Rolnicy-aktywiści triumfują. UOKiK potwierdził, że mieli rację, atakując Biedronki i Lidle
Co dziesiąta partia warzyw i owoców nie ma oznaczenia kraju pochodzenia albo – co gorsza – jest fałszywie oznaczona jako „produkt polski”. Rolnicy z radykalnej organizacji AgroUnia od miesięcy robili happeningi w sklepach oszukujących na polskości płodów rolnych – wyniki ostatniej kontroli Inspekcji Handlowej pokazują, że mieli dużo racji. Zdecydowanie najgorzej wypadły Delikatesy Centrum.
Podlegająca Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów Inspekcja Handlowa prowadzi kontrole w całej Polsce, które mają sprawdzić, czy sieci handlowe nie wprowadzają swoich klientów błąd w sprawie kraju pochodzenia pomidorów, ogórków, cebuli, papryki czy jabłek.
Takie zarzuty dużym sieciom handlowym od wielu miesięcy stawiali rolnicy z organizacji AgroUnia, a jej działacze pod wodzą Michała Kołodziejczaka mają na koncie wiele spektakularnych akcji tego typu, nawet z udziałem policji.
W dużym stopniu pod presją rolników-aktywistów prezes UOKiK niecały miesiąc temu zlecił drobiazgowe kontrole sieci handlowych. Pod lupę inspektorów Inspekcji Handlowej trafiło 1256 partii warzyw i owoców w 98 supermarketach.
Wprowadzanie konsumentów w błąd jest absolutnie niedopuszczalne. Jako Prezes UOKiK nie będę tego tolerował. Polskie rodziny przed zakupem powinny dysponować pełną i rzetelną informacją o produktach, które zamierzają kupić. Jeśli zależy im na tym, aby na ich stoły trafiały polskie warzywa i owoce, to nie powinni mieć wątpliwości, że takie właśnie kupują
– mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK.
Efekty są niepokojące. Nieprawidłowości wystąpiły w 37 placówkach, czyli w 37,8 proc. skontrolowanych. Inspektorzy zakwestionowali 10 proc. produktów ze względu na brak informacji o kraju pochodzenia, ale w niektórych sieciach odsetek warzyw i owoców oznaczonych jako polskie był patologicznie wysoki.
Dramatycznie źle wypadły Delikatesy Centrum, gdzie zakwestionowano aż 36,1 proc. partii owoców i warzyw – niemal wyłącznie z powodu fałszywego oznaczenia produktów jako pochodzących z Polski.
Powody do wstydu ma także sieć Intermarché (15,6 proc.), Stokrotka (13,9 proc.), Kaufland (10,7 proc.). Poniżej branżowej średniej znalazły się sieci Lidl (8,9 proc.) Carrefour (8,7 proc.), Dino (8,3 proc.) i Biedronka (8 proc.), ale te wyniki też nie są żadnym sukcesem.
Doskonale wypały za to trzy zagraniczne sieci: Aldi, Auchan oraz E.Leclerc. W tych sklepach inspektorzy nie natrafili na błędne oznaczenia.
Prezes UOKiK-u obiecuje, że to nie koniec. „W kolejnych miesiącach będziemy regularnie publikować informacje, w których sieciach wystąpiły największe nieprawidłowości w zakresie oznakowania kraju pochodzenia” - zapowiada.
Od dużych, profesjonalnych przedsiębiorców oczekujemy szczególnej staranności i dbałości o konsumentów, w tym prawidłowej informacji o oferowanych produktach
– podkreśla Tomasz Chróstny.
UOKiK podał typowe przykłady źle oznaczonych owoców i warzyw:
- cebula czosnkowa w Intermarche była oznakowana jako polska, choć pochodziła z Włoch,
- jabłka w Delikatesach Centrum według etykiety sprowadzono z Holandii, a naprawdę wyrosły w Polsce,
- w Stokrotce przy marokańskich pomidorach daktylowych podano kilka krajów pochodzenia: Maroko, Hiszpania, Polska - bez wskazania właściwego,
- w Biedronce nie było informacji o kraju pochodzenia selera ani odpowiedniej flagi przy ziemniakach.