REKLAMA

No i będzie nowa draka. Elon Musk powiedział na głos to, co skrycie myśli większość szefów. Praca zdalna nie działa

Gdy Elon Musk wezwał pracowników do powrotu do biur i określił pracę zdalną mianem rozleniwiającej, podniósł się straszny raban. Szefowi Tesli dostało się od boomerów, którzy nie rozumieją nowoczesnej organizacji pracy. Ale wiecie co? W podobny sposób do miliardera z RPA myśli mnóstwo menedżerów. O czym dowiedzieliśmy się dopiero z anonimowej ankiety.

Musk-koronawirus-obostrzenia
REKLAMA

Od czasu do czasu niczym przypływy i odpływy pojawiają się w biznesie trendy, których żaden szanujący się pracodawca nie odważy się zakwestionować. Tak było kiedyś z pojęciem big data, które wszyscy przedsiębiorcy w Polsce gremialnie zachwalali, choć nikt nie wiedział, o co co dokładnie chodzi. Wszyscy wdrażali też agile, bo tak trzeba. Bo nowocześnie. W trakcie pandemii firmy zakrzyknęły natomiast chórem, że praca zdalna jest super i nie wiadomo, dlaczego masowo jej wcześniej nie wprowadzały.

REKLAMA

Po pierwszym zachwycie przyszły jednak wątpliwości. Głośno wyraził je na przykład Elon Musk, stwierdzając, że praca na odległość nie będzie już w Tesli akceptowana. - Jeżeli komuś nie pasuje spędzanie 40 godzin w biurze, może śmiało odejść - zapewnił.

Eksperci rzucili się szefowi Tesli do gardła

Jak z rękawa sypały się wyliczenia dotyczące produktywności przy home office, negujące sens siedzenia w biurze i podkreślające wzrost dobrostanu psychicznego pracowników, którzy mogą teraz więcej czasu poświęcać swoim bliskim.

Okazuje się jednak, że Musk nie jest w swojej opinii odosobniony. Ba, jego podglądy podziela (przynajmniej w pewnej mierze) mnóstwo menedżerów. W badaniu Microsoft Work Trend Index (20 tys. osób z 11 krajów) aż 85 proc. pracowników stwierdziło, że hybrydowy model pracy zwiększył ich efektywność. Co na to ich przełożeni? 87 proc. odpowiedziało: no raczej nie sądzę. To dość cierpkie podsumowanie entuzjazmu, jaki wywołało przejście na pracę z domu.

Zgrzyt o pracę zdalną

Raport pokazuje zresztą, że tego typu napięć jest zdecydowanie więcej. Ot, wyobraźmy sobie na przykład, że pracodawcy zdegustowani wynikami pracy z domu wzorem Muska zmuszają pracowników do powrotu. Jaka byłaby odpowiedź? Z analiz Microsoftu wynika, że negatywna, bo trzy czwarte pracowników stwierdziło, że potrzebuje lepszego powodu przyjścia do biura niż odgórny nakaz wyartykułowany w mailu czy rozmowie telefonicznej.

Być może dlatego praktycznie wszyscy ankietowani i to po obu stronach barykady uznali, że najważniejszą umiejętnością w nadchodzącym roku okaże się właściwe artykułowanie potrzeb i celów, czyli właściwa komunikacja.

Pracownicy sami podpowiadają zresztą, co mogłoby ich skłonić do powrotu do biur. 85 proc. wskazało na odbudowę więzi ze współpracownikami, a 74 proc. przyznało, że chodziłoby do pracy częściej, gdyby spotykali w niej kolegów. Trudno powiedzieć, jak ma się to do pracy hybrydowej, która z definicji oznacza przecież, że pracownik działa w trybie mieszanym i w open office spędza na przykład dwa albo trzy dni w tygodniu.

Jedno wydaje się za to pewne. Po pandemii firmy muszą na nowo przemyśleć korzyści i koszty wynikające z home office, tym bardziej, że coraz częściej mówi się o ciemnych stronach pracy zdalnej w postaci wypalenia zawodowego i depresji.

REKLAMA

A potem muszą usiąść z pracownikami do stołu i szczerze wytłumaczyć im, skąd wzięła się decyzja o pozostaniu przy pracy zdalnej, przejściu na model hybrydowy, albo zwołaniu ich z powrotem do biur. W innym wypadku czeka nas niezła draka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA