REKLAMA

Rząd do górników: każdemu z was wypłacimy 120 tysięcy złotych. Reakcja górników – bezcenna

120 tysięcy złotych to dla górników niezbyt kusząca kwota – można sądzić po reakcji pracowników Polskiej Grupy Górniczej. Chętnych w największej spółce górniczej Unii Europejskiej ze świecą szukać. Ciekawe, czy rząd zdecyduje się podbić stawkę.

PEP2040-rzad-wegiel-data
REKLAMA

Odprawy i świadczenia przedemerytalne, a do tego kłopoty sektora i brak perspektyw miały skłonić górników do masowych odejść z pracy w kopalni, i wyręczyć w ten sposób rząd w niewdzięcznej robocie, jaką jest redukcja etatów. Dorzucone przez rząd zachęty nie zrobiły na górnikach wrażenia, bo ci dalej chcą fedrować węgiel.

REKLAMA

Sute odprawy dla górników proponowane przez rząd niewiele zmieniły sytuację w kopalniach. W umowie społecznej cały czas negocjowanej z Komisją Europejską (zgoda Brukseli jest obligatoryjna) zastosowano mechanizmy, które mają uratować branżę (pomoc publiczna w wysokości nawet 3 mld zł rocznie) jak też ochrona górników. Tutaj mowa była głównie o gwarancji zatrudnienia i indeksacji górniczych wynagrodzeń w następnych latach. 

Ale w umowie społecznej są też propozycje rozwiązań, które mają zachęcić górników do dobrowolnych odejść z pracy na kopalni. W grę wchodzą na przykład urlopy przedemerytalne i jednorazowe odprawy w wysokości 120 tys. zł. W pierwszym przypadku na urlopy górnicze mogą decydować się pracownicy dołowi, którym do emerytury zostało nie więcej niż cztery lata. Odprawy są przygotowane tylko dla tych, którzy na dole albo na powierzchni w górnictwie przepracowali co najmniej rok.

To miała być skuteczna zachęta do tego, żeby górnicy jak najszybciej odchodzili od pracy. W ten sposób rząd aż tak bardzo nie musiałby się bać zdemolowania rynku pracy przy okazji transformacji energetycznej. Ale niestety wychodzi na to, że trzeba będzie musiał się jeszcze nad tym pochylić. Górnicy właśnie pokazali, co sądzą o tych propozycjach.

Górnicy wolą fedrować węgiel od jednorazowych odpraw

Mogłoby się wydawać, że w obecnej sytuacji górnicy rzucą się na przedemerytalne urlopy i jednorazowe odprawy. Branża po siedmiu miesiącach ma już 1,7 mld zł strat, z czego najwięcej, bo ponad 1 mld zł PGG, największa spółka górnicza w UE. Dla nikogo nie jest też tajemnicą, że bez pomocy publicznej polskie górnictwo za długo nie pociągnie.

Inna sprawa, że cały czas obowiązuje jeszcze uzgodniony z rządem harmonogram zamykania polskich kopalni do 2049 r. Być może dlatego chętnych do odejść z kopalni ze święcą szukać.

Wnioski o urlopy i odprawy można było składać do 2 listopada, do 15 listopada PGG rozpatrywała złożone dokumenty. W sumie złożono ich 1600: 900 o urlop przedemerytalny i 700 w sprawie odpraw. To zdecydowanie mniej niż szacowano. W PGG obecnie zatrudnionych jest ok. 39 tys. pracowników. Wychodzi więc na to, że o wcześniejszym odejściu z kopalni przynajmniej na razie myśli raptem 4 proc. z nich. Tomasz Głogowski, rzecznik PGG, zwraca uwagę na to, że wyrażenie zgody na wcześniejsze odejście z pracy będzie warunkowane przede wszystkim względami prawidłowego funkcjonowania kopalni i zakładu i względami bezpieczeństwa.

Dyrekcje kopalń będą indywidualnie do każdej sprawy, do każdego złożonego wniosku podchodzić

– zapowiada przedstawiciel PGG.
REKLAMA

Polskie górnictwo już bez wakatu w rządzie

Kreślenia jakiejkolwiek przyszłości dla górników nie ułatwia sytuacja w rządzie. Po przeprowadzce Artura Sobonia do Ministerstwa Rozwoju i Technologii w gabinecie Mateusza Morawieckiego przez kilka tygodni nie było osoby odpowiedzialnej za górnictwo i za prowadzenie negocjacji z Brukselą w sprawie umowy społecznej. Od tygodni mówiło się, że następcą Sobonia zostanie były poseł Piotr Pyzik z Gliwic. I właśnie Ministerstwo Aktywów Państwowych ogłosiło tę nominację.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA