REKLAMA

Te święta były koszmarem dla kasjerów. Padła propozycja: duże podwyżki

Robota do północy, w dodatku za dwóch, bo sklepy zmagają się z deficytem pracowników - tak kasjerzy relacjonowali warunki pracy w tegoroczne Święta Wielkanocne. Być może już niedługo będą za to przynajmniej dobrze wynagradzani, bo Związkowa Alternatywa domaga się od posłów znaczących podwyżek wynagrodzeń za pracę w niedziele i święta.

Te święta były koszmarem dla kasjerów. Padła propozycja: duże podwyżki
REKLAMA

Święta i niedziele niehandlowe to fatalny okres dla pracowników handlu. Z niewiadomych względów Polacy wpadają w panikę, gdy tylko okazuje się, że nie będą mogli zrobić zakupów przez jeden albo dwa dni z rzędu, co kończy się szturmem na sklepy - najczęściej w ostatniej chwili przed zamknięciem.

REKLAMA

Przed Bożym Narodzeniem Krajowa Sekcja Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność” apelowała nawet o wyrozumiałość dla pracowników handlu. Z danych udostępnionych centrali przez zrzeszone w związku organizacje wynika, że ze sklepów wyparowało w ciągu roku około 10-15 proc. kasjerów. Klientów jest tymczasem tyle samo, ile wcześniej. A nawet więcej, ze względu na pojawienie się w dużych miastach uchodźców z Ukrainy.

W Wielkanoc ten problem pojawił się po raz kolejny

Kasjerzy wskazywali na niego tuż przed rozpoczęciem świąt. Stowarzyszenie STOP Nieuczciwym Pracodawcom otrzymało dziesiątki skarg na praktyki sieci handlowych, zmierzające do załatania dziur kadrowych kosztem pracowników.

W rozmowie z serwisem dlahandlu.pl prezes stowarzyszenia Małgorzata Marczulewska mówiła, że w Wielki Piątek kasjerzy musieli zostać w pracy do północy, a nawet do pierwszej w nocy. W sobotę zgodnie z planem mieli się stawić w sklepie o 6 rano, czyli pięć godzin po faktycznym zakończeniu poprzedniej zmiany.

Same święta okazały się zaskakująco krótkie. Niektórzy kasjerzy pojawili się w sklepach już w poniedziałek w nocy, by przygotować swoje placówki do handlu od wczesnych godzin porannych we wtorek.

Możliwe, że już niebawem takie poświęcenie będzie jednak nieźle wynagradzane.

Kasjerzy mogliby wyciągnąć 55 zł/h

Jak to możliwe? Związkowa Alternatywa od kilku miesięcy walczy o podwyżki dla pracowników, którzy są zmuszeni pracować w dni wolne od pracy. W apelu wysłanym do wszystkich parlamentarzystów czytamy:

REKLAMA

Związkowcy szybko doprecyzowali, że chodzi im także o prace w inne dni wolne, czyli święta religijne i państwowe. I teraz policzmy sobie szybko - przeciętny, początkujący kasjer w Lidlu zarabia między 3200 zł a 3800 zł netto. Biorąc za podstawę wyliczeń wartość pomiędzy, tj. 3500 zł, daje nam to 22 zł za godzinę na rękę.

Po wprowadzeniu podwyżek proponowanych przez Związkową Alternatywę taki kasjer dostałby więc 55 zł za godzinę, czyli 440 zł dniówki. Małgorzata Marczulewska mówi wprawdzie, że pracownicy handlu na pensje tak bardzo nie narzekają, ale takie pieniądze mogłyby przyciągnąć do pracy w dni wolne sporo chętnych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA