REKLAMA

Jesteśmy uzależnieni od paliw kopalnych jak nikt w UE. Atom może nam pomóc, ale też przeszkodzić

Think tank Ember sprawdził, które kraje unijne są gotowe odstawienie paliw kopalnych, by zatrzymać globalne ocieplenia, a które nie. Polska? Lepiej nie pytajcie.

paliwa-kopalne-Ember
REKLAMA

Jak wykazuje najnowsze opracowanie „2021 Production Gap Report”, w ciągu najbliższych dwóch dekad światowe rządy wspólnie przewidują wzrost globalnej produkcji ropy i gazu oraz jedynie niewielki spadek produkcji węgla. Zdaniem IEA w ten sposób nie mamy szans na wypełnienie zapisów Porozumienia Paryskiego i wyhamowanie globalnego ocieplenia tylko do poziomu 1,5 st. C. A warto pamiętać, że naukowcy nie od dziś ostrzegają, że po przekroczeniu tego progu kryzys klimatyczny będzie już nie do opanowania. 

REKLAMA

Jest jeszcze czas, aby ograniczyć długoterminowe ocieplenie do 1,5 st. C, ale to okno możliwości szybko się zamyka

– mówi Inger Andersen, dyrektor wykonawcza Programu Środowiskowego ONZ (UNEP).

Think tank Ember postanowił sprawdzić, którym krajom UE będzie najłatwiej uciec z tej pułapki i całkowicie zmienić swoją politykę klimatyczną w następnych latach. Zdecydowanym liderem zestawienia, czyli krajem, który wedle Ember ma największą szansę osiągnąć całkowitą neutralność klimatyczną do 2035 r., jest Szwecja, której już dzisiaj niewiele do tego brakuje. Jak wskazuje udział źródeł bezemisyjnych w całkowitej produkcji energii elektrycznej w 2020 r. dla krajów UE Szwecja ok. 30 proc. energii ma z energetyki jądrowej; z kolei hydroenergia, bioenergia i inne źródła odnawialne odpowiadają za ponad 50 proc. szwedzkiego miksu energetycznego. Kilkanaście procent jest jeszcze z wiatru i słońca.

Paliwa kopalne: Polska na samym energetycznym dnie

Jak ma się w tym zestawieniu Polska? Fatalnie. Jak wykazuje Ember nasz kraj jest na ostatnim miejscu. W 2020 r. raptem w sumie ok. 17 proc. energii wytwarzanej w Polsce pochodziło z OZE. Nie ma też żadnego wsparcia ze strony energetyki jądrowej. Reszta to paliwa kopalne, w czym przewodzimy w UE. Niewiele lepszy wynik ma Holandia, gdzie nieemisyjne źródła odpowiadają tylko za niespełna 30 proc. energii. W Grecji ok. 36 proc., a w Irlandii ledwie ponad 40 proc. To zdecydowani outsiderzy.

Na drugim końcu są za to energetyczni prymusi. Szwecję goni przede wszystkim Francja, która jest bezsprzecznym europejskim liderem, jeżeli chodzi o energetykę jądrową. Trudno się dziwić, że w sumie 56 reaktorów wypełnia blisko 70 proc. niezbędnej dla całego kraju energii. Do tego dochodzi ponad 20 proc. jeszcze z OZE. Na trzecim miejscu zestawienia Ember plasuje się Finlandia. Tutaj atom daje ok. 35 proc. energii, a prawie 50 proc. OZE. Na kolejnych miejscach jest Austria i Dania. Co ciekawe: oba te kraje nie mają żadnych elektrowni jądrowych. Wypierają paliwa kopalne poza energetyczny nawias wyłącznie odnawialnymi źródłami.

Atom od Francji albo USA

Tymczasem z zestawienia Ember wynika, że większość krajów od paliw kopalnych ucieka m.in. przy pomocy energii jądrowej. Tylko nieliczne opierają się wyłącznie na OZE: Austria, Dania, Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja i Polska. Nasz rząd chce to jednak szybko zmienić, co zresztą zapisano w „Polityce Energetycznej Polski do 2040 r.” Zgodnie z tym dokumentem w Polsce już w 2026 r. powinna ruszyć budowa pierwszej elektrowni jądrowej. W efekcie w 2033 r. ma działać w naszym kraju jeden blok elektrowni jądrowej o mocy ok. 1-1,6 GW. W sumie, w odstępstwie kolejnych 2-3 lat, powstać ma sześć takich bloków. M.in. dzięki temu ma udać się ograniczyć udział węgla w miksie energetycznym z obecnych ponad 70 proc. do 11-28 proc. w 2040 r. 

Na razie nie wiadomo kto i gdzie wybuduje nam atom. W grze o lokalizację elektrowni jądrowej są już tylko dwa miejsca: sołectwo Lubiatowo-Kopalino oraz Żarnowiec w powiecie puckim. Gorzej z wyborem ostatecznego wykonawcy. Rząd najprawdopodobniej zdecyduje się na amerykańską lub francuską ofertę. Bardzo możliwe, że zwycięzca tego pojedynku obejmie 49 proc. udziałów w polskiej spółce atomowej. W ciągu kilkunastu miesięcy ofertę wybudowania w Polsce elektrowni jądrowych przedstawić mają Amerykanie z Westinghouse Electric Company. Ale Francuzi nie oddają pola. Koncern energetyczny EDF złożył już polskiemu rządowi „wstępną niezobowiązującą ofertę”.

Energetyka jądrowa nie uratuje klimatu?

Mocno w wątpliwość sens inwestowania obecnie w energetykę jądrową poddaje amerykański raport „Dlaczego dotacje na energetykę jądrową są niepotrzebnymi zagrożeniami dla transformacji”. „Energia jądrowa otrzymała o wiele większe dotacje w fazie rozwoju i od samego początku cieszyła się naprawdę ogromnymi dotacjami w porównaniu z innymi źródłami” - przekonuje w tym opracowaniu jego autor dr Mark Cooper z Instytutu Energii i Środowiska w Vermont Law School.

Raport zwraca uwagę, że wartość amerykańskich subsydiów dla energetyki jądrowej jest 10 raz większa od dotacji łożonych na odnawialne źródła energii. Co gorsza: w ciągu ostatnich 25 lat energetyka jądrowa miała prawie w ogóle nie przyczynić się do redukcji emisji CO2 pochodzących z amerykańskiej gospodarki.

Możemy stworzyć sprawiedliwą, równą, dobrze prosperującą gospodarkę i rozwiązać kryzys klimatyczny poprzez inwestowanie w energię odnawialną i modernizację naszej sieci elektrycznej, ale nie wtedy, gdy nadal będziemy wspierać energię jądrową

– przekonuje Tim Judson, dyrektor wykonawczy Nuclear Information and Resource Service.

Popyt na węgiel cały czas rośnie

REKLAMA

Tymczasem nie ma ekonomicznie lepszego dowodu na niemijającą popularność węgla jak tylko rosnący popyt na ten surowiec i gwałtownie drożejącą jego cena. Owszem, po tym, jak chiński rząd ogłosił, że planuje interwencje na rynku, żeby wreszcie uspokoić ceny — wartość węgla spadła na łeb i szyję o jakieś 32 proc. Ale tylko na chwilę.

Teraz ceny węgla wydają się szybko wracać do dawnych poziomów. Jeszcze 18 października w portach ARA za tonę węgla trzeba było zapłacić 238,65 dol. Po zapowiedziach Pekinu cena runęła w dół o prawie 32 proc. do pułapu 162,3 dol. Ale tylko na chwilę. Przecież Chiny zapowiedziały cenową interwencję na rynku, ale też chcą zwiększyć produkcję węgla do 12 mln ton dziennie. M.in. z tego powodu cena węgla szybko wróciła do poziomów ostatni raz widzianych w 2008 r. i wynosi obecnie w portach ARA 228,5 dol. za tonę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA