Sprytni Polacy coraz rzadziej chodzą do sklepów. A jak już przyjdą, to... Sieci będą miały z tym duży ból głowy
Kaufland wprowadza właśnie nowy program lojalnościowy. Niejako przy okazji sieć postanowiła zbadać postawy konsumenckie Polaków, przeczuwając zapewne, że inflacja mocno miesza nam w głowach. I tak rzeczywiście jest. Nie dość, że deklarujemy oszczędzanie, na czym się da, to jeszcze rzadziej pojawiamy się w sklepach. A jak już się pojawiamy, to jesteśmy najmniej przyjemnym dla sieci rodzajem klienta.
Myślicie, że w dobie kryzysu Polacy po prostu przeglądają gazetki promocyjne i ruszają do sklepu, który ma akurat najwięcej promocji? O święta naiwności. To wszystko jest dużo bardziej skomplikowane. Z raportu przygotowanego przez Kaufland, NielsenIQ i Inquiry wynika, że staliśmy się wysokowyspecjalizowanymi łowcami promek.
Branża nazywa takich ludzi sprytnymi nabywcami (ang. smart shoppers). Nad Wisłą taki typ klienta zaczyna dominować, stanowi on już 74 proc. ogółu robiących zakupy. Wcześniej, jakieś 2 lata temu, tego typu model również rzecz jasna istniał, ale odsetek był aż o 22 punkty procentowe niższy.
Sprytni nabywcy są dla sieci handlowych wyjątkowo kłopotliwi, bo trudno zachęcić ich do zrobienia zakupów byle jaką promocją. Bez wyraźnej przeceny nawet nie ma co myśleć o sprzedaży. Smart shoppers nie zadowalają się też tańszymi zakupami.
Spryciarze muszą mieć poczucie, że ograli sklep
Efekt? Już 25 proc. wydatków na FMCG, czyli w głównej mierze żywność, to zakupy w promocjach. W badaniu NielsenIQ aż 60 proc. ankietowanych wskazało zresztą, że zaczyna oszczędzać na jedzeniu. Czterech na dziesięciu klientów sieci handlowych jest gotowa kupić cokolwiek sygnowanego marką własną, byleby towar był przeceniony.
Widać to zresztą w statystykach. Kaufland pisze, że w ciągu niespełna roku udział sprzedaży produktów świeżych marek własnych urósł o 17 proc. Jednocześnie zwiastuje to potężne problemy tych dostawców, którzy pozycjonują się na zasadzie skojarzenia markowe = jakościowe. Jak widać, do klientów coraz mniej przemawia siła marki.
Jednocześnie marki własne są odbierane jako porządny towar w uczciwej cenie, co sprawia, że nawet znany dostawcom będzie coraz trudniej konkurować z produktami sygnowanymi przed dyskonty i supermarkety.
Innym trendem są coraz rzadsze wizyty w sklepach
W 2019 r. przeciętny Polak chodził na zakupy 368 razy w roku. Rok temu już tylko 327 razy. To wzmaga presję na sieciach handlowych, bo im rzadziej pojawiamy się w placówkach, tym mniejsza szansa, że zostawimy w nich jakieś nadmiarowe pieniądze.
I nie chodzi nawet o szukanie promocji. Rzadsze zakupy to większe zakupy, w których strukturze dominuje to, co rzeczywiście jest niezbędne. Michał Maksymiec zauważył zresztą, że już 64 proc. Polaków nie rusza się z domu bez listy zakupów.
Jeszcze ciekawszym newsem jest to, jak Polacy planują dzisiaj posiłki. Z danych Inquiry wychodzi, że co trzeci konsument częściej niż zwykle zagląda dzisiaj do gazetki promocyjnej albo wchodzi do sklepu i wodzi wzrokiem po półkach, szukając etykiet z przekreślonymi cenami.
Jest promka? Świetnie! Odwieczny problem z odpowiedzią na pytanie co na obiad? sam się w ten sposób rozwiązuje. Tyle że dla sieci to kolejny ból głowy, bo oznacza, że te promocje trzeba najpierw starannie rozpisać i zaplanować. Inaczej klient pójdzie szukać okazji do konkurencji.
Kaufland robił te badania nie bez przyczyny
Sieć startuje właśnie z nowym programem lojalnościowym Kaufland Card, który przypomina to, co znamy z oferty konkurencji. Od 2 marca klienci będą mogli aktywować wirtualną kartę w aplikacji lub otrzymać ją w formie fizycznej.
Za każdą złotówkę wydaną w sklepie sieć podaruje kupującemu jeden punkt. Z udziału w programie wyłączone są tradycyjnie takie produkty jak alkohol, papierosy i tytoń czy artykuły dla dzieci. Kartę trzeba będzie oczywiście zeskanować przy kasie, a zebrane na nie punkty zostaną zamienione na kupony. Konto będzie się kasować wraz z kontem lutego roku następującego po roku, w którym zebraliśmy punkty.
I w tym miejscu dochodzimy do najciekawszego fragmentu. Udzielając Kauflandowi zgody na profilowanie, klient otrzyma spersonalizowane oferty na podstawie swoich wcześniejszych zakupów. Nie jest to na polskim rynku nowością, ale wygląda na to, że będzie musiało stać się standardem. Wyścig o względy sprytnego klienta właśnie się rozpoczął.