REKLAMA

Prognozy grozy. W 2023 roku zbiedniejesz jeszcze bardziej. Sprawdź, czy jesteś w grupie zagrożonych

Macie już dość coraz wyższych cen? Nie liczcie, że zaraz to wszystko się skończy. Że zadziałają stopy procentowe, że inflacja sama w końcu odpuści. Szczyt inflacji na poziomie 20 proc. w lutym, a potem już zjazd? Nieeeee, będziemy przebijać 20 proc. kilka razy w 2023 r. Firmy zapowiadają, że będą podnosić ceny jeszcze mocniej, a to znaczy, że was będzie stać na coraz mniej. Kiedy trzeba będzie przyznać przed samym sobą, że jesteś zagrożony ubóstwem albo przynajmniej doświadczasz deprywacji materialnej? Mam dla was test.

Prognozy grozy. W 2023 roku zbiedniejesz jeszcze bardziej. Sprawdź, czy jesteś w grupie zagrożonych
REKLAMA

NBP pokaże projekcję inflacji w listopadzie. Wtedy dowiemy się, co będzie dziać się z cenami towarów i usług w kolejnych miesiącach.

REKLAMA

Ale kto potrafi i/lub ma środki oraz możliwości, próbuje sondować rynek. Ostatnio firma doradczo Grant Thornton postanowiła na własną rękę zbadać, jak zachowają się firmy i czy w ciągu najbliższych 12 miesięcy planuje kolejne podwyżki cen. Zresztą nie pierwszy raz, a po raz jedenasty. To ważne, bo doświadczenia z poprzednich badań pokazują, że prognozy niezwykle celnie przekładały się na rzeczywistość. Niestety.

Inflacja w Polsce nie spadnie. Najgorsze przed nami

Dlaczego niestety? Bo tym razem wyszło, że już 76 proc. średnich i dużych firm w Polsce zamierza w ciągu najbliższych 12 miesiącach podnosić ceny produktów. To wyjątkowo dużo, najwięcej w 11-letniej historii badania. Dla porównania w 2021 r. 71 proc. firm zamierzało podnosić ceny, a w 2020 r. jedynie 40 proc.

Dotąd przy poprzednich badaniach ten wskaźnik skłonności firm do podnoszenia cen bardzo skutecznie prognozował inflację. Gdyby i w tym roku ta skuteczność została utrzymana, to oznaczałoby, że średnia inflacja w 2023 roku wyniesie ok. 16 proc.

Nie rozpędzajcie się w pozytywnym myśleniu. Tak, to prawda, dzisiaj inflacja wynosi 17,2 proc. Ale te 17,2 proc. to wynik jedynie za wrzesień 2022 r., a owe 16 proc. to wynik średnioroczny, więc porównujecie jabłka z gruszkami.

Gdyby zrobić to prawidłowo i policzyć średnią inflację w tym roku, czyli od stycznia do września, okazałoby się, że wyniosła ona 13,3 proc., czyli mniej niż prognoza na cały przyszły rok. A to znaczy, że najgorsze przed nami.

Jeśli śledzicie na bieżąco, co ekonomiści mówią o inflacji w przyszłym roku, najczęściej spotkacie się z prognozą, że szczyt będzie w lutym. Wtedy wzrost cen może przebić nawet 20 proc., a potem powinno trochę odpuścić.

Niestety eksperci Grant Thornton na podstawie swojego najświeższego badania mają inne zdanie:  20 proc. w przyszłym roku możemy przebić nawet kilka razy, a nasza siła nabywcza będzie topnieć jeszcze szybciej niż w tym roku.

A już teraz jest źle.

Milion Polaków zagrożonych ubóstwem

Kilka dni temu opublikowano tegoroczny raport „Poverty Watch 2022” na temat tego, jak rośnie nam w Polsce poziom ubóstwa. Okazuje się, że zaledwie w rok o 100 tys. wzrosła liczba Polaków, którzy nie mogą sobie pozwolić na zaspokojenie ważnych potrzeb życiowych. Mało tego – liczba takich osób wzrosła po raz pierwszy od siedmiu lat. To właśnie efekt inflacji.

Dziś łącznie ok. 922 tys. Polaków ma problem ze znalezieniem pieniędzy na sfinansowanie potrzeb, co oznacza, że są zagrożeni ubóstwem i wykluczeniem społecznym. Nie, to jeszcze nie ubodzy, ale zagrożeni. Fachowo mówi się, że właśnie owe 922 tys. ludzi – o 100 tys. więcej niż rok wcześniej – doświadcza deprywacji materialnej.

Do czego zmierzam? Że być może wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że to tej grupy należy. To bowiem wskaźnik, który wylicza się nie tylko na bazie suchych danych o tym, ile zarabiamy i ile wydajemy, ale uwzględnia też, jak nasze dochody wypadają na tle reszty społeczeństwa, jak dużo musimy na nie pracować i jak sami subiektywnie oceniamy, czy jesteśmy w stanie zaspokajać własne potrzeby.

Skoro w ciągu ostatniego roku dodatkowe 100 tys. Polaków, którym żyło się dotąd w miarę bezpiecznie, poczuło, że jest zagrożone, to w przyszłym roku, jeszcze trudniejszym, przybędzie ich jeszcze więcej.

Zastanawiacie się, czy to nie wy?

Zrób test. Stać cię na wymianę zużytych mebli?

Mam dla was prosty test - w taki właśnie sposób autorzy raportu o ubóstwie sprawdzają, czy ktoś zalicza się do grupy zagrożonej, dotkniętej deprywacją materialną.

Gotowi?

Czy jesteś w stanie znaleźć pieniądze na:

  • niespodziewany wydatek
  • tydzień urlopu poza domem
  • terminowa płatność rachunków, czynszu, rat
  • posiłek z mięsem (lub wegetariańskim odpowiednikiem) co drugi dzień
  • utrzymanie odpowiedniej temperatury domu
  • samochód na własny użytek
  • wymiana zużytych mebli
  • wymiana starej odzieży na nową
  • dwie pary dopasowanych butów
  • niewielkie wydatki na własne potrzeby
  • regularne zajęcia w czasie wolnym
  • raz na miesiąc – wyjście z bliskimi do restauracji
  • dostęp do internetu

Jeśli na co najmniej połowę wydatków z tej listy nie jesteś w stanie znaleźć pieniędzy – tak, doświadczasz deprywacji materialnej i spełniasz jeden z kilku warunków zagrożenia ubóstwem.

REKLAMA

Jak dużo z nas może w przyszłym, jeszcze trudniejszym roku, poczuć się zagrożonym? Tego nie wiemy, ale niech pewną miarą będzie to, że dziś deprywacji materialnej doświadcza niecały milion Polaków, a jeszcze siedem lat temu było to aż 2,6 mln. Przez te siedem lat bardzo nam się poprawiła jakość życia. Ale niestety część z nas właśnie spadnie z tej drabiny.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA