne tąpnięcie. Jednym z powodów jest migracja i wynikający z niej wzrost różnorodności uczniów.

To pokazuje, że brak wrażliwości i zmian na otoczenie społeczne może mieć negatywne skutki. Podobnie z nienadążaniem za postępem technologicznym. Szkoły podstawowe i uczelnie wyższe powinny kształtować umiejętności, które pozwolą następnie wchodzącym na rynek pracy młodym ludziom bez problemu znaleźć swoje miejsce. A już teraz wiadomo, że w walce ze sztuczną inteligencją pomagają takie umiejętności jak empatia, kreatywność, umiejętność pracy w grupie i rozwiązywania złożonych problemów. Szkoła musi kształtować te kompetencje - podsumowuje Krzysztof Inglot.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA