Pasażerowie korzystający z brytyjskich lotnisk stoją w wielogodzinnych kolejkach do odprawy i czekają dziesiątki minut, by ktoś wypuścił ich z samolotu. Wraz odradzaniem się ruchu lotniczego branża staje przed kolejnym wyzwaniem – jak obsłużyć podobną liczbę klientów co przed covidem, mając do dyspozycji mocno okrojoną kadrę.
Ostatni weekend brytyjscy pasażerowie będą wspominać jako niekończącą się lotniskową udrękę. Wraz ze znoszeniem obostrzeń coraz więcej osób decyduje się na podróże samolotami. Sęk w tym, że, jak przyznał BBC jeden z członków personelu portu w Manchesterze, pracowników jest zbyt mało, by obsłużyć ten potok ludzi.
W covidzie lotnisko wyrzuciło na bruk, kogo się dało
A teraz nikt nie chce wracać.
Dwie godziny kolejki do odprawy British Airways na lotnisku w Manchesterze. Godzina siedzenia w samolocie czekając na start (podano powód: problemy z brakiem personelu). Dwie godziny siedziałem w samolocie na lotnisku Heathrow, czekając na start (podano powód: problemy z personelem)
– wylicza na Twitterze jeden z pechowych pasażerów.
Klient British Airways skarży się, że łącznie przez problemy z brakiem pracowników stracił około pięciu godzin. Lotnisko w Manchesterze potwierdziło, że ma zamiar ratować się pracownikami z agencji pracy tymczasowej.
Jeszcze gorzej miało być na stołecznym Heathrow, gdzie popsuła się część bramek elektronicznych. Z nagrań wrzuconych do sieci wynika, że w pewnym momencie zrobiło się dość nerwowo. Tłum walczył o ostatnie wolne koszyki, ale większość mogła tylko pomarzyć, o to by dostać się choćby w pobliżu taśmociągu:
Plaga dotknęła też linie lotnicze
Niskokoszotwy easyJet odwołał w ciągu trzech dni przeszło 200 lotów. British Airways tylko w poniedziałek wyrzucił z siatki co najmniej 115 połączeń. Brytyjskie media podkreślają, że spora winę za te zamieszanie ponosi brak rąk do pracy. Przewoźnicy zmagają się z deficytem pilotów i pracowników obsługi naziemnej.
Jeżeli lotniska i linie lotnicze nie zdołają szybko załatać tych dziur, pasażerowie muszą się liczyć z tym, że będzie tylko gorzej. Heathrow szacuje, że w trakcie wakacji popyt na podróże lotnicze sięgnie nawet 85 proc. stanu sprzed pandemii. A to oznacza, że Europa wraca do masowego latania.