REKLAMA

Polacy rzucili się na BNPL. To groźna nowość, spójrzcie na USA – ostrzegają niektórzy. Lider rynku odpowiada

Płatności odroczone biją rekordy, więc trudno się dziwić, że pojawia się coraz więcej głosów ostrzegających przed zbyt łatwym zadłużaniem się. Działające w naszym kraju firmy przekonują jednak, że polski rynek jest bezpieczny i nie grożą nam takie problemy, z jakimi borykają się Amerykanie i Brytyjczycy.

Polacy rzucili się na BNPL. To groźna nowość, spójrzcie na USA – ostrzegają niektórzy. Lider rynku odpowiada
REKLAMA

Usługa BNPL (ang. buy now, pay later, kup teraz, zapłać później) szybko stała się jedną z najpopularniejszych metod płatniczych na świecie. Podobnie jest w Polsce, gdzie liczba transakcji BNPL obsłużonych przez PayPo, dobiła w ubiegłym roku do 8 mln, osiągając wartość 2,1 mld zł

REKLAMA

Wygoda, szybkość i bezpieczeństwo – tak reklamowane są płatności za zakupy BNPL w naszym kraju. Konsumenci dokonują zakupu, najczęściej online, a następnie mają 30 dni, by zastanowić się nad zatrzymaniem produktu i w tym czasie uregulować zobowiązanie, nie ponosząc dodatkowych opłat. Po upływie tego terminu, w zależności od operatora płatności, naliczana jest niewielka prowizja, a sama płatność może być rozłożona na raty.

Popularność, jaką zdobyły płatności odroczone, spowodowała, że w ostatnim czasie pojawiło się sporo głosów przestrzegających przed BNPL, wskazujących na niebezpieczeństwa, jakie wynikają głównie z łatwości zadłużania się.

Operatorzy działający w Polsce odpierają zarzuty, przekonując, że większość ostrzeżeń przed zagrożeniami wynikającymi z popularności BNPL wyrażanych jest na podstawie tego, dzieje się na rynkach zagranicznych, a czego w Polsce nie uświadczymy.

Czytaj też: BNPL - co to jest?

PayPo rygorystycznie ocenia zdolność kredytową

Radosław Nawrocki, CEO PayPo, przyznaje, że mechanizm funkcjonujący za granicą nie jest zdrowy i rzeczywiście pozwala korzystać z płatności odroczonych nierzetelnym klientom i nierzetelnym dłużnikom.

Po wybuchu pandemii firmy BNPL były złotym dzieckiem inwestorów i giełd na całym świecie. Napędzane kolejnymi rundami finansowymi walczyły o zdobycie największej liczby konsumentów. To z kolei przyczyniło się do rozluźnienia systemu scoringowego (ocen zdolności kredytowej – przyp. red.), mającego na celu sztuczne podbicie udziałów rynkowych przed kolejną rundą inwestycyjną – tłumaczy ekspert.

Jak jednak zastrzega PayPo nie miało środków od inwestorów na inne cele niż OPEX (koszty operacyjne - przyp. red.).

Od początku więc wiedzieliśmy, że kluczem jest rygorystyczna ocena zdolności kredytowej. Nie oferujemy także możliwości regulowania zobowiązań kartą kredytową oraz nie udzielamy kredytów konsolidacyjnych lub refinansujących, co eliminuje zjawisko pętli kredytowej – podkreśla CEO PayPo.

Naliczają drakońskie kary za opóźnianie , pozwalają na płatności kartą kredytową

Operatorzy BNPL w Polsce wskazują przede wszystkim na to odmienne regulacje prawne, które mają kluczowe znaczenie nie tylko dla sposobu finansowania zakupów czy oceny zdolności kredytowej, ale również obowiązków informacyjnych wobec kupujących.

Najważniejsze różnice? Proszę bardzo, pierwsza to kary umowne. W Polsce ich nakładanie na spóźniających się klientów jest zakazane, w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych mogą sięgać nawet 50 proc. kwoty zakupu.

W takiej sytuacji, dokonując transakcji za 100 euro, konsument spóźniony z zapłatą będzie każdego tygodnia obciążany dodatkową opłatą, a po miesiącu może być winny operatorowi nawet 150 euro. Dodatkowo wiele firm BNPL na Zachodzie umożliwia regulowanie spłat kartami kredytowymi, co tworzy ryzyko finansowania jednego kredytu drugim i wpędzenia klientów w spiralę zadłużenia.

Efekt? Jak wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w 2021 r. 56 proc. Amerykanów spóźniało się z płatnościami. W Wielkiej Brytanii według danych Citizens Advice w tym samym czasie co dziesiąty klient popadł w takie problemy, że był windykowany. W 2022 roku aż 40 proc. kupujących za pośrednictwem płatności odroczonych pożyczało środki na uregulowanie transakcji.

Brak płatności? PayPo traci 100 proc. kapitału

Nie mamy żadnej motywacji, by świadczyć usługi osobom nieposiadającym zdolności kredytowej – przekonuje Radosław Nawrocki, CEO PayPo.

I tłumaczy, że w przypadku spłaty w terminie w ciągu pierwszych 30 dni przychód jego firmy to 1 proc. i 15 proc., kiedy kupujący rozkłada spłatę na raty.

W przypadku braku płatności, tracimy 100 proc. kapitału

– wskazuje szef PayPo.

PayPo działa w Polsce jako instytucja pożyczkowa, udzielająca wiązanych kredytów konsumenckich. Z danych CRIF wynika, że ponad 80 proc. korzystających z usług firmy to klienci prime lub near prime.

Prawie 70 proc. spłaca należność w ciągu 30 dni, nie korzystając z funkcji kredytowej. Odraczają jedynie termin spłaty, najczęściej, żeby upewnić się, że zamówiony towar spełnia ich oczekiwania, lub są „pomiędzy pensjami”, kiedy pojawiła się interesująca promocja.

PayPo dodaje, że korzystając jego usług klienci zyskują również gwarancję bezpieczeństwa transakcji w sytuacjach, gdy sklep nie wyśle towaru. Konsument wówczas nie jest zobowiązany do zapłaty za zamówienie.

Stawiamy na transparentność i działamy zgodnie z obowiązującym prawem, a nasze wewnętrzne procesy zorganizowane są w sposób ułatwiający życie konsumentom – zapewnia szef PayPo.

REKLAMA

I podkreśla, że korzystanie z usługi BNPL jest równoznaczne z zaciągnięciem zobowiązania finansowego przez konsumenta.

Wymaga zatem rozważnego korzystania, tak samo jak każdy inna forma kredytowania

– zaznacza Nawrocki.
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA