Lowcost przepycha się z władzami lotniska w Modlinie w sprawie nowej umowy i wygląda na to, że chce sobie zapewnić miękkie lądowanie w razie niepowodzenia negocjacji. W jaki sposób? Ryanair zaklepał sobie sloty na warszawskim Okęciu. I tak się składa, że trasy, o które wnioskował, pokrywają się z tymi, na których lata obecnie.
Dla klientów Ryanaira podróże do oddalonego o 40 km od centrum stolicy Modlina bywają prawdziwą udręką. Zamawiając taksówkę, trzeba liczyć się z wydatkiem co najmniej 100 zł. Wsiadając w pociąg można dużo zaoszczędzić, należy jednak uwzględnić czas potrzebny na przesiadkę w kursujący między dworcem a terminalem autobus. Cała eskadapa może w ten sposób potrwać 1,5 godziny.
Pasażerowie zaciskają jednak zęby i jeżdżą. Modliński port poza utrudnieniami komunikacyjnymi ma bowiem jedną potężną zaletę - mocno rozbudowaną siatkę połączeń najtańszej linii lotniczej w Europie. Teraz może się to zmienić.
Ryanair straszy przeprowadzką na Okęcie
Jeżeli się nie mylę, Irlandczycy po raz ostatni gościli na warszawskim lotnisku w 2017 r. Współpraca zakończyła się awanturą, Ryanair groził nawet, że oskarży port im. Chopina o dyskryminację. Od tego czasu lowcost nie pojawił się w stolicy nawet na chwilę.
Pięć lat to jednak szmat czasu i wiele się przez ten okres pozmieniało. Najważniejsze jest to, że Ryanairowi kończy się umowa z Modlinem. Zapewniała ona przewoźnikowi bardzo atrakcyjne warunki, bo za każdego odprawionego pasażera port pobierał tylko 5 zł. Dla porównania Okęcie podaje na swojej stronie internetowej kwotę... 80 zł.
Cennik w Modlinie jest już jednak nieaktualny
W sprawie nowego cennika obie strony nie mogą dojść najwyraźniej do porozumienia, bo negocjacje w sprawie wygasającej w przyszłym roku umowy się przeciągają. Ryanair postanowił więc zabezpieczyć tyły i zawnioskował o sloty (czyli prawo do startu i lądowania) na lotnisku im. Chopina. Serwis pasazer.com pisze, że Irlandczycy dostali 1984 takich slotów.
Na liście kierunków znajdują się trasy, które Ryanair obsługuje obecnie z Modlina. Przewoźnik wnioskował o prawo latania m.in. do Ammanu, Aten, Birmingham, brukselskiego Charleroi, Malagi, Mediolanu, Paryża, Rzymu, Sztokholmu i Wenecji.
Lowcost mógłby zacząć latać z Okęcia już w sezonie letnim 2023. Nie oznacza to, że musi z takiej możliwości korzystać. Jeżeli tak się stanie, warto zwrócić jednak uwagę na ciekawy paradoks. Niedawno zamiar latania do Kopenhagi, Rzymu i Paryża z lotniska w Radomiu ogłosił przecież PLL LOT.
Jeżeli nasz narodowy przewoźnik skasuje w związku z tym te połączenia z Okęcia, może się okazać, że z Warszawy do stolicy Francji i Włoch będziemy mogli latać lowcostami, czyli Ryanairem i Wizzairem, a skorzystanie z usług LOT-u będzie się wiązało z wycieczką aż do Radomia. Polskie lotnictwo staje na głowie.