Trzy dni w biurze, dwa dni w domu – taki hybrydowy model wprowadza w swoim hubie Procter & Gamble w Warszawie. Spółka postawiła sobie za punkt honoru, by obie te formy były dla pracowników równie wygodne. Czy to się udało? Przeszedłem wzdłuż i wszerz nowe biuro P&G i myślę, że wiele firm pójdzie przy okazji najbliższego remontu dokładnie tą samą drogą.
Od 2019 r. dużo nam się pozmieniało. Tzw. home office z rzadkości dostępnej garstce pracowników stał się równie oczywistą formą wykonywania obowiązków służbowych, co praca stacjonarna. Firmy przez długi czas zastanawiały się, co z tym fantem zrobić. W trakcie pandemii Polacy przyzwyczaili się przecież do tego, że nie muszą zajmować wyznaczonego miejsca za biurkiem i w każdej chwili mogą wstać od laptopa, by popracować w innej części mieszkania, albo wręcz z balkonu lub przydomowego ogródka.
Dzisiaj wiemy, że biurowa rutyna została zburzona raz na zawsze. Bo choć praca z domu potrafi być irytująca, to jednak niesie ze sobą szereg wygód, z których trudno ot tak sobie zrezygnować. Z tego względu tuż po zniesieniu obostrzeń wielu pracowników protestowało, gdy pracodawcy próbowali ściągać ich siłą z powrotem do biurowców. Część z nich stawiało wręcz sprawę na ostrzu noża: pozwólcie mi na pracę z domu albo uciekam do konkurencji.
Czytaj także: Staż z urzędu pracy. Dla kogo jest przeznaczony?
Procter & Gamble już wcześniej zrozumiało, że takie podejście nie przyniesie pożądanych skutków. Jeden z największych producentów FMCG na świecie uznał, że pracownicy będą chętnie przychodzić do warszawskiego hubu firmy (i jednocześnie fabryki pieluszek Pampers) przy ul. Zabranieckiej 20, jeżeli stworzy im się komfortowe warunki, a doświadczenia wynoszone z pracy z biura będą bogatsze niż to, co można osiągnąć, działając z domu.
Łatwo powiedzieć, ale co to właściwie oznacza? – takie pytanie krążyło mi po głowie od momentu, gdy przekroczyłem próg siedziby P&G. Odpowiedź przyszła bardzo szybko.
Wnętrze nowego biura firmy imponuje różnorodnością
Poza tradycyjnym open space, w którym pracownicy nie mają przypisanych konkretnych biurek, składa się z wielu mikro przestrzeni. Każda z nich znajduje się teoretycznie w tym samym pomieszczeniu, ale wysokie oparcia i ścianki działowe sprawiają, że część stanowisk pracy sprawia wrażenie autentycznie przytulnych. Niektóre z nich są dodatkowo wyposażone w monitory, dzięki czemu kilkuosobowy zespół może wspólnie pracować nad projektem.
Jak na nowoczesne biuro przystało, w środku znajduje się również wiele tzw. budek telefonicznych, czyli niewielkich, jednoosobowych kabin, przeznaczonych do krótkich rozmów telefonicznych, do których potrzeba ciszy i skupienia. Obecnie trudno wyobrazić sobie bez nich jakiekolwiek pomieszczenie służące do pracy. Czasy gwarnych open space’ów przeszły do historii. I całe szczęście, bo przeciągające się i nieraz nazbyt głośne rozmowy przez telefon potrafiły skutecznie psuć atmosferę w firmie.
Ciekawym zabiegiem jest także podział kolorystyczny. Każdy ze wspomnianych kącików pracy charakteryzuje się inną barwą siedzeń. Przenosząc się z jednej do drugiej części biura łatwo o wrażenie, że zmieniliśmy nagle miejsce pracy. To całkiem ciekawy zabieg, poprawiający w dodatku kreatywność, bo nic tak nie pomaga naszemu mózgowi, jak zmiana otoczenia, w którym zmuszamy się do wytężonego wysiłku. Nawet jeżeli ta zmiana jest tylko pozorna, bo polega przecież na przejściu kilkunastu kroków po open space.
Takich miejsc, w których pracownik może usiąść i popracować z dala od kolegów jest całe multum. Wspomniane mikro przestrzenie tworzą formę wysp umieszczonych na środku biura. Część z nich jest też umieszczonych w rogu pokoju. Przypominają zaciszny kącik w ulubionej kawiarni. Całość uzupełniają rzędy wysokich stołków ustawionych wzdłuż blatu, który ciągnie się pod oknami, zza których rozpościera się widok na całą okolicę.
Do wyboru, do koloru. Trochę jak we własnym mieszkaniu, prawda? A być może pod pewnymi względami nawet wygodniej. P&G zgromadziło bowiem wszystkich pracowników zajmujących się tzw. helpdeskiem w jednym pomieszczeniu, dzięki czemu osoba szukająca pomocy nie musi zastanawiać się, gdzie powinna udać się z trapiącym ją problemem. Pół żartem, pół serio można napisać, że w tej chwili wystarczy, że otworzy drzwi i głośno krzyknie.
Chcemy, by biuro było miejscem, w którym liczy się dobre samopoczucie i które wspiera współpracę w ramach zespołów i w szerszych grupach. Firma to przecież ludzie, którzy nie tylko wspólnie realizują projekty, ale których łączą wspólne wartości i kultura organizacji. Pracując razem, w biurze, można ją lepiej poczuć. Cieszymy się, mogąc powiedzieć, że P&G Warsaw Hub, to przestrzeń pracy, do której pracownicy chcą wracać – tłumaczy Małgorzata Mejer, Dyrektor ds. Komunikacji Korporacyjnej, Procter & Gamble w Europie Centralnej.
Oprócz tego P&G postawiło na elastyczny czas pracy
Dzięki temu pracownicy w trakcie godzin pracy mogą zejść do znajdującej się na parterze kawiarni albo skorzystać z siłowni. Ta druga znajduje się w osobnym budynku (po drodze mija się ustawiony na świeżym powietrzu stół bilardowy i piłkarzyki!), można w niej spotkać trenera personalnego, który dba, by „wietrzenie głowy” było i efektywne, i bezpieczne. Osoby nieprzepadające za wysiłkiem fizycznym docenią natomiast pokój do masażu i salę do jogi. W budynku znajduje się także stołówka. Wszystko w myśl zasady, by pracownicy mogli zaspokoić większość swoich potrzeb, nie wychodząc z hubu.
Jak przystało na Procter & Gamble, duży nacisk położony został na kwestie ekologii. Drewno wykorzystane przy urządzaniu wnętrza posiada certyfikat Forest Stewardship Council, który jest gwarantem tego, że zostało ono pozyskane w wyniku odpowiedzialnego gospodarowania zasobami leśnymi. Co więcej, w trakcie zwiedzania dowiedziałem się, że szafki dla pracowników wykonane zostały z surowca pochodzącego z recyklingu mebli używanych w biurze przed remontem.
Idąc dalej – hub jest oświetlany za pomocą LED-ów, redukujących zużycie prądu nawet o 60 proc. Krany wyposażone są w perlatory, które ograniczają pobór wody o 2/3. Jak widać cele klimatyczne, które spółka stawia sobie w ramach strategii „Ambition 2030”, są realizowane na każdym kroku.
Procetr & Gamble postawiło sobie za cel sprawienie, by praca stacjonarna była dla pracowników co najmniej równie atrakcyjna, jak praca w domu. I trzeba przyznać, że pod wieloma względami się to udało. O ile tylko pogodzimy się z tym, że do pracy nie przyjdziemy już w kapciach.