REKLAMA

Rząd promuje lotnisko w Radomiu. Zapłać tysiaka i możesz się wprowadzać

Gdybyśmy wprowadzili na Bizblogu cykl „oferty tylko dla prawdziwych twardzieli” najnowsze ogłoszenie Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze” powinno go otwierać. W Biuletynie Informacji Publicznej pojawiła się informacja, że wspomniana spółka Skarbu Państwa szuka najemców lokali na lotnisku w Radomiu.

PiS promuje lotnisko w Radomiu. Zapłać tysiaka i możesz się wprowadzać
REKLAMA

wSensie.tv/wikipedia.org/ CC BY-SA 4.0,

REKLAMA

Intratna propozycja, pomyślałem po otwarciu pliku PDF dostępnego na stronie. Po otwarciu Centralnego Portu Komunikacyjnego radomski port będzie przecież jednym z trzech najważniejszych punktów na mapie centralnej Polski.

Na CPK lądować będą maszyny LOT-u i czołowych europejskich przewoźników, których pasażerowie zawitają nad Wisłę w celach przesiadkowych. Okęcie mogłoby obsługiwać loty point-to-point (mogłoby, bo rząd nie wie, co z nim zrobić), a do Radomia przeniosą się lowcosty i czartery. Oczyma wyobraźni widzę już tłumy turystów… Dobra, wystarczy tego sarkazmu.

Radom kusi, Radom czeka

Ogłoszenie zamieszczone w BIP jest na poważnie. „Porty Lotnicze” szukają trzech firm. Pierwsza z nich może wziąć dwa lokale (tylko w pakiecie) przeznaczone na sprzedaż alkoholu, papierosów, perfum i słodyczy. Drugi dostanie ponad 200 mkw. na „wyspecjalizowaną działalność”, a trzeci pakiet obejmuje trzy sklepy z prasą i artykułami spożywczymi.

Wymogi wstępne? Kilka papierków i wpłata „bezzwrotnej opłaty w wysokości 1.000,00 zł brutto z tytułu przekazania przez PPL podmiotom dokumentacji ofertowej”. Mam dziwne wrażenie, że przelew na wspomnianą kwotę będzie przesądzał sprawę.

Dalej zaczynają się schody. W ogłoszeniu czytamy, że najemca będzie musiał na własny koszt przystosować lokal zgodnie z wytycznymi PLL. Niby nic szczególnego, ale mówimy inwestycji w lotnisko, na którym do tej pory hulał wiatr. Jeszcze trzy lata temu radomski port był pośmiewiskiem całej Polski.

Po wyniesieniu się Sprint Air, czyli ostatniej linii, która kursowała spod Radomia, lotnisko nie obsługiwało ani jednego połączenia. Po pustych halach kręciła się tylko obsługa. Zarządca musiał utrzymywać etaty, bo w innym wypadku lotnisko mogłoby stracić licencję. Pamiątką po tych czasach jest ostatni wpis na oficjalnym twitterowym koncie:

Powody tej katastrofy były oczywiste. Obiekt został przebudowany z lotniska wojskowego na cywilne ze względu na wybujałe ambicje miejscowych samorządowców. Radom miał zacząć zarabiać na turystyce, a sam port obrósłby w hotele i sale konferencyjne. O dziwo tak się nie stało. Okazało się, że potrzeby biznesu całkowicie zaspokaja Okęcie, a budżetowi turyści wolą jeździć do Modlina.

Linie lotnicze wolą Okęcie

W momencie rozpisania oferty na wynajem lokali nic się w tej materii nie zmieniło. Sens rozbudowy radomskiego lotniska jest uzależniony od powstania CPK. Sęk w tym, że to pierwsze ma być gotowe już na jesieni 2022 r. Z megalotniskiem koło Baranowa sprawa jest bardziej skomplikowana. Początkowo mówiło się o 2027 r. W tę datę mało kto wierzy, ostatnio mówi się raczej o roku 2030.

To równo osiem lat oczekiwania. Potencjalny najemca będzie musiał mieć cierpliwość godną księcia Karola. Ruch lotniczy ma wrócić do normalności około 2024 r. Modlin minimum do 2023 r. będzie obsługiwał Ryanaira, a niewykluczone, że po wygaśnięciu obecnej umowy Irlandczycy zdecydują się zostać na północy Warszawy. Mówi się też o potencjalnym zainteresowaniu Modlinem ze strony WizzAira.

Do Radomia trzeba będzie w tym czasie naganiać chętnych z batem w ręku, jednocześnie modląc się o bankructwo Modlina. Na razie jakikolwiek ślad zainteresowania lataniem z radomskiego lotniska wyraziła tylko Itaka.

Gdy w 2019 r. rok resort infrastruktury zaprosił przewoźników na konsultacje Wizz Air, Ryanair, Ryanair Sun, Sprint Air, Enter Air, PLL LOT i Jet Story „większość” linii miała zgłosić stanowczy sprzeciw co do wyprowadzki. Reakcja szefa PPL? Mniejsza z tym, i tak już podjęliśmy decyzję.

REKLAMA

W takich warunkach inwestycja w lokal na lotnisku w Radomiu przypomina próby sadzenia nasion na pustyni i modlenie się o deszcz.

Kilku chętnych na pewno się znajdzie. Bo niby dlaczego tuż przed odlotem nie mielibyśmy napić się kawy, stojąc pod szyldem Orlenu?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA