REKLAMA

Wciąż biedniejecie? Jeśli wytrzymajcie jeszcze chwilę, mocno się zdziwicie

Rzut oka na to, co działo się z waszymi pensjami przez ostatnią dekadę, może dodać wam sił, by przetrwać jeszcze kilka miesięcy, kiedy inflacja będzie zjadać podwyżki płac. Wiecie, że w dziesięć lat wasze pensje urosły o dwie trzecie? A na koniec 2025 r. może okazać się, że obecne spadki realnych wynagrodzeń zamienią się ostatecznie we wzrosty, bo jeśli wierzyć prognozom NBP, to w latach 2022-2025 pensje Polaków wzrosną w sumie o 44 proc. W tym czasie inflacja zwiększy się o 40 proc.

Realne pensje spadają. Ale mamy dobre informacje
REKLAMA

Wynagrodzenia rosną ostatnio wolniej. W marcu rosły o 12,6 proc., w kwietniu o 12,1 proc., a inflacja przecież wciąż wysoka. W kwietniu wyniosła 14,7 proc., co oznacza, że mimo wzrostu płac biedniejemy. I tak sobie biedniejemy już dokładnie od roku, kiedy realne płace, a więc po uwzględnieniu inflacji, spadają. Przypomnę, że w maju 2022 r. po raz pierwszy od pandemicznej wiosny 2020 r. średnie tempo wzrostu płac było niższe niż inflacja, która sięgnęła 13,9 proc., a płace wrosły wówczas o 13,5 proc.

REKLAMA

Na tym koniec narzekań, poszukajmy dobrych informacji. Pierwsza w nich jest taka, że przecież inflacja spada, bo w marca była jeszcze na poziomie 15,7 proc., a w lutym, kiedy było najgorzej, na poziome 18,4 proc.  Widzicie to? Inflacja zwalnia znacznie mocniej niż tempo wzrostu płac, co oznacza, że nasze biednienie też zwalnia. I wszystko wskazuje na to, że  ten proces będzie się już tylko pogłębiał, czyli z każdym miesiącem będzie tylko lepiej, aż zaczniemy znowu wychodzić na plus. I to całkiem niedługo.

Wystarczy wytrzymać jeszcze tylko kilka miesięcy

Popatrzcie na to w ten sposób. Jeszcze pod koniec 2022 r., ekonomiści szacowali, że realne wynagrodzenia zaczną ponownie rosnąć dopiero pod koniec 2022 r. Polski Instytut Ekonomiczny mówił na przykład w grudniu, że dopiero w czwartym kwartale tego roku płace będą rosły w tempie zbliżonym do inflacji. 

Ten sam PIE prognozuje obecnie, że realne płace przestaną spadać. Koniec męki ewidentnie się przybliża. Instytut co prawda zakłada, że tempo wzrostu wynagrodzeń w kolejnych miesiącach oscylować będzie w okolicach 10 proc., a to jeszcze mniej niż obecnie, ale przypominam, że inflacja będzie hamować jeszcze mocniej.

W dekadę pensje Polaków wzrosły o dwie trzecie

Spójrzmy na te nasze realne płace w szerszym horyzoncie. I załóżmy, że zaczną w końcu wychodzić na plus pod koniec III kwartału, a więc we wrześniu. To by oznaczało, że ten fatalny okres, kiedy inflacja zjadała nam podwyżki pensji i to z naddatkiem, trwał mniej niż półtora roku.

Ale warto przypomnieć sobie, co działo się z naszymi pensjami jeszcze wcześniej. I jak sięgnięcie wzrokiem poważnie wstecz, okaże się, że te ostatnie miesiące to było tylko omsknięcie się nogi w długim marszu bogacenia się. Słusznie zwracają uwagę ekonomiści, którzy zamiast straszyć, wolą koić nerwy i wlewać trochę światła w wasze dusze, że przecież nasze pensje dotąd rosły niemal bez przerwy przez kilkanaście lat.

Prof. Marcin Piątkowski, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego, a niegdyś również i Banku Światowego, zwrócił na Twitterze uwagę, że przez ostatnią dekadę nasze płace – te realne – wzrosły aż o dwie trzecie.

Owszem to z jednej strony spowodowało, że tym bardziej przyzwyczailiśmy się do tych wzrostów i tym trudniej teraz pogodzić się ze spadkami. Ale może warto jednak w tym padole łez (chwilowym), docenić to, co zdobyliśmy wcześniej przez lata? I jeszcze szersza perspektywa, ale wybiegająca tym razem w przyszłość. Realne płace spadają od maja 2022 r. Ale jak poczekacie do 2025 r. i wtedy policzycie, co działo się z pensjami w latach 2022-2025, to może okazać się, że wyjdziemy i tak na plus. Bo według marcowej projekcji NBP inflacja za te lata wyniesie 40 proc., a wzrost płac 44 proc.

Firmy wcale nie muszą obawiać wzrostu wynagrodzeń

Druga strona medalu to pracodawcy, którzy tym wszystkim mogą się zmartwić, bo to oznacza, że presja płacowa nadal będzie silna. Z ankiety NBP wynika, że w horyzoncie kolejnych trzech miesięcy podwyżki planuje 46,5 proc. przedsiębiorstw, a rok temu było to 48,1 proc. Ciągle dużo.

A skoro zalewam wam dziś dobrymi wiadomościami, to mam też coś miłego dla pracodawców. Ignacy Morawski, główny ekonomista „Pulsu Biznesu” zwraca uwagę, że taka niewygodna presja ze strony rynku pracy na przestrzeni historii zmuszała firmy do innowacji.

REKLAMA

Znany ekonomista Robert Gordon uważa na przykład, że to wzmocnienie pozycji przetargowej pracowników w latach 30. w USA uruchomiło największą w historii falę postępu technologicznego – pisze Morawski.

.

A więc, wszystko będzie dobrze. Oby tylko kolejna fala nie zaczęła nas lekko przytapiać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA