Lidl zarzuca Biedronce kłamstwo w SMS-ach. Ekspert wyjaśnia, czy można tak się reklamować
A w Lidlu drożej niż w Biedronce - taka fraza znalazła się w SMS-ach rozsyłanych przez największą sieć dyskontów w Polsce w niedzielny wieczór. Nie tylko dodatkowo zaogniło to konflikt pomiędzy Biedronką i Lidlem, ale także wywołało pytania o granice walki z konkurencją w przekazie reklamowym. Obowiązujące przepisy w tym zakresie wyjaśnia dla nas adwokat specjalizujący się w prawie konkurencji.
Biedronka i Lidl konkurują zażarcie o polski rynek detaliczny, a walka ta przybiera coraz ostrzejsze, a chwilami wręcz groteskowe formy. Od dłuższego czasu obie sieci atakują odbiorców reklamami, w których przekonują, że ich koszyk zakupowy jest najtańszy, ale teraz Biedronka postanowiła bezpośrednio dołożyć konkurentowi w SMS-ach rozsyłanych swoim klientom.
Akcja promocyjna Biedronki
W niedzielę wieczorem Biedronka rozesłała SMS-y osobom, które posiadają karty Moja Biedronka, co wiąże się z podaniem sieci swojego numeru telefonu. Firma postanowiła zareklamować w ten sposób kilka swoich promocji w poniedziałek, ale oprócz przedstawienia własnej oferty napisała też, że „w Lidlu drożej niż w Biedronce” o ileś procent. Wbrew pozorom nie doszło do żadnej pomyłki i jest to zaplanowane wejście na kolejny szczebel drabiny eskalacyjnej.
Podejmujemy rozmaite działania zmierzające do tego, aby poinformować naszych klientów o cenach najważniejszych produktów w sieci Biedronka, w tym rzetelnie je porównując z cenami u naszych konkurentów. Jesteśmy zdeterminowani, by w praktyce realizować hasło „Codziennie niskie ceny” w interesie naszych klientów. W tym konkretnym przypadku najlepiej widać kto jest liderem cen na polskim rynku, do którego działań dostosowują się konkurenci – wyjaśnia w mailu do Bizblog.pl Jan Kołodyński, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka
Lidl: to wprowadzenie konsumentów w błąd
Bizblog.pl poprosił o komentarz również biuro prasowe Lidla i nie będzie żadnym zaskoczeniem informacja, że sieć ma o akcji Biedronki jak najgorsze zdanie.
Rozpowszechniane informacje o cenach wybranych produktów w sieci Lidl Polska są nieprawdziwe i wprowadzają konsumentów w błąd – podkreśla Lidl.
Na dowód, że Biedronka wprowadza opinię publiczną w błąd, informując, że „a w Lidlu jest drożej”, Lidl przedstawia promocyjne ceny obowiązujące 5 lutego. Sieć przekonuje, że jej podstawową misją, na której buduje swoją działalność operacyjną, jest „zapewnianie klientom produktów wysokiej jakości, w niskiej, lidlowej cenie, wyprodukowanych w sposób zrównoważony”, a wyróżnikiem jej oferty jest atrakcyjny stosunek ceny do jakości.
Co na to prawo ochrony konkurencji?
Czy rozsyłane SMS-ami informacje Biedronki, które Lidl określił mianem „nieprawdziwych i wprowadzających konsumentów w błąd”, są w ogóle dopuszczalne w świetle polskiego prawa? Z takim pytaniem zwróciliśmy się z do adwokata Krzysztofa Witka z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy, specjalizującego się w prawie ochrony konkurencji i zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Jeśli Biedronka podaje prawdę, to nie widzę tu naruszenia prawa. Z punktu widzenia prawa ochrony konsumentów takie prawdziwe informacje mogą wręcz pomóc w racjonalnym wyborze towarów przez konsumentów, którzy dostają informację o tańszym produkcie – stwierdza prawnik.
Mec. Krzysztof Witek zaznacza, że odrębną kwestią jest zgodność działań Biedronki z ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Ta ustawa pozwala konkurencyjnym przedsiębiorcom dochodzić swoich roszczeń, jeśli ich interesy zostaną naruszone lub zagrożone naruszeniem. Wyjaśnia, że przedsiębiorcy pokrzywdzeni czynami nieuczciwej konkurencji mogą dochodzić swoich praw przed sądem, w procesie sądowym.
Więcej o handlu detalicznym w Polsce przeczytacie w tych tekstach:
Moim zdaniem działania Biedronki w tym przypadku nie są sprzeczne z dobrymi obyczajami lub prawem, a to podstawowy warunek odpowiedzialności na gruncie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Jeśli potraktować to jako reklamę porównawczą, to moim zdaniem również trudno byłoby uznać, że Biedronka narusza prawo. Jeśli to, co wysyła przedsiębiorca, jest prawdą, to reklama nie wprowadza w błąd. Przekaz jest rzetelny i porównuje towary na podstawie obiektywnego kryterium – cenowego. Wątpię, żeby mógł doprowadzić do powstania na rynku pomyłek w rozróżnianiu obu przedsiębiorców. Dodatkowo Biedronka nie dyskredytuje Lidla i raczej nie wykorzystuje renomy jego znaków towarowych lub innych oznaczeń – tłumaczy ekspert.
Ekspert podkreśla, że takie działania reklamowe lub promocyjne powinny być podejmowane bardzo ostrożnie, a w praktyce granica pomiędzy praktyką zgodną z zasadami uczciwej konkurencji a naruszającą te reguły bywa nieostra. Stwierdza, że warto pamiętać, by wyliczenia i informacje cenowe zamieszczane w takich komunikatach były zawsze zgodne z prawdą.
Moim zdaniem zwykłe neutralne zestawienie ze sobą produktów dwóch konkurencyjnych przedsiębiorców nie narusza prawa. Dodanie jednak do takiego przekazu dodatkowych treści w rodzaju np. zwrotów deprecjonujących konkurenta może już wejść w sferę naruszenia prawa. W praktyce jednak każdy taki przypadek powinien być oceniany indywidualnie – podsumowuje mec. Krzysztof Witek.