Tradycyjna telewizja jest dla reklamodawców coraz mniej atrakcyjna. Dotarcie do starszej grupy odbiorców co prawda jest bez niej wciąż bardzo trudne, ale młodsi klienci coraz częściej używają telewizora do wszystkiego poza oglądaniem kablówki. I wszyscy wiemy przecież, co oglądają w tym czasie. Marketerzy są przekonani, że serwisy VOD i telewizję hybrydową czeka potężny napływ gotówki.
Złote czasy linearnej telewizji przeminęły i nic nie wskazuje na to, by miały jeszcze powrócić. Na rynku panuje coraz większa konkurencja, szczególnie ze strony serwisów streamingowych. Pod koniec ubiegłego roku Netflix miał w Polsce ponad 12 mln realnych użytkowników. W siłę rosną też jego konkurenci - Disney+, HBO Max i Player mają już powyżej 4 mln użytkowników.
To siła, której reklamodawcy już nie lekceważą
Tym bardziej, że serwisy VOD, jak przystało na nowinki technologiczne, mają stosunkowo młody profil użytkownika. A z pewnością dużo młodszy niż w przypadku tradycyjnej TV.
Kacper Miller dodaje, że młodzi odbiorcy nie spędzają czasu przed odbiornikiem, jak to było w latach 90. czy nawet dwutysięcznych. Teraz można ich spotkać na platformach takich jak Netflix, Disney+ czy Viaplay, oferujących treści, które konsumowane są w wybranym, odpowiednim dla nich momencie.
I nie jest w tym przekonaniu odosobniony. Firma analityczna eMarketer opublikowała niedawno ciekawy raport.
Przewiduje, że stacje telewizyjne będą szybko tracić rynek reklamowy
W 2019 r. był on wart 77 mld dol., z czego tylko niespełna 6,5 mld dol. przypadało na serwisy VOD, czy aplikację Youtube'a (ujmowane zbiorczo pod nazwą CTV). W 2022 r. te proporcje miały się już znacząco zmienić - 68 mld do 19 mld na korzyść linearnej TV.
Zdaniem twórców raportu w 2026 r. tradycyjna telewizja wciąż będzie dominować, ale różnica stopnieje do niecałych 30 mld dol. Tradycyjna TV ma zarabiać ok. 65 mld dol., podczas gdy reklamy wyświetlane w serwisach streamingowych mają przynieść 38,8 mld dol.
Warto mieć to na uwadze, gdy analizuje się prognozy i wyniki finansowe Netfliksa, Disney'a czy HBO. Platformy nie będą musiał już niemal w całości opierać się na wpłatach od subskrybentów, w związku z czym ich spadek albo przyrost nie będzie już dla takiego serwisu swoistym być albo nie być.
A jeżeli dodamy do tego coraz popularniejsze lokowanie produktu w serialach, jak w netfliksowej Emily w Paryżu? Hu hu, przed VOD i reklamodawcami otwiera się naprawdę szerokie pole do popisu.