Ale akcja! Kredytobiorców nęka o pieniądze bank, który nie ma do tego prawa. Co na to kredytobiorcy? Cieszą się!
Getin – nawet jak przegra proces z frankowiczem – może nie mieć z czego oddać nadpłaconych pieniędzy, więc frankowicze po prostu przestają spłacać raty. Aż tu nagle puka do nich zupełnie inny bank z wezwaniem do zapłaty w ręku. Martwić się? Przeciwnie, można się nawet ucieszyć.
Wyobraź sobie: twój bank niemal upada, do akcji wkraczają organy państwa, żeby zapobiec zamieszaniu i wszystkie zdrowe aktywa wydzielają, zabierając je do nowo utworzonego banku, a toksyczne zostawiają. Ty też jesteś toksyczny - masz kredyt we frankach i pewnie zaraz pójdziesz z nim do sądu albo już tam jesteś. Tylko nawet jak wygrasz, możliwe, że nic nie dostaniesz, bo przecież twój bank, z którym wygrasz, to ogryzek, który nie będzie miał, z czego ci wypłacić i wyrok sądu w niczym nie pomoże.
W takiej sytuacji są właśnie frankowicze z Getin Noble Banku. Większość aktywów Getinu została bowiem przeniesiona przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny do nowego, zdrowego Velo Banku, ale frankowiczów zostawiono w resztach Getin Noble Banku.
Sprawy frankowe polegają często na tym, że klienci przez lata płacili wysokie raty ze względu na wysoki kurs CHF i kiedy wygrywają w sądzie poprzez unieważnienie umowy czy odfrankowienie kredytu, okazuje się, że dokonali dużych nadpłat i bank musi im zwrócić pieniądze.
Wielu frankowiczów jest już w trakcie sporu z Getinem, większość pewnie policzyła, że licząc w złotówkach, już oddała więcej niż pożyczyła z banku na zakup mieszkania. Ale harmonogram spłat wskazuje, że nadal powinni płacić raty.
Velo Bank sięga po nie swoje pieniądze
Może i by płacili mimo toczącego się procesu, gdyby nie to, że wiedzą już, że nawet po wygranej pieniędzy mogą nie odzyskać. Przestają zatem płacić.
Ale nie bezkarnie. Prawo.pl donosi, że część z nich już dostaje wezwania do zapłaty. Czasem kierują je firmy windykacyjne, a czasem Velo Bank!
Ale zaraz, przecież formalnie Velo Bank umył ręce od spraw frankowych, nie chciał dotykać toksycznych aktywów Getinu, więc nie powinien sięgać po należne Getinowi raty. Czyż nie? Owszem. Dlatego prawnicy wskazują, że takim wezwaniem do zapłaty wystawionym przez Velo Bank nie należy się przejmować.
Velo Bank właśnie strzelił sobie w kolano
Ale wiecie co? Można się nawet ucieszyć, bo to przecież dowód, i to na piśmie, że Velo Bank poczuwa się do kredytów frankowych Getinu - sam przecież to przyznaje. A skoro tak, w razie, gdyby sąd nakazał Getinowi wypłacić coś frankowiczom, a Getin rozłoży ręce i powie: nie mam z czego, więc nie zapłacę, można po te pieniądze iść do Velo Banku. Ten bowiem sam zasugerował, że jest prawnym następcą Getin Noble Bank.
Prawda jest oczywiście też taka, że całe to zamieszanie może narazić kredytobiorców na dodatkową batalię w sądzie, a tego nikt nie chce. Prawnicy zarobią, kredytobiorcy stracą kolejne nerwy.
I ta historia nawet śmieszy, gdyby nie to, że jest straszna, bo pokazuje, jak instytucje finansowe nadal robią, co chcą i to w bardzo ordynarny sposób.
Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który prowadzi przymusową restrukturyzację Getin Noble Bank, zdecydował jasno, że kredyty w CHF zostają w Getinie i Velo nie ma z nimi nic wspólnego, a Velo ma to w nosie i wyciąga ręce po pieniądze. Bo co? Liczy, że głupi konsument się nie zorientuje, że to bezprawne?