REKLAMA
  1. bizblog
  2. Pieniądze

Masz IQ powyżej 145? Dostaniesz 6500 zł miesięcznie za nic. Musimy zadbać o geniuszów

Pensja za nic to minimalny dochód gwarantowany, o którym pewnie już słyszeliście. Ta wersja jest jednak trochę inna - zakłada, że dostają ją tylko geniusze, czyli ludzie z IQ powyżej 145. Ale mogłoby opłacać się wszystkim, bo ponoć jest związek pomiędzy ilorazem inteligencji a dobrobytem całych narodów. W Polsce pieniądze mogłoby dostać ponad 730 tys. Polaków. Ale właściwie po co? Bo ludzkość jest coraz mniej mądra i trzeba ostro zabrać się za odkrywanie tych najbardziej cennych umysłów, które mogą nie być świadome, że są genialne i nie wykorzystują swojego potencjału, żeby wszystkim żyło się lepiej.

18.12.2022
9:58
Masz IQ powyżej 145? Dostaniesz 6500 zł miesięcznie za nic. Musimy zadbać o geniuszów
REKLAMA

Dochód gwarantowany za wysokie IQ wymyślił publicysta Bloomberga. Chodzi o to, że świat spowalnia w rozwoju intelektualnym, jak podkreśla publicysta agencji Adrian Wooldridge. Już 11 lat temu naukowcy zamartwiali się, że tacy choćby Amerykanie coraz mniej używają kreatywnego myślenia, a to zła wiadomość dla postępu.

REKLAMA

Równie dawno Richard Lynn i Tatu Vanhanen wykazywali związek pomiędzy ilorazem inteligencji a dobrobytem poszczególnych narodów. Okej, mowa tu o średniej inteligencji dla całej populacji, a przecież mielibyśmy nagradzać pieniędzmi tylko wybitne jednostki.

A więc z jeszcze innej strony. Bloomberg wskazuje na Florencję w XV wieku czy Anglię w XVIII wieku, które rozpieszczały wybitne jednostki i przecież właśnie w tych krajach dokonał się wielki postęp. A z drugiej strony takie Chiny Mao Zedonga czy Hiszpania w XVIII wieku potępiały wybitne jednostki, wyróżnianie się było czymś złym dla ówczesnych władz, a efektem była stagnacja.

No więc traktujmy tych najbardziej inteligentnych dobrze! - postuluje publicysta Bloomberga.

Wynagrodzenie za nic. Wystarczy, że masz IQ powyżej 145

Ale jaki to miałoby mieć cel właściwie? Rzecz w tym, że ludzie wybitnie inteligentni nie zawsze zdają sobie z tego sprawy, nie zawsze są odkrywani, a ich potencjał się marnuje. Wypłacanie im dodatkowych pieniędzy tylko za to, że są wybitni, nawet jeśli nie robią wybitnych rzeczy, mogłoby sprowokować ludzi, by odkryli w sobie geniusz. A potem już tylko krok, by podjąć decyzję o jego wykorzystaniu. 

Albo inaczej - dostajesz dożywotnie stypendium, nie musisz siedzieć w korpo zarzucony bezsensowną pracą, tylko możesz skupić się na badaniach naukowych, znacznie gorzej płatnych albo w ogóle nie przynoszących dochodu, ale razem z dochodem gwarantowanym wyjdziesz już na swoje. 

Jakieś konkrety? Tak. Bo głos publicysty Bloomberga w tej sprawie to nie pierwszy taki głos. Idea polega na tym, żeby dochód gwarantowany wypłacać geniuszom tylko wtedy, kiedy nie poświęcają się niej pracy zarobkowej. Wysokość świadczenia? Kwoty nie padają, ale musiałaby to być pensja pozwalająca żyć na średnim poziomie. Załóżmy, że w Polsce wypłacamy około 6500 zł – tyle wynosiło średnie wynagrodzenie w trzecim kwartale. Prezes GUS wydaje takie komunikaty co trzy miesiące, żeby ZUS mógł wyliczyć, ile mogą dorobić emeryci i renciści, ale możemy przyjąć też inny wskaźnik.

Już dzieci mogłyby brać udział w testach na inteligencję, a wynik powyżej 145 dawałby im stypendium do końca życia.

Ktoś powie: wychowamy nierobów! Ale są przesłanki, by sądzić, że to może zadziałać. Amerykański miliarder Peter Thiel, współzałożyciel PayPalla, z własnych funduszy prowadzi taki projekt, w którym wybitni absolwenci już szkół średnich dostają stypendium, jeśli zamiast iść od razu na studia, poświęcą się rozwiązywaniu jakiegoś ważnego problemu społecznego, zajmą się niezależnymi badaniami albo rozwijaniem własnej firmy. Wiecie, ile warte są dziś firmy tych absolwentów? Jakieś 45 mld. dol. A to przecież mały projekt jednego tylko człowieka. Gdyby podobną ścieżką poszły całe państwa, świat mógłby dokonać jakiegoś zrywu.

730 tys. Polaków to geniusze

Pewnie zastanawiacie się, czy taki poziom IQ ustalony na 145 jest bardzo niedostępny, czy tylko trochę. Cóż, nie jesteśmy najbardziej inteligentnym narodem świata, biorąc pod uwagę średnią. Z danych worlddata.info z 2020 r. wynika, że najbardziej inteligentni są Azjaci, pierwsze sześć miejsc w rankingu światowym zajmuje Hongkong, Singapur, Tajwan, Korea Południowa, Japonia, Chiny. Średnie IQ w tych narodach mieści się między 104 a 108. 

W Europie najlepiej wypadają Holendrzy i Szwajcarzy z wynikiem 102. Polska w tym zestawieniu jest na 35. miejscu w wynikiem 97, a wyprzedzają nas między innymi Niemcy (17.) Czesi (24.) i Węgrzy (28.).

Ale to tylko ciekawostka, bo nie o średnią tu chodzi.

Ilu w Polsce może być ludzi, którym taki dożywotni dochód mógłby przysługiwać? Tego oczywiście nie wie nikt, ale jakimś tropem jest MENSA, gdzie by zostać członkiem, należy mieć wynik 148. Obecnie 2200 Polaków jest członkami MENSY. Ale przecież nie każdy wykonał test, by zostać przyjętym do tego elitarnego klubu.

Szacuje się, że wynik 148 może osiągnąć 2 proc. populacji. Gdyby zbadał się każdy Polak, a według ostatniego spisu powszechnego jest nas 36,6 mln, ok. 732 tys. z nas mogłoby dostać takie stypendia.

REKLAMA

To jeszcze jedna ciekawostka, gdzie jest największa szansa na znalezienie tych geniuszy, ale nie traktujcie tego poważnie, bo to bardziej zabawa niż profesjonale badanie. Mam na myśli Narodowy Test Inteligencji, który przez kilka lat organizował TVN wspólnie z Onetem. W 2010 r. najlepsi byli studenci (ich średnie IQ to 116), ale kolejne miejsca są nieoczywiste i przeczą stereotypom. 

Na drugim miejscu znaleźli się policjanci (115), na trzecim nauczyciele (109), na czwartym blondynki (106), na piątym górale (95), a zaraz za TOP5 – kulturyści (93).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA