REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podatki

Polski Ład celował w krwiożercze zagraniczne korpo, a trafił w naszą komunikację miejską i wodociągi

I znów kulą w płot. W PiS nie skumali, że spółki wodociągowe czy zapewniające komunikację miejską to nie międzynarodowe krwiożercze korporacje, które trzeba dopaść, zanim wyprowadzą zyski za granicę i wszystkie te podmioty potraktował tak samo. Efekt? Usługi publiczne mogą solidnie oberwać i zostać zmuszone do zapłaty minimalnego podatku, od zysku, którego nie mają.

03.02.2022
20:07
komunikacja-miejska-strajk
REKLAMA

Wszystkiemu winny jest minimalny CIT wprowadzony przez Polski Ład - jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”. Polega on na tym, że spółki, które wykazują stratę albo bardzo niewielki zysk poniżej 1 proc. przychodu, muszą i tak zapłacić10 proc. podatku minimalnego, zwanego małym CIT.

REKLAMA

Przepis ten obowiązuje od 1 stycznia i został pomyślany po to, by dopaść międzynarodowe korporacje działające w Polsce, które nierzadko wyprowadzają sprytnie zyski za granicę, by nie płacić u nas podatku. Choć wiedzie im się doskonale, na papierze jest marnie i nie ma od czego płacić podatku.

I to bardzo dobrze, że tę lukę rząd postanowił załatać. Problem w tym - jak ze wszystkimi absurdami Polskiego Ładu - że ktoś nie pomyślał i nie przeanalizował wszystkich konsekwencji swojego genialnego pomysłu. I tym razem ów genialny pomysł uderza w polskie usługi publiczne, a z pewnością nie takie było zamierzenie.

Choć ciekawe, że jednak w procesie legislacji nastąpiło jednak jakieś częściowe olśnienie i rząd złożył autopoprawkę, która wyłączyła z tych przepisów spółki Skarbu Państwa. Szkoda, że o tych zapewniających usługi publiczne w samorządach nikt nie pamiętał.

Spółki zapewniające Polakom usługi wodociągowe, kanalizacyjne czy komunikację miejską są bowiem w jednym podobne do niektórych międzynarodowych korporacji - zarabiają niewiele albo wcale. Tylko że w przeciwieństwie do korporacji, te nikłe zyski są nie tylko na papierze, ale realnie.

Nie ma to jednak znaczenia, przepisy wprowadzone od 1 stycznia bowiem nakazują im, mimo braku wypracowanego zysku, zapłacić minimalny podatek w wysokości 10 proc. A dodać trzeba, że wiele z nich i tak ma już poważne kłopoty. 

Dość wspomnieć o komunikacji miejskiej, która boleśnie odczuła spadek przychodów w trakcie pandemii, nie mówiąc o wyższych kosztach paliw oraz prądu, co uderza z kolei w tramwaje, kolej miejską czy metro - jak w przypadku Warszawy. Prezydent stolicy zapowiadał zresztą, że Warszawa może zaraz stanąć przed dylematem: podnosić ceny biletów czy ciąć siatki połączeń.

Wiemy wstępnie, że podczas pandemii o około 150 mln zł spadły wpływy z biletów. O tyle samo wzrosły z kolei opłaty za paliwo i prąd, więc nawet gdyby miasto dopłaciło w przyszłym roku tyle, ile do tej pory, i tak brakuje kilkuset milionów złotych – wyjaśniał Trzaskowski na spotkaniu z dziennikarzami jeszcze pod koniec 2021 r.

I nie, to nie tylko problem Warszawy, ale również znaczy mniejszych miejscowości, które radzą sobie, jak mogą. Pomorskie Chojnice od 1 listopada 2021 r. podniosły ceny biletów na niektórych trasach aż o 100 proc., a PKS w Pile również od listopada zlikwidował kilkadziesiąt kursów z powodu kłopotów finansowych. A to wszystko jeszcze przed wejściem małego CIT.

Jaki może być efekt? Wiele spółek świadczących usługi publiczne pogłębi swoje problemy finansowe, zwiększa się ryzyko ich bankructw, a żeby ich uniknąć, mogą nam podnosić ceny za swoje usługi.

REKLAMA

A więc w miesiąc po wprowadzeniu Polskiego Ładu samorządy dołączyły do chóru innych interesantów apelującego o natychmiastową zmianę przepisów. I nie wyobrażam sobie, żeby nie zostały wysłuchane przez nowego wiceministra finansów Artura Sobonia oddelegowanego do naprawy Polskiego Ładu.

Ale tych głosów jest już tak dużo, że Polski Ład trzeba by już chyba napisać od nowa - tak byłoby łatwiej niż naprawiać to, co zostało zepsute za pierwszym razem.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA