Płaca minimalna 2600 zł w 2020 r. Dodatkowe 150 zł już klepnięte przez rząd, a to dopiero początek
Rząd kuje żelazo, póki gorące. Kilka dni po głośnych zapowiedziach bezprecedensowego podwyższenia płacy minimalnej na bliższych latach Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie w sprawie kwoty miesięcznej oraz stawek godzinowych w 2020 roku.
Nakreślony drogowskaz, wedle którego płaca minimalna ma osiągnąć poziom 3 tys. zł brutto, a dwa lata później 4 tys. zł brutto, wydaje się właśnie urzeczywistniać.
Wszystko za sprawą lekkiej ręki szefa rządu. Wszak pierwotnie Rada Ministrów proponowała ustalenie przyszłorocznego poziomu na wysokości 2450 zł. Nawet trzy największe centrale związkowe domagały się "zaledwie" 2520 zł. Mamy jednak nagły, choć wcale nie zaskakujący zwrot akcji.
W górę też pójdą stawki godzinowe. W 2020 r. oficjalnie za godzinę pracy nie będzie można dostać mniej niż 17 zł. Do tej pory było to 14,70 zł.
Nie ma nic dziwnego w tej podwyżce
Już w zeszłym tygodniu premier Morawiecki mówił o analizach dotyczących dodatkowej podwyżki płacy minimalnej. Dyskusja miała toczyć się wśród samych ministrów, jak również z przedstawicielami związkowej Solidarności. I najwidoczniej większość była za wysokością płacy minimalnej na poziomie 2600 zł w przyszłym roku.
Apel do przedsiębiorców
Przy okazji wizyty premiera w Zakładzie Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego Agros Nova w Łowiczu można było usłyszeć znaną już z politycznych przekazów dnia argumentację. Taki wzrost płacy minimalnej ma być dla przedsiębiorców bodźcem - od państwa.
W interesie przedsiębiorców jest wyrównanie pola gry, większa innowacyjność i posiadanie państwa po stronie przedsiębiorców, żeby móc konkurować z tymi silniejszymi. Do eksportowania na cały świat potrzebni są wydajni pracownicy jak najlepiej opłacani, wspomagani przez nowoczesne technologie. Dążymy też do zmniejszenia biurokratyzacji i uproszczenia współpracy na linii urząd skarbowy, a przedsiębiorstwo — argumentuje Mateusz Morawiecki.
Wzrost płacy minimalnej w ogniu krytyki
Tymczasem przedsiębiorcy na rządowych planach względem płacy minimalnej nie zostawiają suchej nitki. Tak jak przeważająca część ekonomistów mówią wprost: będą trzy możliwe wyjścia. Albo zwalnianie pracowników, albo podniesienie cen za swoje towary i usługi, albo zamknięcie biznesu.
Fundamentalnym błędem jest to, że politycy postanowili zadbać o aktywność zawodową za pomocą jedynego narzędzia, jakim dysponują, czyli płacy minimalnej. Obietnica PiS wzrostu płacy minimalnej do poziomu 3000 zł w 2021 i 4000 zł w 2024 to ingerencja w procesy rynkowe bardziej niż jest to zasadne, w sposób nieefektywny, szkodliwy w wielu wymiarach, a na koniec - sprzeczny względem zapisów Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju — mówi serwisowi Business Insider Polska dr Sonia Buchholtz, ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan.
Kłopot dla zarabiających powyżej minimum
Nie jest wcale tak, że nie mają powodów do zmartwień, ci pracodawcy, którzy swoim pracownikom płacą więcej niż ustalony jest poziom płacy minimalnej. Zapowiadana podwyżka będzie miała konsekwencje dla całego rynku pracy.
Narodowy Bank Polski w swoim opracowaniu wskazuje na zależności, jakie występują między wysokością płacy minimalnej a pozostałymi wynagrodzeniami. Okazuje się, że podniesienie płacy minimalnej w 2015 r. wpłynęło na podwyżki ok. 15 proc. zatrudnionych.