Uciekł z rosyjskiego Ryanaira i wali prawdę między oczy. Teraz to dopiero w Moskwie się wkurzą
Andriej Kałmykow to były szef największego rosyjskiego lowcostu – Pobedy. Menedżer zwiał z kraju jeszcze przed wojną, a na początku marca zrezygnował ze stanowiska. Pewnie właśnie temu zawdzięczamy jego nieskrępowaną szczerość. A jako człowiek, który zna sytuację branży lotniczej w Rosji ma naprawdę dużo do powiedzenia. (fot: Anna Zvereva/Flickr.com/CC BY-SA 2.0)
Według mediów Kałmykow wyjechał z Rosji 22 lutego, dwa dni przed wkroczeniem Rosjan na Ukrainę. Tłumaczy, że świętował w ten sposób urodziny. Po powrocie podał się do dymisji, zapewniając w liście do pracowników Pobedy, że sytuacja przewoźnika jest stabilna, bo firma nie ma do spłacenia żadnych kredytów, a na jej koncie leży odpowiedni zapas gotówki.
Trochę wodził ich za nos.
Obecna kondycja finansowa rosyjskiego lowcostu nie ma bowiem zbyt wiele do rzeczy w kontekście nadchodzących zmian. Widać to jak na dłoni w wywiadzie, który Kałmykow udzielił niezależnemu rosyjskiemu dziennikowi „Kommersant”.
W rozmowie pada kilka prognoz, które potwierdzają opinie części zagranicznych ekspertów o tym, że rosyjskie lotnictwo cofa się właśnie do głębokich lat 90. A właściwie, może być nawet gorzej.
Ceny biletów lotniczych o 50 proc. w górę
Zacznijmy od tego, że zdaniem Kałmykowa sankcje nałożone na rosyjską branże lotniczą podbiją ceny biletów o połowę. I to nie, gdzieś tam w odległej przyszłości, ale tu i teraz. Do końca 2022 r. Rosjanin dodaje zresztą, że może być zbyt ostrożny w tych szacunkach i nie wyklucza, że bilety podrożeją nawet dwukrotnie.
Dla takich linii jak Pobeda jest to równoznaczne z końcem dochodowej działalności. Lowcosty operują na niskich marżach, nadrabiając skalą. Jeżeli przewoźnik będzie zmuszony podnieść ceny, straci wielu klientów, którzy korzystają z jego usług, wyłącznie ze względu na to, że jest tani.
Według Kałmykowa jest to nieuchronne. Ceny paliwa lotniczego szaleją, a w kraju będzie brakować części zamiennych do samolotów. Spadek ruchu spowoduje też, że porty będą zmuszone podnieść opłaty lotniskowe.
Do rangi dużych problemów urastają nawet takie drobnostki jak płyn zapobiegający oblodzeniom. Rosja sprowadza go z zagranicy w formie koncentratu.
Jeśli potraktujesz samoloty złym płynem, silniki będą wymagały naprawy znacznie wcześniej
– ocenia Kałmykow.
Były menedżer Pobedy mówi, że poduszka finansowa wystarczy lowcostowi na co najmniej rok, nawet jeżeli zawiesiłby on wszystkie loty i płacił załodze za picie kawy w strefie wolnocłowej. Zmiany uderzą jednak w model biznesowy lowcostu.
Kiedy Pobeda leciała z Krasnojarska do Nowosybirska, ludzie przylatywali tam na weekend do aquaparku. Takich wycieczek już nie będzie.
– mówi rozmówca „Kommersanta”.
Aerofłot stanie się monopolistą
Kałmykow ocenia, że latem Rosjanie mogą latać od Soczi, które stało się nową bazą Aerofłotu. To stamtąd narodowy przewoźnik chce teraz odprawiać klientów za granicę, głównie do zaprzyjaźnionych krajów.
Moskwa, Sankt Petersburg, Kazań i milionerzy na pewno będą latać - mniej, ale życie się nie kończy
– komentuje menedżer.
Według Kałmykowa kryzys przetrzyma 10 największych linii lotniczych. Stanie się tak jednak wyłącznie dzięki państwowym dotacjom. Rosjanin nie wyklucza zresztą, że ze względów logistycznych Aerofłot może wchłonąć wszystkich pozostałych przewoźników, stając się monopolistą.
Kryzys lotniczy, który zgotował swoim rodakom Władimir Putin będzie się ciągnął za Rosją jeszcze długo. Także dlatego, że zawirowania zmniejszą zainteresowanie szkoleniem się w szkołach lotniczych, Już w 2020 i 2021 r., wskazuje Kołmykow, rekrutacja pilotów przebiegała niepokojąco ślamazarnie.
Były szef Pobedy pozostaje także sceptyczny co do przyszłych relacji z leasingodawcami, który rosyjskie linie własnie ukradły samoloty.
Nie da się z góry powiedzieć, jak nasi partnerzy będą się zachowywać w przyszłości. Na pewno wszystko będzie znacznie droższe, wzrosną premie za ryzyko
– prognozuje.