Niemcy na ratunek Gazpromowi. Sięgają po fortel, by chronić Nord Stream 2 przed Unią
Przy okazji ratyfikacji unijnej dyrektywy gazowej rząd w Berlinie chce przeforsować specjalną poprawkę. Dzięki niej działający pod przywództwem Moskwy budowniczy gazociągu Nord Stream 2 będą mogli spokojnie kontynuować inwestycję.

Wcześniej unijne regulacje w sprawie wewnętrznego rynku gazowego nie dotyczyły gazociągów łączących państwa członkowskie z tymi spoza UE. Zmieniła to dopiero poprawka do dyrektywy gazowej - wypracowana w pierwszej połowie roku, podczas rumuńskiej prezydencji w Radzie UE.
Nowe regulacje zawierały wymóg, by rurociągi nie były bezpośrednio własnością dostawców gazu. Dodatkowo co najmniej 10 proc. zdolności przesyłowych ma być udostępnione stronom trzecim.
Nord Stream 2 idzie do sądu
Jak można było przypuszczać, Rosjanom z Gazpromu w ogóle nie w smak utrata kontroli nad swoim rurociągiem. Można więc było spodziewać się ostrej reakcji na taki, a nie inny kształt dyrektywy gazowej UE.
I rzeczywiście. W lipcu przedstawiciele Nord Stream 2 poinformowali, że będą domagać się sądowego unieważnienia tych regulacji, bo te poważnie zagrażają założonemu modelowi biznesowemu. Reprezentujący Komisję Europejską stoją przy swoim i uważają, że dyrektywa jest "w pełni zgodna z międzynarodowymi zobowiązaniami UE".
Niespodzianka: Rosjanom w sukurs idą Niemcy
Po tym, jak po 2,5 latach oczekiwania wreszcie nadeszła zgoda od Duńczyków na budowę odcinka Nord Stream 2 na południowy wschód od Bornholmu - Rosjanie mają jeszcze jeden powód do świętowania. Otóż w sądowych i politycznych potyczkach o ostateczny kształt unijnej dyrektywy gazowej zyskali potężnego sprzymierzeńca. Nieprzychylne dla Gazpromu zapisy chce usunąć rządowa koalicja w Niemczech.
Jak donosi „Bild”, zgodnie z dyrektywą gazową w obecnym kształcie wyjątki możliwe są jedynie dla rurociągów zbudowanych przed 23 maja 2019 r. Tymczasem Gazprom swoją inwestycję ma zakończyć w połowie 2020 r., co wyklucza sytuację, w której Nord Stream 2 stanowi możliwe odstępstwo od obowiązujących przepisów.
Jednak proponowana przez niemieckie grupy parlamentarne CDU/CSU i SPD poprawka tę granicę czasową likwiduje i na nowo otwiera drzwi przed Rosjanami. Zamiast konkretnej daty niemiecki rząd proponuje sformułowanie „istniejące inwestycje”. A to pozwoliłoby na wyłączenie z unijnej dyrektywy gazowej rurociągu Nord Stream 2.
Takie postępowanie może jednak spotkać się ze sprzeciwem ze strony Komisji Europejskiej. Pamiętajmy, że nowelizacja dyrektywy gazowej wymaga zgody ze strony Parlamentu Europejskiego i Rady UE. Tak więc innym sposobem na nieuprzykrzanie życia Rosjanom z Gazpromu byłoby przeciąganie prac w tym drugim gremium - żeby nowe przepisy zaczęły obowiązywać już po zakończeniu budowy Nord Stream 2.