Unia Europejska w końcu dogadała się w sprawie embarga naftowego. Ropa już drożeje
Opór Węgier wydawał się nie do przełamania, ale państwa Unii Europejskiej w końcu doszły do porozumienia w sprawie embarga na ropę z Rosji. Wprawdzie zakaz na razie dotyczy tylko transportu drogą morską, ale to i tak fatalne wieści dla reżimu Władimira Putina, bo Rosja z dnia na dzień traci dwie trzecie unijnego rynku. Co było nieuniknione, cena surowca zaczęła gwałtownie rosnąć na światowych rynkach.
Jeszcze kilka dni temu mogło się wydawać, że Putin będzie miał znowu okazję do otwierania szampanów, po tym, jak udało mu się skutecznie skłócić UE, jeżeli chodzi o dostawy ropy. Ale ku zaskoczeniu Moskwy koniec końców Bruksela jednak doszła do porozumienia, a przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel poinformował na Twitterze, że mimo różnic udało się znaleźć kompromis, który polega na zablokowaniu w pierwszej kolejności dostaw realizowanych drogą morską.
Wyjątkiem będą dostawy realizowane przez Rosję ropociągami. Wcześniej dyskutowano nad okresem przejściowym dla Węgier, Czech i Słowacji - maksymalnie do końca 2024 r. Teraz jednak nie wpisano żadnej granicy czasowej. Stwierdzono jedynie, że dostawy ropociągami ropy z Rosji powinni skończyć się tak szybko, jak to możliwe.
Ropa z Rosji: zakaz dostaw drogą morską
Porozumienie obejmuje ponad dwie trzecie importu ropy naftowej z Rosji. Zdaniem Ursuli Von der Leyen, szefowej Komisji Europejskiej, embargo UE w takim kształcie skutecznie ograniczy do końca roku około 90 proc. importu ropy z Rosji do Unii.
Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB, przekonuje, że to nadal spore wartości mając na uwadze dość zbilansowany rynek ropy i możliwy wzrost importu z Chin wobec ponownego otwarcia Szanghaju. Tym samym będzie można zamknąć temat 6. pakietu sankcji, który od 4 maja blokował spór wokół embarga na ropę z Rosji.
Początkowo proponowano, żeby zakaz importu był wprowadzany stopniowo, w ciągu sześciu miesięcy. Premier Węgier nie zmieniał swojego stanowiska i swoją zgodę uzależniał od gwarancji dostaw ropy do swojego kraju. Przełomowe miało być 10-minutowe wystąpienie video prezydenta Ukrainy Wołodymyra Żeleńskiego, który wezwał unijnych przywódców do jak najszybszego zakończenia wewnętrznych sporów, które tylko skłaniają Rosję do wywierania coraz większej presji na całą Europę. Przekonywał, że tylko skutecznie wyprowadzone ciosy gospodarcze mogą Moskwę zmusić do dążenia do pokoju.
Cena ropy ostro w górę
Zgodnie z oczekiwaniami embargo UE na ropę z Rosji ma swoje konsekwencje rynkowe. Jeszcze w ostatni piątek maja cena ropy Brent wynosiła ok. 115 dol. za baryłkę. W miniony poniedziałek była jeszcze na poziomie ok. 117 dol. Ale po ogłoszeniu decyzji dotyczącej unijnego zakazu importu rosyjskiej ropy (na razie drogą morską) rozpoczął się pochód w górę i cena ropy zaczęła się niebezpiecznie zbliżać do granicy 120 dol.
Tym samym coraz bliżej jest też dotychczasowy szczyt z 8 marca, kiedy za baryłkę ropy Brent trzeba było płacić ponad 127 dol. Warto przypomnieć, że właśnie dalsze losy embarga UE na ropę z Rosji był w ostatnich tygodniach dla analityków rynku paliw największą zmienną i od tego uzależniali poziom cen na polskich stacjach paliw.
Kłopoty dla gospodarki UE
Chociaż decyzja o unijnym embargu na ropę z Rosji była długo wyczekiwana, zdaniem ekspertów wiążę się ona z nadchodzącymi kłopotami dla unijnej gospodarki.
Główny ekonomista XTB uważa, że nienotowane od dekad poziomy inflacji przy nadal dość solidnej kondycji konsumenta sprawiają, że Europejski Bank Centralny niechętnie, ale coraz bardziej konsekwentnie mówi o podwyżkach stóp procentowych. Do pierwszej korekty w górę ma dojść w lipcu.