Ryanair anulował większość połączeń lotniczych i poważnie rozważa całkowite zawieszenie działalności w najbliższych dniach. Skala operacji nieco przerasta jednak irlandzkiego przewoźnika, bo klienci zgłaszają, że odzyskanie pieniędzy graniczy z cudem. A Ryanair w tym czasie… odmawia komentarza.
Organizacja to totalne dno
– komentują niedoszli pasażerowie Ryanaira.
Jak już pisaliśmy, irlandzka linia w nocy z 17 na 18 marca odwołała 80 proc. połączeń. Nie oddaje jednak pieniędzy automatycznie, a klientów odsyła do formularzy, które można znaleźć na stronie internetowej.
Dla wielu internautów okazało się to barierą nie do przebrnięcia. Po wpisaniu danych dotyczących rezerwacji wyświetla im się komunikat informujący, że numer rezerwacji jest „nieprawidłowy”.
Pasażerowie oskarżają Ryanaira
Media społecznościowe zaroiły się od wpisów, krytykujących taniego przewoźnika. Na Wykopie jeden z użytkowników oskarżył nawet Ryanaira, że ten „próbuje ugrać dużą kasę na zwrotach pieniędzy za odwołane loty kilkadziesiąt tysięcy ludzi z całej Europy”.
Od dwóch dni próbuję bezskutecznie uzyskać zwrot pieniędzy (raczej zaaplikować o niego, na kasę trzeba później czekać 7 dni roboczych) z powodu odwołania lotów przez Ryanair
- pisze jeden z wykopowiczów.
Burza trwa także na fanpage'u linii. Dla zdenerwowanych klientów administratorzy mają jedną radę: wyczyść "ciasteczka", spróbuj z inną przeglądarką. A jeśli ta metoda nie działa? Dalszych wskazówek nikt już nie udziela.
Poszkodowani próbują radzić sobie na własną rękę. Pojawią się porady, by ominąć proces wypełniania formularza i zgłosić się bezpośrednio do konsultantów.
Ryanair obecnie jest zawalony klientami. Także na stronie nie można złożyć wniosku o zwrot kosztów za odwołany lot lub zmienić rezerwacji. Należy zgłosić się na czat, a tam trzeba poczekać z 3h na konsultanta, który może zrobić to ręcznie
– twierdzi jeden z użytkowników Twittera.
Z prośbą o komentarz napisaliśmy do biura prasowego Ryanaira.
Z powodu kryzysu Covid-19 mamy obecnie do czynienia z komunikacją zorientowaną na klienta. Biuro prasowe Ryanair nie odpowiada obecnie na zapytania mediów
– czytamy w odpowiedzi wysłanej do redakcji Bizblog.pl
Przewoźnik informuje, że najnowsze aktualizacje można znaleźć na jego stronie korporacyjnej, Twitterze oraz w dziale FAQ COVID-19.
Zniecierpliwionych pasażerów, którzy czekają na swoje pieniądze, taka odpowiedź zapewne nie zadowala. Muszą jednak uzbroić się w cierpliwość, bo wszystko wskazuje na to, że trwający kryzys przerósł taniego przewoźnika. Ryanair jest piątą linią lotniczą świata, jeśli chodzi o liczbę przewożonych pasażerów rocznie i pierwszą pod względem liczby kierunków, jakie ma w swojej siatce połączeń.
Ryanair ma rezerwy
Ryanair nie powinien mieć jednocześnie problemów z wypłacalnością. Tanie linie dość dobrze radzą sobie na rynku. Irlandczycy w ubiegłym roku zanotowali ponad 850 mln zysku netto. Wcześniej - średnio ponad 1 mld euro rocznie. Szef jednego z ich największych konkurentów – Wizzaira zaraportował niemal 300 mln euro zysku w 2018 i 370 mln w pierwszym półroczu 2019 r.
Popularna „landrynka” przyjęła jednak nieco inny model przyjmowania zwrotów. Węgrzy wyłączyli rejestrację reklamacji online i zautomatyzowali cały proces.
Jeśli dotyczy to twojego lotu i dokonałeś rezerwacji bezpośrednio na stronie wizzair.com, skontaktujemy się z Tobą przez e-mail. Jeśli dokonałeś rezerwacji za pośrednictwem biura podróży, skontaktuj się z nimi bezpośrednio. Jeśli to możliwe, unikaj na razie dzwonienia na nasze infolinie obsługi klienta.
– pisze Wizzair na swojej stronie internetowej.
W raporcie CAPA obu wspomnianym przewoźnikom daje się największe szanse przetrwania w trakcie trwającego kryzysu. Wizzair powinien być w stanie wytrzymać bez latania 176 dni, Ryanair - 170.