A gdyby tak rzucić wszystko i zostać rolnikiem? To nie żart, Polacy uważają, że ich praca jest bez sensu
Rzucić korpo i jechać w Bieszczady – duża część Polaków uważa że to hasło przestanie być traktowane z przymrużeniem oka. Właściwie w pewnym sensie taki los czeka większość z nas. Dlaczego? Bo wielkimi krokami nadchodzi katastrofa klimatyczna, która wywróci stół do góry nogami i sprawi, że wszystko czego się nauczyliśmy stanie się nieprzydatne. Na czele z wypełnianiem tabelek w Excelu.
Nasza cywilizacja ma to do siebie, że wiele zawodów i kompetencji, które ludzie nabywają w trakcie kariery zawodowej, przestanie być przydatna, gdy tylko ktoś lub coś naruszy jej podstawy. Przez wiele lat żartowaliśmy sobie, że robienie prezentacji w PowerPoincie to często główna umiejętność tysięcy Polaków. Dzisiaj ten żart już nie śmieszy. Nasi rodacy coraz bardziej boją się o przyszłość. A dokładniej o to, że umiejętność klepania w klawiaturę przestanie zapewniać im godziwe warunki życia.
Taki właśnie obraz wyłania się z badania LiveCareer. Twórcy kreatora CV przepytali 1500 osób, chcąc dowiedzieć się, jak zapatrują się one na życie w trakcie katastrofy klimatycznej.
Zacznijmy od tego, że w kataklizm wierzy tylko część ankietowanych
Dokładnie 43 proc. – tyle osób odpowiedziało, że naszą cywilizację czeka zagłada. Kiedy dokładnie? Otóż już niebawem, bo jeszcze za naszego życia. Czyli jak mniemam w ciągu kilkudziesięciu lat. Taki bieg wydarzeń obstawia aż 41 proc. respondentów.
Nie jesteśmy przy tym pewni, czy nasze życie w obecnej formie dokona żywota przez zmiany klimatu. Globalne ocieplenie o katastrofę oskarża 42 proc. ankietowanych, kolejne 35 proc. mówi, że bardziej boi się wojny w Ukrainie, a 12 proc. wciąż drży przed spustoszeniami, które mógł/może wciąż wywołać Covid-19.
Niezależnie od powodu konsekwencje będą straszne. Prawie połowa Polaków uważa że będzie miała problem z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości, bo brakuje im umiejętności potrzebnych do przetrwania. Budowa schronienia? To potrafi 56 proc. badanych. Rozpalenie ognia bez zapałki i zapalniczki? Tu daje radę ledwie 43 proc. osób.
Na liście przydatnych kompetencji znajduje się też udzielanie pomocy medycznej, gotowanie i zarządzanie ludźmi. Większość nie brzmi jak abecadło przeciętnego białego kołnierzyka, prawda? Polacy też to widzą. 43 proc. osób jest zdania, że ich zawód po upadku cywilizacji do niczego się nie przyda. W grupie do 25 roku życia twierdzi tak dobrze ponad połowa ankietowanych. Ale mamy już plan.
Wszyscy będziemy rolnikami
No, może nie tak dokładnie wszyscy. Po prostu rolnictwo jako obszar, w którym moglibyśmy pracować po katastrofie, wskazała co czwarta osoba. Trochę sporo, ale wynika to chyba z braku lepszych opcji, bo najzwyczajniej w świecie nie mamy pojęcia, czym moglibyśmy się zająć nie mając prądu, internetu, samochodów, sklepów z gotowymi obiadami na rogu i całej reszty dobrodziejstw naszej cywilizacji.
Co dalej? 14 proc. osób wskazało na szeroko rozumiane pracę ręczne. Co dziesiąty Polak widziałby się w edukacji, budownictwie albo zarządzaniu. Jeszcze mniej w branży technologii (7 proc.), medycynie (6 proc.), wojsku (5 proc.) i łowiectwie (3 proc.).
Też się uśmialiście? Ja trochę, szczególnie gdy wyobraziłem sobie tysiące Polaków uganiających się za niedobitkami dzikiej zwierzyny, która pozostała w naszych lasach. Mówiąc już zupełnie poważnie – na razie nic nie wskazuje, by tak drastyczna sytuacja mogła dotknąć ludzkość w dającej się przewidzieć perspektywie czasowej.
Zmiany klimatu dadzą ludziom w kość. Sprawią, że konsumpcja na obecną skalę przestanie być możliwa, a wiele miejsc na Ziemi nie będzie nadawało się do zamieszkania. Znacznie wzrosną też koszty katastrof wywołanych powodziami, suszami i trąbami powietrznymi. Daleko temu jednak do upadku cywilizacji. Chyba że tak jak część polskiej prawicy, rozumiemy go jako brak schabowego na obiad.
Samo badanie jest jednak ciekawe z innego punktu widzenia. Pokazuje, jak bardzo Polacy odczuwają bezsens wykonywanej pracy. I to, z punktu widzenia tu i teraz, jest chyba nawet większym problemem niż katastroficzne wizje życia na gotującej się planecie.