Unijne rozporządzenie metanowe. Kopalnie możemy hurtowo zamykać już za cztery lata
Na razie nie wiadomo, co konkretnie zamierza polski rząd w sprawie unijnego rozporządzenia metanowego. Mamy jedynie zapewnienia wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, który twierdzi, że zrobimy wszystko, żeby nie doszło do przyjęcia tych regulacji. Przegłosowanie w Parlamencie Europejskim tych przepisów zdemoluje podpisaną prawie dwa lata temu umowę społeczną i zdecydowanie przyspieszy zamykanie polskich kopalń. Polska Grupa Górnicza (PGG) wylicza, że ten proces likwidacji ruszyłby pełną parą już w 2027 r.
Na razie sytuacja wygląda tak: w maju 2021 r. rząd i górnicy podpisali umowę społeczną, która zakłada m.in. gwarancje zatrudnienia, indeksację wynagrodzeń, a także harmonogram zamykania poszczególnych kopalń. Zgodnie z tym planem kłódka na ostatniej z nich miała zawisnąć dopiero w 2049 r., czyli na rok przed ustanowieniem w UE neutralności klimatycznej. I chociaż umowy do tej pory nie notyfikowała Komisja Europejska (na taki warunek wcześniej zgodził się i rząd i związkowcy), a kryzys energetyczny wywrócił dotychczasowy stolik do góry nogami, to harmonogram likwidacji kopalń wydawał się bezpieczny.
Do teraz. Zgodnie wszak z projektem proponowanego rozporządzenia metanowego od 2027 r. maksymalna emisyjności ma wynieść 5 ton metanu na 1000 ton węgla, a w 2031 r. to ma być już tylko 3 t metanu na 1000 t węgla. A polskie kopalnie, z których aż 80 proc. jest metanowa, emitują obecnie od 8 do 14 ton metanu, co za chwilę może je narazić na astronomiczne kary.
Metan zamknie polskie kopalnie i to znacznie szybciej
Polscy górnicy napisali już w tej sprawie list do szefa Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii oraz do przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności. Ale na razie bez żadnego skutku. Do europejskich drzwi w tej sprawie puka też m.in. eurodeputowany Jerzy Buzek. A były wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski nawołuje do narodowej zgody ponad podziałami.
Żeby pokazać rozmiary tej katastrofy, PGG zaprezentowała nowy harmonogram zamykania kopalń w Polsce, już po wejściu w życie rozporządzenia metanowego. Wynika z niego, że kopalnia Sośnica, pierwotnie wyznaczona do zamknięcia w 2029 r. - swój żywot zakończyłaby już w 2027 r. Za cztery lata trzeba byłoby też likwidować kopalnię Ruda (pierwotnie fedrować miała przestać w 2034 r.), kopalnię Wujek-Staszic (2039 r.), a także kopalnię Mysłowice-Wesoła (2041 r.). W 2027 r. przez rozporządzenie metanowe w proponowanym kształcie swój żywot musiałaby zakończyć też kopalnia ROW ruch Jankowice (2049 r.) oraz ruch Rydułtowy (2043 r.). Z kolei już w 2031 r. kłódka miałaby zawisnąć na ruchu Chwałowice i Marcela (pierwotnie w pierwszym przypadku obowiązuje data 2049 r., a w drugim - 2046 r.).
Górnicy czekają na ruch rządu
Nie wiadomo, co z tym fantem zamierza zrobić rząd. Na razie kończy się tylko na słowach. Jacek Sasin ogranicza się jedynie do zapowiedzi, że zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby rozporządzenie metanowe w obcym kształcie nie zostało przyjęte.
Nic więcej nie dowiedzieliśmy się też od byłego już pełnomocnika ds. górnictwa Piotra Pyzika, który towarzyszył Tomaszowi Rogali podczas inauguracji XXXII Szkoły Eksploatacji Podziemnej w Krakowie.
Teraz Piotra Pyzika na stanowisku górniczego pełnomocnika rządu zastąpił poseł PiS z Rudy Śląskiej Marek Wesoły, który nie tak dawno starał się o fotel prezydenta tego miasta, ale nie dostał się nawet do drugiej tury. Na razie nie wiadomo, jaki plan ma nowy pełnomocnik. Na rozporządzenie metanowe, czy na konieczne też na renegocjacje umowy społecznej.