Zdesperowani pracownicy Poczty Polskiej grożą strajkiem. Protest listonoszy może sparaliżować kraj
Zarobki w Poczcie Polskiej są fatalne, więc listonosze żądają podwyżek. Ignorowani przez rząd zapowiadają zaostrzenie protestu. W grę wchodzą pikiety, budowa pocztowego miasteczka protestacyjnego przed siedzibą premiera, a w ostateczności strajk generalny. Ten ostatni oznacza paraliż kraju – do Polaków nie dotrą listy z urzędów, a do seniorów świadczenia z ZUS-u. Zarząd Poczty Polskiej zapewnia, że nic takiego nie będzie miało miejsca.
Poczta Polska przekonuje, że nie ma żadnego zagrożenia dla terminowego doręczania przekazów pieniężnych oraz przesyłek.
Dodatkowo zarząd Poczty Polskiej zapewnia, że jest w stałym kontakcie z przedstawicielami związków zawodowych i prowadzi dialog ze stroną społeczną, czego najlepszym dowodem jest dzisiejsze spotkanie z NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej oraz kolejne ze Związkiem Zawodowym Pracowników Poczty, które zostało zaplanowane na 20 października.
Faktem jest jednak, że wyniki finansowe Poczty Polskiej są dramatyczne. Ponad 70 proc. placówek w sieci Poczty Polskiej nie jest rentownych. Przychody firmy w 2020 roku zmalały o 5 proc, a spółka wygenerowała 119 mln zł straty.
Spółka boryka się z ogromnym przerostem zatrudnienia. Zarządzanie pracownikami kuleje. W PP pracuje ponad 70 tys. osób, ale firmie brakuje rąk do pracy. Na urlopach i na chorobowym przebywa tyle osób, że w niektórych placówkach obsada to 50 proc. stanu. Zdaniem związkowców ponad 60 proc. pracowników firmy zarabia minimalną krajową.
Listonosz pracuje za minimalną
Sytuacja finansowa Poczty Polskiej jest tak trudna, że spółki nie stać na podwyżki. Płace w PP w porównaniu do innych firm kurierskich są niskie, więc na wielu stanowiskach występują problemy ze znalezieniem pracowników do pracy i utrzymaniem dotychczasowych.
Związkowcy w ramach wznowionego sporu zbiorowego z władzami spółki, wystąpili z żądaniem wzrostu wynagrodzeń zasadniczych o 400 zł brutto.
Związek Zawodowy Pracowników Poczty wystąpił z kolei do wszystkich pracowników z inicjatywą wysłania listu do prezesa spółki oraz petycji do Ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina.
Poczta Polska ma fatalną passę
Najwyższa Izba Kontroli nie zostawiła suchej nitki na tej instytucji. W raporcie pokontrolnym czytamy między innymi. że poczta nie zapewnia właściwej jakości powszechnych usług pocztowych. Nadal występują opóźnienia w dostarczaniu przesyłek i są one coraz droższe, a w niektórych miejscowościach mieszkańcy mają problemy z dostępnością do usług pocztowych.
Kurczący się rynek tradycyjnych listów ma decydujący wpływ na zmniejszanie się dochodów Poczty Polskiej. Jest to tendencja ogólnoeuropejska, a w Polsce ta ujemna dynamika wynosi kilka procent rocznie.
Poczta w ciągu pięciu lat objętych kontrolą trzykrotnie podniosła ceny podstawowych usług powszechnych, tłumacząc podwyżki zwiększeniem kosztów, szczególnie wynagrodzeń.
Ceny wzrosły w granicach od 4,4 proc. (za list o najniższym gabarycie, priorytetowy krajowy o wadze do 1 kg) do 88,6 proc. (list o najniższym gabarycie, krajowy ekonomiczny). W tym okresie minimalne wynagrodzenie za pracę w kraju wzrosło o 29 proc.