Gazprom całkiem zakręci kurek z gazem. Niemcy szykują się na stress test
W związku z koniecznością wypełnienia u naszych zachodnich sąsiadów dziury energetycznej po gazie z Rosji, mamy właśnie do czynienia w Niemczech z polityczno-gospodarczo-finansowym przeciąganiem liny. I ciągle nie wiadomo, kto te zmagania wygra, i jak Niemcy odpowiedzą na kryzys energetyczny. Czy kolejną szansę dostanie węgiel, czy jednak rząd Olafa Scholza zdecyduje się przedłużyć żywot trzem elektrowniom jądrowym? A może najlepszą receptą będzie jednak gaz łupkowy?
Niemcy wiedzą, że czeka ich trudna zima. Wszystko przez kryzys energetyczny i deficyt gazowy, po tym, jak Moskwa zmniejszyła dostawy surowca przez Nord Stream 1 do poziomu ledwie 20 proc. Teraz problemy mogą jeszcze przyspieszyć, po tym, jak Gazprom ogłosił prace konserwacyjne i całkowite zamknięcie swojego rurociągu w okresie od 31 sierpnia do 2 września. Do tego dochodzą fatalne warunki atmosferyczne. Skutkiem utrzymujących się upałów jest m.in. wyjątkowo suchy Ren, co może dodatkowo pogłębić kłopoty energetyczne. Ta rzeka wszak stanowi kluczowy szlak transportowy dla surowców.
Jednocześnie ostrzega, że najpewniej następnej zimy nastanie recesja. A co z inflacją? Już za parę miesiące może osiągnąć poziom nawet 10 proc., czyli najwięcej od siedmiu lat.
Kryzys energetyczny: Niemcy przeprowadzają stress test
Niemieckie Ministerstwo Gospodarki i Działań Klimatycznych już 17 lipca zapowiedziało przeprowadzenie kolejnego testu warunków skrajnych. W jego ramach cztery duże przedsiębiorstwa obsługujące sieci energetyczne zbadają, na podstawie najgorszych scenariuszy, czy w zimie może wystąpić zagrożenie wąskimi gardłami w dostawach energii elektrycznej - również w skali regionalnej. To ma dać odpowiedź, czy Berlin już tej jesieni i zimie będzie musiał wspomagać się np. elektrowniami jądrowymi, które miały z końcem 2022 r. zakończyć swój żywot. Ale manipulacje z dostawami gazu z Rosji całkowicie zmieniły perspektywy. I być może Niemcy będą też musiały wspierać energetycznie Francję, której flota atomowa ma coraz większe kłopoty. Paryż już od 2015 r. odbiera od Berlina więcej energii, niż wysyła, a teraz ten rozdział jest jeszcze dodatkowo bardziej widoczny.
Obecnie wiele z 56 francuskich reaktorów jądrowych jest spowolnionych lub całkowicie wyłączonych ze względu na prace konserwatorskie, ale też przez uszkodzenia i przez brak chłodnej wody przez falę upałów.
Elektrownie jądrowe wrócą do łask?
Tymczasem Niemcy swoje gospodarstwa domowe w większości ogrzewają gazem. I przy manipulacjach Moskwy z dostawami tego surowca - mają coraz większy problem. Zwłaszcza, że Francji już teraz trzeba pomagać. Dlatego wraca dyskusja o dalszy los trzech niemieckich elektrownia atomowych: Emsland, Neckarwestheim 2 oraz Isar 2. Zgodnie z ustaleniami poprzedniej kanclerz Niemiec Angeli Merkel, miały dokonać swojego żywota z końcem 2022 r. Ale teraz ich łączna moc na poziomie 4,3 GW może okazać się bardzo istotna.
I kiedy po słowach obecnego kanclerza Olafa Scholza, o tym, że dalsza eksploatacja reaktorów atomowych być może ma jakiś sens, mogło się wydawać, że Niemcy dziurę po gazie z Rosji będą chciały wypełnić energią jądrową - jesteśmy świadkami kolejnego zwrotu. Wszystko za sprawą ministra gospodarki Roberta Habecka, reprezentujący na codzień barwy Zielonych, który wykluczył ostatnio przedłużenie okresu eksploatacji trzech elektrowni atomowych w kraju. Taki ruch pozwoliłby, jego zdaniem, zaoszczędzić nie więcej niż 2 proc. zużycia gazu.
Atom lepszy od węgla?
Nie wszyscy zza naszej zachodniej granicy podzielają ten pogląd. Np. reprezentujący w niemieckim rządzie barwy liberałów z FPD minister finansów Christian Lindner uważa, że lepiej stawiać na dłuższy żywot elektrowni jądrowych niż tych na węgiel.
I akcentuje konsekwencje klimatyczne takiego wyboru. Do dyspozycji Niemiec jest obecnie nawet w sumie 40 GW z elektrowni węglowych. Ale ich reaktywacja wiązałaby się m.in. z wyższymi emisjami CO2.
Być może też u naszych zachodnich sąsiadów dojdzie do powrotu gazu łupkowego, chociaż Niemcy szczelinowania zabraniali już w 2017 r. Ale z raportu Federalnego Instytutu Nauk Geologicznych i Zasobów Naturalnych wynika, że niemieckie zasoby gazu łupkowego szacowane są na ponad dwa biliony metrów sześciennych.
Pociągi z węglem z pierwszeństwem przez suchy Ren
Czy dziurę po gazie z Rosji pozwoli Niemcom wypełnić węgiel, atom, czy wreszcie gaz łupkowy - rozstrzygnąć ma na przełomie sierpnia i września stress test. O tym, że sytuacja jest już teraz poważna i na dalsze czekanie z decyzją nie można sobie pozwolić - najlepiej chyba świadczy sytuacja z rzeką Ren, która stanowi kluczowy szlak żeglugowy dotyczący transportu surowców energetycznych. Przez ekstremalne susze wody w Renie jednak jest tak mało, że tego typu dostawy stoją pod coraz większym znakiem zapytania.
I wszystko wskazuje na to, że transport surowców będzie prowadzony koleją, o ile poziom wody w Renie będzie dalej spadał i utrudniał żeglugę rzeczną. DB Netz, sieć kolejowa operatora kolejowego Deutsche Bahn, już tak zmieniła warunki użytkownika, żeby dać pierwszeństwo pociągom z olejami mineralnymi i węglem.