Elon Musk kopie grób Uberowi. Tesla wykonała ruch, który ma wygryźć go z rynku
Szef Tesli właśnie postanowił przyspieszyć prace nad autonomicznymi samochodami i kupił startup, który ma mu w tym zadaniu pomóc. Co do wielu cech i umiejętności Muska można by się pewnie spierać, ale jednego nie można mu odmówić. Kiedy już coś postanowi, działa z prędkością błyskawicy.
Flickr/Steve Jurvetson (CC BY 2.0)
Tesla intensywnie pracuje nad stworzeniem w pełni autonomicznych maszyn, ale od sukcesu dzieli ją wciąż bardzo wiele. Najnowszym przykładem jest śmiesznie wręcz niedopracowana funkcja Smart Summon.
Grzesiek Karczmarz opisywał parę miesięcy temu w Autoblog.pl, jak szybko spółka spuszcza z tonu w swoich materiałach reklamowych. Zamiast nagłówka „Full Self-Driving Hardware on All Cars” sugerujący, że wszystkie samochody Tesli są gotowe do autonomicznej jazdy, pojawiło się hasło „Future of Driving” – przyszłość kierowania pojazdami.
Tesla kupuje DeepScale
Marzeń o autonomicznych pojazdach i konkurowaniu z aplikacjami przewozowymi, Musk jednak nie porzucił. Najlepszym dowodem na to jest kupno DeepScale, startupu z Doliny Krzemowej, który zajmuje się udoskonaleniem autonomicznych pojazdó,w wykorzystując do tego sztuczną inteligencję.
TechCrunch pisze, że DeepScale znalazł sposób na wykorzystanie tzw. głębokich sieci neuronowych w czujnikach samochodowych.
Te systemy percepcji, które wykorzystują czujniki, systemy mapowania, planowania i kontroli do interpretacji i klasyfikacji danych w czasie rzeczywistym, są niezbędne do działania pojazdów autonomicznych. Krótko mówiąc, systemy te pozwalają pojazdom zrozumieć otaczający je świat – tłumaczy serwis.
Kupno startupu może być dla Elona Muska kolejnym krokiem w ucieleśnianiu wizji, o której opowiadał w trakcie tegorocznego Autonomy Day. W trakcie wewnętrznej imprezy firmowej miliarder naszkicował przed swoimi pracownikami obraz ulic, na których porusza się milion robotaksówek od Tesli.
Gonitwa po autonomiczne samochody
Ziszczenie się planów Muska byłoby gigantycznym problemem dla Ubera. Kontrowersyjny startup nie raz i nie dwa dawał już do zrozumienia, że autonomiczne taksówki mogą okazać się dla niego wybawieniem. Kiepsko opłacani kierowcy coraz częściej się przecież buntują, a podnoszenie cen przejazdów oznaczałoby dla platformy stratę udziałów w rynku na rzecz Bolta, Lyfta, a może i nawet taksówek.
Uber kombinuje więc jak może. Czaruje inwestorów latającymi samochodami. Te mają się pojawić ponoć w 2023 r. Wcześniej CEO spółki Dara Khosrowshahi obiecywał autonomiczne taksówki, które na drogi miały wyjechać w… połowie 2019 r. I rzeczywiście, niedawno na ulice Dallas wyjechały autonomiczne pojazdy. Sęk w tym, że trudno nazwać to zaawansowanym postępem. Od czasu, gdy autonomiczny Uber zabił kobietę, największym sukcesem startupu było kręcenie się w kółko na torze w Pittsburghu z prędkością, jaką zdarza mi się osiągać na rowerze.
W tym czasie konkurencja nie śpi. Yandex, czyli firma, która wyrzuciła Ubera z Rosji, testuje takie taksówki od grudnia 2017. Samochody od Daimlera jeżdżą sobie po drogach publicznych w Chinach, należące do Alphabet Waymo twierdzi, że ma do dyspozycji flotę składającą się z 600 maszyn, a Tesla wzięła właśnie dopalacze. Oj, nieciekawe perspektywy rysują się przed Uberem.