Polski Ład wypchnie miliony Polaków na śmieciówki. ZUS tylko na to czeka i wszystkich załatwi
Polski Ład sprawi, że już w tym roku kilka milionów Polaków zostanie zmuszonych do przejścia na umowy o dzieło. Nie obejmie ich ulga dla klasy średniej, więc będą ratować się w ten sposób. Dzięki temu nie stracą na składce zdrowotnej, którą do tej pory mogli odliczać od podatku. Jest jednak pewien problem: ZUS posiada rejestr umów o dzieło i może z niego skorzystać.
Co zmieni Polski Ład? Co z pracą na umowę zlecenie?
W 2022 r. jednymi z największych przegranych Polskiego Ładu będą pracujący na umowach zlecenie. Efekt może być taki, że zaczną przeskakiwać na inne formy zatrudnienia, w tym masowo na umowy o dzieło. A dopiero co ZUS chwalił się świeżutko pozyskanymi danymi, że umów o dzieło wcale nie jest tak wiele, jak nam się przez lata wydawało. Tylko jak to się zacznie zmieniać i dzieła przeżyją swój renesans, ZUS może w końcu zrobić użytek z rejestru umów o dzieło i wszystko zaorze.
Od wejścia Polskiego Ładu pracownicy zarabiający na zleceniach będą mieli chyba najgorzej. Z jednej strony zapłacą 9 proc. składki zdrowotnej, w dodatku nie będą mogli już odliczyć jej od podatku. W czasie, kiedy pracownikom etatowym zrekompensuje to tzw. ulga dla klasy średniej, tym na zleceniach nie będzie ona przysługiwała. Ech, znów cios. A takich osób w Polsce, pracujących na umowach zlecenie jest 1,2 mln.
„Rzeczpospolita” pisze, że takie potraktowanie zleceń przez rządzących to przepychanie ich w kierunku umów o dzieło.
Dlaczego? Bo dzieł, owszem, ulga dla klasy średniej również nie obejmie, ale za to można skorzystać z 50 proc. kosztów uzyskania przychodu, czyli de facto płacić podatek od dochodu jedynie od połowy zarobionej kwoty, a na dodatek nie trzeba płacić składki zdrowotnej, w ogóle nie trzeba płacić żadnych składek na ZUS.
Kuszące? Oczywiście, że tak. I 2022 rok na rynku pracy może minąć pod znakiem zmiany tysięcy, może nawet setek tysięcy umów ze zleceń na dzieło. A wtedy może zrobić się problem.
ZUS już o nas wszystko wie. I teraz to wykorzysta
Niedawno ZUS pokazał dane, z których wynika, że od 1 stycznia do 30 września 2021 r. zawarto 1,2 mln umów o dzieło. Nawet sama prezes ZUS Gertruda Uścińska przy tej okazji zaznaczyła, że to pozytywna niespodzianka, bo przecież od lat wszyscy spodziewali się, że będzie ich kilka milionów. A skoro tak, dzieł na razie nie ma się co czepiać, skoro wcale nie są aż tak wielkim problemem na ryku pracy.
A przypomnę, że ZUS niemal równo rok temu, od 1 stycznia 2021 r. zaczął ewidencjonować wszystkie umowy o dzieło zawierane w Polsce. Rząd tłumaczył, że to tylko do celów statystycznych, ale Polacy wiedzieli swoje - obawiali się, że rząd chce policzyć wszystkich pracujących na tej formie zatrudnienia, żeby ich ozusować.
Okazało się, że nic takiego się nie stało na razie, pewnie głównie dlatego, że skóra nie warta wyprawki. Iść na wojnę, źle widzianą PR-owo tylko dla garstki ludzi? Nie warto.
Ostatecznie ZUS-owi przy okazji wprowadzenia rejestru umów o dzieło udało się złapać za rękę tych, którzy pracują na umowie o dzieło, a powinni wykonywać zlecenie - ozusowane przecież już od kilku lat.
Przykład? Umowa o dzieło zawarta na obieranie buraków albo usmażenie kilku tysięcy kotletów. Niby wszystko się zgadza, przynajmniej w przypadku kotletów, istotą dzieła jest bowiem nie sam proces jego wykonywania, ale efekt tej pracy. Z kotletami jednak jest ten problem, że ważny jest też autorski charakter dzieła.
Dziwne wyroki sądów w sprawie umów o dzieło
Jednak w przepisach nic nie jest jednoznaczne, wszystko jest kwestią interpretacji i sprytnie sformułowanej umowy. Nawet sądy w ostatnich latach wydają w takich sprawach przedziwne wyroki i jak pisze „Rzeczpospolita”, zdarzało się już, że robotnik mógł na podstawie umowy o dzieło otrzymać wynagrodzenie za wykonanie prac ziemnych pod gazociąg, ale już muzyk grający w orkiestrze na festiwalu, musiał zapłacić składki, bo wykonywał zlecenie, a nie dzieło.
I teraz okaże się, jak sprytni są polscy przedsiębiorcy, jak bardzie zdeterminowani do ucieczki przed Polskim Ładem pracownicy i jak wydajny w kontrolach jest ZUS. Jeśli rzeczywiście pracujący na zleceniach masowo zaczną przechodzić na umowy o dzieła, a ZUS nie będzie potrafił złapać wszystkich za rękę, wróci z pewnością pokusa, żeby szusować w końcu wszystkie formy zatrudnienia po równo. I wtedy dzieła zostaną zaorane raz na zawsze.
Zdjęcie główne: Grabowski Foto